Pogodny Pogodny
596
BLOG

Komisarz w Warszawie potrzebny od zaraz

Pogodny Pogodny Samorząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Tak słucham w telewizji że CBA aresztowało kilku kolejnych urzędników warszawskich wysokiego szczebla zamieszanych w dziką prywatyzację kamienic i spoglądam wstecz, bo bardzo dawno temu, w czasach wczesnego PRL pewne miasto prowincjonalne za sprawą "lewej zmiany" zabrało mojej rodzine kawałek ziemi w centrum tegoż miasta wraz z budynkami. Niemało, bo około hektara gruntu. To co na działce się wówczas znajdowało nowi władcy oczywiście zburzyli, a w to miejsce pobudowali koszmarne domy z betonu, chodniki plus ulicę. Przez lata żądaliśmy od tych miejskich okupantów nie tyle zwrotu samej ziemi  ile uczciwej za nią zapłaty, plus walczyliśmy dodatkowo z magistratem wspomnianego miasta o...podatki, albowiem tamtejszy magistrat nie dość że bezprawnie zajął nasze mienie, to jeszcze uznał za pomocą jakichś tam paragrafów,  że skoro jesteśmy właścicielami (sic) to możemy też płacić w związku z tym wspomniane podatki. Sprawa ciągnęła się latami, i chociaż prosta z zasady ( no bo jak tu jeszcze płacić za coś złodziejowi, co złodziej wcześniej skradł?) musiała oprzeć się wreszcie aż o NSA. Wyrok okazał się sprawiedliwy. Sąd zakazał magistratowi dręczyć nas komornikami i pozwami za niepłacone podatki.

Nim to się jednak stało zrodziła się w naszych głowach myśl aby po prostu przerwać tę paranoję i po prostu sprzedać samemu naszą ziemię komuś kto zechce tylko dobrze za nią zapłacić. Ostatecznie wedle magistratu byliśmy przecież nadal właścicielami majątku, którym on jakby w naszym imieniu jedynie zarządzał, na którym bezczelnie zarabiał, i za co kazał nam dodatkowo jeszcze płacić sobie daninę.

Kupcy się oczywiście znaleźli. Oferowali nawet bardzo wysokie ceny. Jednak nie po namyśle odmówiliśmy. Z prostej przyczyny. Przecież tam, na naszej ziemi mieszkali  ludzie. Trzeba by było nie mieć za grosz sumienia by sprzedać tych ludzi oraz ich dobytek wraz z naszą ziemią jak przysłowiowy worek kartofli. Zresztą do niektórych z tych osób  docierała myśl, że tak się może w przyszłości stać. Odnaleziono więc nas, nagabywano telefonami, także wizytowano i proponowano wykup. Jakże przykro było nam oglądać pewnego razu starszego człowieka, który przyjechawszy setki kilometrów zdezelowanym autem, za kawałek ziemi pod mieszkaniem w którym mieszkał z rodziną proponował nam oszczędności całego swego życia byle tylko móc  spokojnie dożyć starości.

Odprawiliśmy więc potencjalnych kupców z niczym, chociaż jak wspomniałem proponowali nam wysokie sumy za prawo do posiadania naszej księgi wieczystej i rozporządzania naszym gruntem wedle własnego uznania. W między czasie zwyciężył też PiS i jakby - jak to mówią, - piorun w miotłę strzelił. Nagle miasto postanowiło być wobec nas, właścicieli, fair. Zaproponowano nam bowiem za zagrabioną  ziemię dość rozsądną cenę.

Lecz przy okazji tego wszystkiego pytam sam siebie i sam sobie odpowiadam: czy gdybyśmy wtedy sprzedali naszą własność jakiemuś lichwiarzowi, to złamalibyśmy tym obowiązujące prawo? Lub czy on by je złamał gdyby kupił i wyrzucił mieszkających tam ludzi na bruk np. przez ustawiczne windowanie czynszu? Raczej nie. Wprost przeciwnie, gdyż to co niezakazane prawem jest przecież dozwolone, a w naszym przypadku mogło być również i normą. Niemniej pomiędzy normą, rozpaczą i moralnością  bywa wielka różnica, dlatego myslę, że trzeba umiejętnie i z czuciem rozpatrywać sprawy dzikiej reprywatyzacji w Warszawie, bo przecież nie każda reprywatyzacyjna umowa była jawnym szwindlem rolującym na pniu zarówno właścicieli czy najemców. Skoro stołeczny magistrat nie chciał wykupić, to tylko kwestią czasu było, że wymęczeni bezradnością ratusza właściciele  sami zaczną szukać sobie kupców na swoje dobra, nie pytając często kim ci kupujący są, lub też że znajdą się też i tacy, co zechcą dorwać się do czegoś do czego nie mają żadnych praw.  Z tego powodu dymisja prezydent Warszawy i powołanie  w jej miejsce komisarza  bardzo by się stolicy  przydała, nie tylko dlatego aby przerwać wreszcie ten zaklęty krąg urzędniczych układów i układzików, w którym rozbrzmiewa śmiech i panoszy się krzywda ludzka, ale także dlatego by normalność i moralność zwyciężyła nad nienormalnością i amoralnością a zwykli mieszkańcy zaczęli  oddychać spokojnie.

Pogodny
O mnie Pogodny

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka