Szanowni Państwo,
ze wstydem jak i ze smutkiem muszę się przyznać, że nie miałem czasu zapoznać się bezpośrednio z faktami dotyczącymi sporu Polska vs Czechy w kontekście kopalni Turów. Niemniej na tzw. "dzień dobry" uderzył mnie brak elementarnej logiki. Tzn. jak dobrze rozumiem z przekazów medialnych problem dotyczy "ROZBUDOWY", czyli w praktyce zwiększenia obszaru wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów, mam problem poznawczy z tzw. zabezpieczeniem praw powoda (czytaj. republiki czeskiej), co do działań firmy PGE (TAK, PGE jest firmą, co prawdą z większościowym udziałem Skarbu Państwa, ale wciąż firmą) związanych ze zwiększonym obszarem wydobycia.
Jak z punktu widzenia elementarnej logiki wytłumaczyć:
Natychmiastowy zakaz dalszej działalności kopalni Turów, z przedmiotem powództwa, czyli, zakzem poszerzenia areału działalności kopalnianej?
Przecież jak dobrze rozumie m.fia czeska (tzn. państwo czeskie) nie zgadza się na poszerzenie
'wykopaliska' Turów, a nie na samo istnienie owej kopalni. Więc jak z punktu widzenia logiki można zakażać jej dalszego działania, choćby na dotychczasowym obszarze?
Ad vocem kontr argumentów.
Jestem w stanie wyobrazić sobie sytuację, że na tzw. 'dotychczasowym obszarze' nie ma juz czego wydobywać, co nie zmienia faktu, że owo 'śmieszne' zabeziecznie nie ma z punktu widzenia logiki prawa być zastosowane do obecnej pracy elektrowni/kopalni, dopóty, dopóki obszar jej działani nie wykroczy poza dotychczasowy areał!!!
trochę idealistą, trochę pragmatykiem.. również trochę romantykiem. w skrócie jedną wielką sprzecznością, ale wierzę, że "ludzi dobrej woli jest więcej.., i ten świat nie zginie nigdy dzięki nim"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka