Tematy na tę notkę:
1. Trudny język;
2. Żołnierze;
3. Dziewczyny.
Ad 1) Polski język jest bardzo trudnym językiem, dostrzegam to zwłaszcza, gdy używam ostatnio aplikacji „Endomondo”, która usiłuje mówić do mnie „po polskiemu”. Takie moje spostrzeżenie: w triadzie „myśli-słowa-czyny” język jest tylko pośrednikiem - istotnym, ale najmniej ważnym. Tymczasem nauka języka ojczystego jest w Polsce bardzo ważnym szkolnym priorytetem. Wydaje mi się to niezbyt właściwe, jest przecież całe mnóstwo ludzi, którzy potrafią się wyrazić (może nie tak finezyjnie) posiłkując się nagminnie jednym jedynym znanym słowem „k…”.
Krótko mówiąc, ja jednak postawiłbym w nauce szkolnej na myśli i czyny, a słowa tylko pomocniczo;
Ad 2) Oglądam czasem defilady wojska polskiego w TV i jestem dość zbulwersowany tym „wojskiem malowanym”, które prezentuje szyk modowy, ale miałoby znaczne problemy przy prawdziwej obronie kraju. Moim zdaniem defilada powinna prezentować siłę żołnierską, a nie sztuczny krok marszowy, byłbym nawet za wprowadzeniem konkurencji w tym zakresie między poszczególnymi garnizonami wojskowymi, tj. by w danym roku kompanię reprezentacyjną wojska dostarczał ten garnizon, który uzyskał najlepsze oceny swojej sprawności bojowej;
Ad 3) Dziewczyna-żona. Mam w tym temacie takie spostrzeżenie: jest tutaj kilka stopni, które mogą być ważne.
- 1. stopień, gdy dziewczyna z oporem pozwoli się objąć i pocałować chłopakowi, pomimo obecnej brutalizacji życia w niektórych przypadkach jest to dla niej zobowiązujące, a dla chłopaka ośmielające i upoważniające, jest to sytuacja dość eteryczna, ale wbrew pozorom zdarza się;
- 2. stopień, gdy chłopak włoży dziewczynie swój narząd do jej narządu i zniszczy naturalną barierę błony dziewiczej (cnotę), zdarza się to względnie często z naiwności lub lekkomyślności wskutek gwałtu, a zwłaszcza gdy jak mówi stare przysłowie: „dziewczyna pijana to d.. sprzedana (darmo)” – zdarzyła mi się oferta małżeńska i od takiej dziewczyny, nie byłem zainteresowany;
- 3. stopień, dla mnie decydujący, to pojawienie się panieńskiego dziecka, bo to już wchodzi w zakres stosunków społeczno-prawnych – przy obecnym stanie medycyny jest to dla mnie niedopuszczalne takie myślenie dziewczyn: „ten mi się nada na ojca dla mojego dziecka, a tamten na męża”, nie wiem czy jasno to przedstawiam, po prostu kilka razy spotkałem się z sytuacją, że panna z dzieckiem chciała mnie uszczęśliwić sobą i swoim dzieckiem – i nie podobało mi się to. Co innego jeszcze rozwódka, tj. panna z dzieckiem, która podjęła próbę ułożenia życia z ojcem dziecka i nie udało się – rozwodu nie powinno się jednak orzekać pochopnie.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo