Stan rzeczy czy moda?
Zazwyczaj politycy, duchowni i ideologowie wszelkiej maści i autoramentu mają gęby pełne wielkich słówek: moralność, dobro, demokracja, patriotyzm, itd., itp. W gruncie rzeczy chodzi im jednak o ochronę i obronę dotychczasowego status quo (obecnego stanu rzeczy), określanego też jako lifestyle (styl życia), way of life (sposób życia). Ba, mają czasem nawet ambicję nieść ten swój przekaz na cały świat i wdrażać go siłą: trockizm, hitleryzm, pax romana, pax britannica, pax americana. UE powstała, by raczej łagodzić konflikty i spory międzypaństwowe w Europie (pax europaea) niż je tworzyć i podsycać - więc nie powinna narzucać przemocą własnych wizji życia państwom składowym, tj swoim członkom. Powinna reagować ostrym komunikatem i sankcjami dopiero wtedy, gdy któreś z państw członkowskich narusza podstawowe zasady wspólnoty.
Czy polska polityka, a zwłaszcza polityka finansowa, już przekroczyła tę granicę?
Inne tematy w dziale Polityka