-Kurjer Poranny, wtorek 5 września 1939 roku
Dziś rano 30 samolotów polskich ukazało się nad Berlinem i obrzuciło bombami obiekty wojskowe, wyrządzając ogromne szkody.Wszystkie samoloty wróciły bez strat.
Ta niezwykle zwięzła i lakoniczna informacja, zdobiąca pierwszą stronę Kuriera, była naturalnie wymysłem dziennikarskim. We wrześniu 1939 roku polskie lotnictwo nie miało sił i środków, by skutecznie zagrozić jakiemukolwiek miastu Trzeciej Rzeszy, nie wspominając już o samej stolicy. Informacja ta miała jedynie podnieść morale mieszkańców stolicy, która od pierwszych godzin wojny stała się celem niemieckiego lotnictwa.
5 września stanowi kres działań bojowych polskiej brygady bombowej jako zorganizowanej grupy. W nalotach na Radomsko, Ciechanów, Pułtusk, Kuciny czy Piotrków poniesiono tak wielkie straty, iż pozostałe na stanie maszyny, dowództwo polskie decyduje się przeznaczyć jedynie do lotów rozpoznawczych.
Nie znaczy to oczywiście, że w dalszej części kampanii nie dochodziło do walk powietrznych czy bombardowań niemieckich jednostek naziemnych. Wojna powietrzna nad Polską trwała nadal, a jej ostatnim epizodem był udział samolotów 13 Eskadry Obserwacyjnej w ostatniej batalii Wojny Obronnej, bitwie pod Kockiem w październiku 1939 roku.
Niestety legenda siły wojny błyskawicznej - Blitzkriegu sprawia, iż w wielu zachodnich (nierzadko nawet polskich) publikacjach historycznych możemy spotkać się z informacją, że polskie lotnictwo zostało zaskoczone na pogrążonych we śnie lotniskach i zniszczone na ziemi. Niekiedy nawet relacje wrześniowych weteranów zawierają relacje o całych dziesiątkach samolotów płonących na lotniskach. Rzeczywistość w świetle ostatnich badań prezentuje się jednak diametralnie inaczej.
Warto zwrócić uwagę jak przedstawiał się rozkład strat naszego lotnictwa wojskowego, który wbrew pozorom jest kluczowy dla zrozumienia specyfiki wrześniowych walk powietrznych. Zaledwie 1/3 wszystkich strat stanowiły maszyny zestrzelone w wyniku bezpośrednich nierównych pojedynków ze doskonałymi niemieckimi myśliwcami Messerschmitt Bf-109 i 110. Jedynie 25 samolotów (typu P.11, P.7, PZL.23 czy PZL.37, czyli realnie mogących mierzyć się w walce z samolotami niemieckimi) w toku całej kampanii zostało zniszczonych na ziemi. Był to rezultat, podjętej w ostatnich dniach sierpnia, decyzji przeniesienia polskiego lotnictwa na lotniska polowe, o których lokalizacji Luftwaffe nie miało pierwszego dnia wojny żadnych informacji. Cały impet uderzenia na nasze lotniska wojskowe, pierwszego września trafił więc w próżnię, a celem niemieckich bombowców stały się jedynie samoloty będące w naprawie czy nieuzbrojone maszyny łącznikowe.
Blisko 120 samolotów rozbiło się przy lądowaniu wskutek uszkodzeń, awarii bądź ran załogi. Około 20 maszyn zniszczono z powodu braku możliwości ich ewakuacji, 35 naszych samolotów zestrzeliła omyłkowo polska obrona przeciwlotnicza.
O rzeczywistej sile naszego lotnictwa w końcowej fazie kampanii, kiedy całość posiadanych sił Naczelne Dowództwo koncentrowało na tzw. Przedmościu Rumuńskim świadczą dokumenty rumuńskiego lotnictwa, które przejęło większość polskich maszyn ewakuowanych na teren tego kraju po 17 września 1939 roku. I tak Siły Powietrzne Królestwa Rumunii we wrześniu przejęły: 40 myśliwców P.11 (podstawowy myśliwiec polski Wojny Obronnej), 14 myśliwców P.7, 31 Karasi, 27 Łosi oraz 29 maszyn łącznikowych (RWD-14 Czapla, R-XIII czy Potez25). Dodatkowo w ręce Armii Czerwonej wpadło ok. 130 samolotów różnych typów (w tym także cywilnych). Taką siłą dysponowało Polskie Lotnictwo Wojskowe po ponad dwóch tygodniach wojny, kiedy Niemcy zdążyli już kilkukrotnie donieść o unicestwieniu sił lotniczych przeciwnika.
Co ciekawe te niewielkie, przestarzałe i traktowane przez niektórych historyków z przymrużeniem oka rodzime lotnictwo zadało niezwyciężonej Luftwaffe(która na front polski rzuciła 2700 samolotów) dość znaczne straty. Niemcy bezpowrotnie utracili w wyniku walk 247 maszyn (w tym 44 myśliwce BF-109 i Bf-110), przynajmniej drugie tyle zostało uszkodzonych (w różnym stopniu, lecz ostatecznie powróciło do służby).
Dla niemieckiego lotnictwa, przed którym rysowała się konieczność przeniesienia walk na front zachodni były to dotkliwe straty. Co bardzo ważne liczby utraconych maszyn polskich i niemieckich wcale nie dzieli tak wielka przepaść jak można by sobie wyobrazić na podstawie przewagi technologicznej Luftwaffe (333 wobec 247).
Berlina może nie udało się polskim lotnikom zbombardować. Uczynili to po raz pierwszy kilka miesięcy później już na samolotach brytyjskich. Jednakże we wrześniu 1939 roku przez ponad trzy tygodnie zmagali się w nierównych walkach z przeciwnikiem, zmuszając go, by zapłacił wysoką cenę za wywalczenie dominacji w powietrzu. Swoją faktyczną klasę polscy lotnicy udowodnią ostatecznie w największej godzinie próby Wolnego Świata – Bitwie o Anglię.
Kurjer Poranny - założony w 1877 roku, pierwszy polski dziennik poranny. Redagowany na wzór amerykański, wyspecjalizował się w szybkim podawaniu sensacyjnych informacji. Publikowali w nim m.in. Tadeusz Boy-Zieleński, Henryk Sienkiewicz czy Stefan Żeromski.
Komentarze
Pokaż komentarze (23)