Spotkałem się ostatnio z dylematem, który istnieje zawsze i jest rozstrzygany na dwa alternatywne sposoby. Chodzi o to, że gdy zaczynałem być informatykiem - a było to kupę lat temu - jak już ktoś liznął coś z tego tematu to bardzo się strzępił, żeby nikt inny nie podpatrzył od niego jego magicznych sztuczek komputerowych, bo przecież są bystrzaki - popatrzą tylko raz i już będą zgrywali mistrzów informatycznych.
A później przyszło inne nastawienie w tej dziedzinie, które bardzo mi się podoba:
- moja wiedza jest dla wszystkich, wszystko mogę przekazać innym, bo w gruncie rzeczy liczy się tylko moja osobowość, moja inteligencja, moja pracowitość - to ja poruszam te dziesiątki komputerów, ten świat - mogę rozdać darmo całą moją wiedzę, bo pozostaną mi jeszcze setki tysięcy pomysłów do zrealizowania, to ja tu jestem najważniejszy, beze mnie ta cała wiedza jest tylko balastem, niepotrzebnym obciążnikiem.
I podobne nastawienie na trzymanie w tajemnicy wiedzy zauważam ostatnio na wyższych uczelniach, też się młodsi pracownicy nauki strzępią, byle swoich materiałów, notatek nie udostępnić - bo przecież się napracowali przy ich tworzeniu, bo za rok znowu z nich będą uczyć, a przecież to drugie nastawienie na pełne udostępnianie swojej wiedzy jest lepsze, efektywniejsze i po prostu tworzy "facetów", autorytety naukowe!
Tak uważam - a wy?
Inne tematy w dziale Rozmaitości