Wczoraj zadeklarowałem, że w II turze wyborów prezydenckich głosowałem na Kukiza, a nie na poddanych mi na karcie kandydatów – w szczególności nie na PBK.
A oto dlaczego tak postąpiłem:
Przypomnijmy sobie: sprawa B. Blidy 2007 r. W cywilizowanym państwie, a chociażby w państwie, które aspiruje do bycia państwem cywilizowanym, takie najście na dom prywatnego obywatela, a przy tym polityka (polityczki) nie powinno się zdarzyć bez „żelaznych”, niepodważalnych dowodów winy – tymczasem tzw. „IV RP” chciała dopiero w jej domu takich dowodów szukać.
Po przejęciu rządu przez PO w 2007 t. wdrożono w tej sprawie jakieś śledztwo, ale tylko wobec funkcjonariuszy, którzy pełnili w tej sprawie rolę wykonawczą.
W 2010 r. prezydenturę RP objął BK – i to m.in. dzięki mojemu głosowi.
Uważam, że powinien był – korzystając ze swoich prerogatyw prezydenckich - natychmiast skierować polityków odpowiedzialnych za stworzenie „IV RP” (J. Kaczyński, Z. Ziobro, itd.), a więc pośrednio za śmierć B. Blidy, do Trybunału Stanu – nie było wtedy dla niego ważniejszego zadania. Tak postąpiłby każdy normalny człowiek z zasadami wyniesionymi z domu rodzinnego. PBK nie zrobił w tej sprawie NIC.
Sądzę, że orzeczenie TK spowodowałoby natychmiastowy koniec politycznego życia wymienionych polityków i całej formacji PiS.
Ja rozumiem, że politycy z natury nie są normalnymi ludźmi – tym niemniej zachowanie w tej konkretnie sprawie PBK wobec monokratyczności urzędu, który sprawuje jako tzw. „ojciec narodu” na tyle odbiega od tego, co uważam za normalne, że nie można przejść obok tego obojętnie i powiedzieć „nic się nie stało”.
Uważam, że dla ludzi nienormalnych właściwy jest szpital psychiatryczny, a nie najwyższy urząd w państwie.
Inne tematy w dziale Polityka