Słowiańszczyzna - recenzje
Czytam ostatnio dużo książek tyczących Słowiańszczyzny, w tym Słowiańszczyzny obszaru obecnej Polski, a także wcześniejszych pra-dziejów tych terenów, opartych głównie na znaleziskach archeologicznych, ale też rozważaniach i teoriach ogólnych, bo przyjmuję ciągłość rozwoju cywilizacji i kultury na tych terenach do pewnego stopnia.
Staram się dokonać w miarę systematycznego przeglądu wszelkiej dostępnej mi literatury tyczącej kultury słowiańskiej w najszerszym możliwym zakresie i dokumentować skrótowo moje poszukiwania ciekawych spostrzeżeń w formie krótkich recenzji.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Recenzja
Polska jest w tym szczęśliwym położeniu, że ma dużo dokumentów historycznych pisanych obcych, w tym judeo-chrześcijańskich, o których wiadomo, że są raczej mało wiarygodne, a co najmniej tendencyjne, więc jest konieczność analizy faktów, znalezisk archeologicznych i pomysłowości w domysłach, hipotezach, interpretacjach.
Szukam w kronikach, legendach, itp. informacji o dawnych obyczajach, sposobach współżycia społecznego, założeniach społecznych, sposobach rozumowania, podstawach i założeniach oraz toku myślenia logicznego, roli mowy i słowa, zależności między myśleniem, słowem a działaniem, czynami, itp.
A w zasadzie inaczej:
- nie czytam, tylko intensywnie przeglądam z ogromnym nakładem pracy umysłowej, analitycznej i krytycznej.
-
Dlaczego nie czytam książek historycznych?:
Nauka polska została przejęta przez ludzi, dla których Słowiańszczyzna w najlepszym razie jest obiektem badań, a w gorszym przypadku chcą wykazać błędność słowiańskiej drogi rozwojowej i słowiańskich wartości życiowych.
Za robienie archeologii w Polsce wzięli się ludzie w Polsce obcy, którzy nie potrafią i nie chcą myśleć kategoriami słowiańskimi, i dziedzictwo słowiańskie Polski błędnie interpretują w kategoriach swojej kultury etnicznej.
-
Staram się metodą słowiańską wykorzystać przy tym instynkt i intuicję, uruchomić głębsze pokłady swojej wiedzy specjalistycznej i ogólnej z innych zakresów wiedzy i nauki, i kojarzenie.
Staram się dociec toku myśli Autora, więc zaczynam od przejrzenia "Spisu treści".
Czytam uważnie i nawet "między wierszami" wszelkie "Od Autora", "Przedmowy", "Wprowadzenia", "Wstępy", "Posłowia", "Uwagi końcowe", "Zakończenia" - pochodzące od Autora lub recenzenta, bo tam można znaleźć założenia, myśli, które Autor przyjął jako niepodważalne podstawy przy swojej pracy, toku myślowym często bezkrytycznym.
Tekst główny najczęściej tylko pobieżnie przeglądam, chyba że zauważę jakiś bardziej interesujący fragment.
Książka naukowa w zasadzie powinna być czytana w całości, a nie recenzowana przez amatora - chyba, że w celu zanotowania swobodnych skojarzeń, myśli ulotnych, powiązania faktów, których Autor znać nie musiał - nikt nie jest omnibusem, nie ma pełnej wiedzy o wszystkich, czasem odległych, związkach, asocjacjach.
Raczej nie mam nadziei na błyskotliwe spostrzeżenia, pisarstwo naukowe pozwala ukryć w słowach, w solidności, brak głębszego zrozumienia, pojęcia tematu - zdecydowanie bardziej twórcze jest tu podejście amatorskie, nieprofesjonalne, popularno-naukowe.
Autor (każdy) przyjmuje niejawnie pewne założenia swojego wywodu, może nawet nieświadomie, nie ma możliwości tego kwestionować, polemizować krytycznie z kanałem myślowym, którym się płynie według manipulacji Autora - rzadko trafia się historyk, który potrafi stworzyć obiektywny bilans zysków i strat jakiegoś ważnego zdarzenia historycznego, czy choćby zasygnalizować krytycznie inne punkty widzenia, swoje tezy zaznaczyć jako tymczasowe, nie pewne.
Często też zauważam taki problem, że autor zarzuca czytelnika taką masą szczegółów, że nie ma fizycznej możliwości odnieść się do tego szczegółowo krytycznie, a jedynie w całości przyjąć lub odrzucić:
1. 1. Na podstawie cech ogólnych wykonania pracy, np. zgodności z tematem, staranności przeszukania źródeł, itp.;
2. 2. Na podstawie kilku lepiej lub gorzej opracowanych fragmentów - szczególnie błyskotliwych lub całkiem spapranych.
W dziedzinie archeologii literatura popularno-naukowa sprawdza się lepiej niż ściśle naukowa, bo potrafi tworzyć i rozważać hipotezy, które obecnie mają tylko 50% albo i mniej prawdopodobieństwa.
Ta seria recezji tych książek różnego typu, które zamieszczam tu na blogu, nie jest oparta na całościowej dogłębnej analizie, bo nie mam na to czasu, a i moja wiedza na ten temat dopiero narasta w miarę czytania.
Recenzje te przygotowuję sam dla siebie, udostępniając je na blogu mam jednak nadzieję, że inni też na tym skorzystają.
Trzeba też odpowiedzieć na wątpliwość, którą podniósł jeden z komentatorów moich recenzji, zresztą krótkich:
- To wszystko są recenzje starych książek - po co do nich wracać?!
W tych krótkich recenzjach, spóźnionych z oczywistych powodów, m.in. ideologicznych, chcę zauważyć też pewne sprawy bardziej ogólne, chodzi o problem jednoznacznej oceny i szerokiej argumentacji:
według mnie ocena może, a nawet powinna być jednoznaczna: TAK albo NIE,
ale argumentacja musi być przedstawiona uczciwie, tj. za i przeciw, prawie zawsze da się znaleźć i przedstawić argumenty obiektywne: pro i kontra.
Przecież już Arystoteles zauważył, że są czyny jednoznacznie negatywne, ale zdecydowana większość wymaga zachowania umiaru i "złotego środka".
Według Arystotelesa nie w każdym postępowaniu można odnaleźć „złoty środek”, do takich czynów zalicza: cudzołóstwo, kradzież, morderstwo — tutaj nie ma średniej miary, są to czyny niegodziwe.
Dodałbym tu gwałt, przemoc nie tylko seksualną, którego potępienie jest kulturową cechę słowiańską.
Oraz dotrzymywanie danego słowa, w tym szczególnie przysięgi małżeńskiej danej partnerowi osobiście publicznie przy świadkach, ma to ważne znaczenie szczególnie wtedy, gdy pojawią się w rodzinie dzieci.
H.Grocjusz jako główne zasady prawa naturalnego wymienił:
1. obowiązek dotrzymywania umów,
2. zakaz naruszania cudzej własności,
3. obowiązek naprawienia szkody wyrządzonej z własnej winy,
4. zasadę karalności przestępców.
Aktualnie na plan pierwszy wychodzi prawo do życia i prawo do samoobrony, oraz obrony swojej własności, granic tej obrony.
-
Proces rozumowania naukowca, historyka, archeologa powinien polegać na tym:
- najpierw trzeba dużo czytać o temacie;
- bywać w muzeach i poznawać zabytki;
- poznać temat do głębi;
- a potem uruchomić intuicję, a nawet instynkty - przyjmując, że tamci ludzie poza obecną większą wycinkową wiedzą specjalistyczną nie różnili się od nas;
- ich wiedza była praktyczna, holistyczna, obejmowała światopogląd.
Wszystkie hipotezy przyjęte przez rozumowanie intuicyjne trzeba następnie sprawdzić, skonfrontować ze źródłami, udowodnić lub przynajmniej uprawdopodobnić poprzez odwołanie do odpowiednich faktów.
-
Kultura słowiańska - praktyka amatora
Jeden z rozmówców tutaj stwierdził:
"Ale szczególnie ujęła i rozbawiła mnie Pańska znajomość "polskiej pierwotnej kultury słowiańskiej"...Gratuluję!"
Wyjaśniam:
Jeśli chodzi o temat kultury słowiańskiej:
Podchodzę do tego tematu poważnie.
Przejrzałem kilkaset książek o pradziejach ziem polskich i Słowiańszczyźnie - o różnym stopniu zaawansowania, bardziej i mniej wycinkowej wiedzy.
Zwiedziłem około 50 muzeów i wystaw archeologicznych.
Krótkie recenzje najciekawszych z mojego punktu widzenia spostrzeżeń zamieszczam tutaj w formie notek.
Czy czuję się ekspertem?
NIE, adeptem na początku poznania, który wie obecnie, że nic nie wie, długa droga przede mną.
-
Uwagi krytyczne:
Dlaczego archeolodzy polscy nie zauważają lub udają, że nie zauważają tematów, które wymieniam?!
Może gubią rozsądek w masie wiedzy, którą muszą jakoś opanować?!
1. 1. Archeolodzy polscy nie zauważają, że kształty i zdobienia, naczyń i innych wyrobów ludzi starożytnych, są świadectwem ich czasów, dokumentacją otoczenia, że praca analityczna archeologów powinna zmierzać do poznania środowiska twórców tych wyrobów, którego obraz jest zawarty w ich twórczości, rysunkach, zdobieniach, rzeźbach, itd.
2. 2. Archeolodzy, w tym polscy, bez żadnego rozsądnego uzasadnienia wiążą obyczaje, zwyczaje i obrzędy ludów starożytnych z ich wierzeniami i religiami, np. obrzędy pogrzebowe, które według mnie są głównie efektem rozsądku (ochrona przed chorobami zakaźnymi, nawet poprzez specyficzną magię: ogień, palenie jako siła lecząca i oczyszczająca) i naśladownictwa.
3. 3. Archeolodzy wiążą groby obficie wyposażone w przedmioty wykonane ze złota z bogactwem osób tam pogrzebanych, traktują złoto jako odwieczny wskaźnik bogactwa.
Brak wskazania, że dla dawnego człowieka najważniejszy był funkcjonalizm jego wytworów, a kształty swoich wyrobów i motywy zdobnicze czerpał ze swojego otoczenia.
Nie ma nic o odtwarzaniu w sztuce: kształtach i zdobieniach wyrobów, otaczającej przyrody, dokumentowania swojego życia.
Nie ma wskazania środowiska, otoczenia człowieka, jako źródła pochodzenia motywów zdobniczych przez niego używanych, przecież taki wniosek jest oczywisty.
Przedstawienia figuralne na czarach greckich czy rzymskich często są interpretowane jako obrazy z przyrody, podczas gdy archeolodzy kształty i zdobienia z naczyń ceramicznych z obszaru polski w najlepszym razie wiążą z wierzeniami i kultem, a nie naśladownictwem przyrody.
Sztuka wszędzie i zawsze była pochodną obserwacji, świadectwem życia i dokumentem swoich czasów, miejsca i ludzi, czasem przy zadanych ograniczeniach (islam).
I następna sprawa: uporczywe przypisywanie niektórym znaleziskom archeologicznym, rzeźbom lub rysunkom, miana bóstw słowiańskich, zamiast widzieć w tym ekspresję artystyczną, estetyczną, dawnych ludzi, świadectwo dokumentalne otoczenia, środowiska życiowego - gdzie tu naukowa postawa krytyczna?!
Przy tym archeolodzy kształty i zdobienia popielnic, pokryw do popielnic, wiążą najczęściej z kultem i wierzeniami starożytnych, lub ewentualnie z ich kreatywnością, zmysłem artystycznym i estetycznym.
Ja jednak uważam, że kształty, formy tych wyrobów, oraz ich zdobienia bardziej trzeba wiązać z obserwacją otoczenia, dokumentalnym naśladownictwem motywów przyrodniczych i próbami przedstawienia, odtworzenia symbolicznego, swojego środowiska życiowego - są to pierwsze na ziemiach polskich próby przeniesienia trójwymiarowej rzeczywistości na dwuwymiarową płaszyznę obrazu.
Jakoś mało kto z archeologów jest chętny potraktować kształty i zdobienia tych naczyń ceramicznych jako tylko ilustrację, kopię z natury, swego typu księgę scenek rodzajowych dla poznania codzienności ludzi starożytnych.
Kształty i zdobienia przedmiotów mogły poza znaczeniem dokumentalnym służyć jako uproszczone pismo obrazkowe, przekaźnik treści.
Inne tematy w dziale Kultura