W tej notce chcę wrócić do przaśnych, siermiężnych i zgrzebnych czasów PRL. Tytułowy czyn społeczny były to bezpłatne lekkie, nieskomplikowane prace fizyczne, np. porządkowanie trawnika, zbieranie śmieci, sadzenie drzewek, itp. Wykonywane wspólnie grupowo w czasie wolnym od pracy zarobkowej: soboty, niedziele. Był to element tzw. „wychowania przez pracę”. Prace takie prawdopodobnie nadal są wykonywane – ale już teraz bez ideologicznego zadęcia – jednak sama nazwa zanikła, a szkoda. Bo przecież moralność, etyka rodzi się ze wspólnej pracy.
Kapitalizm doprowadza do takiej dewastacji idei wspólnoty, że warto przywrócić pewne „przebrzmiałe i niesłuszne” pojęcia.
Bo to jest przecież starożytne działanie "pro publico bono"
Inne tematy w dziale Społeczeństwo