Dlaczego Słowiańszczyzną, w szczególności Słowiańszczyzną polską, z konieczności muszą zajmować się pasjonaci i zapaleńcy, hobbyści?
W tym tekście:
Terminu Słowiańszczyzna używam jako synonimu pierwotnej rodzimej kultury słowiańskiej, którą można też nazwać kulturą pre-polską - kulturą, która według źródeł pisanych i archeologicznych pojawiła się na terenie obecnej Polski w V/VI wieku naszej ery wraz z ludami słowiańskimi zasiedlającymi obszary pustek pozostałe po wcześniejszych wojowniczych mieszkańcach tych ziem (Wandale), którzy w dużej części wywędrowali.
Uważam otóż, że historia Polski jako kraju, państwa, jest zakłamana w stopniu wprost szokującym, szczególnie co do jego początków.
Pierwotni Słowianie nie byli zainteresowani pozostawić po sobie trwałe świadectwa pisane, poza materialnymi archeologicznymi śladami swojego życia, lub nie były one wystarczająco trwałe, aby przetrwać do czasu aż zostaną odczytane (jak gramoty na korze brzozowej).
Pierwsze zapiski kronikarskie na temat Polski i Słowiańszczyzny z wewnątrz, które przetrwały, prowadzili duchowni katoliccy, więc siłą rzeczy ich wiarygodność jest wątpliwa z wielu względów:
• Nie byli oni zainteresowani tym, by wskazywać wcześniejsze pozytywy, sukcesy kultury Słowian;
• Byli zainteresowani, by wskazywać przełomową rolę chrześcijaństwa, katolicyzmu – udało im się to tak skutecznie, że obecnie Polacy powszechnie przyjmują rok 966 (data oficjalnego przyjęcia chrześcijaństwa w Polsce przez dynastię panującą piastowską) jako datę powstania państwa polskiego – przy tym ostatnio są argumentowane przypuszczenia, że wbrew oficjalnej propagandzie Piastowie - przypuszczalni założyciele, twórcy Polski, byli dynastią normańską, tj. skandynawską, a nie słowiańską lub polską;
• Ewentualnie tworzyli panegiryki na chwałę rodu panującego, piastowskiego;
• Mieli pełną swobodę kształtowania swoich fabuł twórczych w odniesieniu do wydarzeń historycznych ze względu na wyłączność – stąd brak zgodności między legendami na temat pradziejów z północy i południa Polski (Wielkopolska i Małopolska).
Kultura feudalizmu szlacheckiego, w tym feudalizmu religijnego chrześcijańskiego, katolickiego, także nie była zainteresowana odkrywać ślady przeszłości słowiańskiej.
Według literatury pierwszym, który prowadził poszukiwania takich śladów w kulturze ludowej był Zorian Dołęga Chodakowski w początkach XIX wieku.
Co ciekawe, według jego manifestu ideologicznego kierowały nim m.in. motywy związane z krytycznym poglądem na rolę chrześcijaństwa dla kultury słowiańskiej i polskiej, podobnie jak niektórych istotnych badaczy / ideologów późniejszych (Stachniuk) – tym niemniej nie można mieć zastrzeżeń do jego pracowitości i staranności.
-
Po tym wstępie przechodzę do przedstawienia moich uwag krytycznych do obecnego stanu wiedzy o Słowiańszczyźnie:
Wielu, aż nazbyt wielu, badaczy kultury słowiańskiej wychodziło i nadal wychodzi (pochodzi) z kultury chrześcijańskiej lub katolickiej, a kulturę słowiańską trzeba wyinterpretować z zachowanych zabytków i późniejszych pism – na nieszczęście dla prawdy naukowej w swoich poszukiwaniach i interpretacjach nie potrafią oni wyjść poza skojarzenia religijne, biblijne, itp.
Skutkuje to poszukiwaniem przez nich u Słowian ideologii / religii proto-chrześcijańskich, gdzie chrześcijaństwo byłoby konsekwencją i kontynuacją religii wcześniejszych.
Według mnie jednak Słowiańszczyzna, kultura słowiańska nie miała ANI JEDNEGO elementu podobnego do chrześcijaństwa, i z tego powodu weszło ono do Polski bez żadnego oporu, czy sprzeciwu.
Sprzeciw i opór zbrojny pojawił się dopiero wtedy, gdy władza panująca w Polsce, nad Słowianami, postanowiła, że oprócz feudalizmu względem państwa i systemu politycznego pojawi się w Polsce feudalizm religijny, tj. bezpośrednia władza administracyjna kościoła i duchownych nad Słowianami - tego było już za dużo dla wolnych i demokratycznych Słowian.
Wskutek tego państwo polskie zostało unicestwione i nie istniało w latach 1022/23 – 1038, potem niestety udało się dynastii piastowskiej z pomocą państw sąsiednich wrócić do władzy wraz z chrześcijaństwem.
-
Kolejny problem - po II wś. archeologią polską w Polsce zajęli się naukowcy pochodzenia żydowskiego, semicko-chazarskiego - siłą rzeczy nie mieli oni żadnych intuicji słowiańskich, a znalezione, odkryte zabytki z czasów pradziejowych czy prahistorycznych oraz legendy interpretowali w kategoriach talmudycznych, wchodzi tutaj też działanie cenzury i autocenzury w celu uniknięcia problemów wobec obcej władzy w ówczesnej Polsce.
Poszli oni jeszcze dalej w tym samym kierunku, co wcześniej wymienieni, bo usiłowali wykazać, że kultura słowiańska przed judeo-chrześcijaństwem nie istniała, była zbyt prymitywna, by stworzyć państwo i naród, w najlepszym przypadku uznając kulturę słowiańską za prymitywną podstawę dla późniejszego judeo-chrześcijaństwa, katolicyzmu.
Z tego wynika w literaturze naukowej powojennej odnośnie Słowiańszczyzny polskiej generalny brak interpretacji pro-polskich i pro-słowiańskich - wizjonerskich i przełomowych - raczej było to katalogowanie zabytków niż twórcza praca dla stworzenia wiarygodnych syntez kulturowych.
Aby się o tym przekonać wystarczy spojrzeć do prl-owskich, ale też nowszych książek na temat lecznictwa ludowego słowiańskiego, które kontynuują narrację wyznaczoną przez Prusa w nowelce „Antek”: leczenie przez wsadzenie dziecka do pieca na trzy zdrowaśki – co z lecznictwem ludowym przy pomocy czynników naturalnych, np. zół, ma mało wspólnego, a raczej wskazuje na zniszczenie przez chrześcijaństwo tradycyjnego lecznictwa ludowego.
Przykład:
Ostatnio, gdy przeglądałem album o cudach architektury polskiej w notce o Licheniu znalazłem uwagę, że tam w okolicy znaleziono elementy ołtarza pogańskiego.
Trochę mnie to zdenerwowało, bo:
• Słowianie nie mieli wspólnej religii, a najprawdopodobniej nie mieli żadnej religii w ogóle, więc nie potrzebowali ołtarza w typie chrześcijańskiego;
• Inne ludy przed-słowiańskie na obecnych ziemiach polskich też raczej żadnych religii w sensie judeo-chrześcijańskim nie miały;
• Słowianie mieli wspólną wizję świata, rzeczywistości, ale rozchodziła się ona raczej na zasadzie przekazu pokoleniowego i jeden do drugiego w kontaktach osobistych;
• Nazywanie kogoś poganinem to wsadzanie do jednego worka wszystkich ludów przed-chrześcijańskich – ma to bardzo małą wartość informacyjną i źle świadczy o człowieku, autorze, który tego słowa używa.
Z drugiej strony z kręgów żydowskich wychodzą też interpretacje Słowiańszczyzny polskiej tworzące mitologię Wielkiej Lechii itp., które mącą prawdę, mieszają ją z fikcją i przekierowują uwagę w stronę bajek nie dość że nie mających pokrycia w dowodach historycznych, ale nawet intuicyjnie mało prawdopodobnych.
Wniosek z tego zgodny z tytułem tego tekstu zatem:
Skoro ani kręgi naukowe, ani twórcy fabuł, narracji, nie są w stanie dać wizji Słowiańszczyzny zgodnej ze słowiańskim poczuciem realizmu – potrzebni są hobbyści, którzy potrafią twórczo odwołać się do zabytków archeologii pradziejowej w muzeach, nie pomijając krytycznie, a nawet satyrycznie, prześmiewczo, bredni i wymysłów spisanych w tzw. literaturze naukowej,
--
Inne tematy w dziale Kultura