Wygląda na to że Grzegorz Schetyna jest bardziej sterowalny od Ryszard Petru. Ten ostatni postanowił bowiem ratować się przed upadkiem w przepaść rzucając się w ramiona miłosiernego Kościoła, z którego historią jest jak wiemy mocno na bakier. Mimo to, to właśnie Petru, a nie szef PO wysłał w przestrzeń publiczną informację, że kryzys sejmowy został zażegnany dzięki mediacji wspomnianego Kościoła.
W niedługi czas jednak po tym Grzegorz Schetyna oznajmił nieoczekiwanie, że nic takiego nie będzie miało miejsca, gdyż skompromitowana do szczętu Platforma postanowiła zniknąć ze sceny politycznej w totalnej niesławie, stąd okupacja mównicy sejmowej będzie trwała do upadłego.
Pomyślałem sobie, słuchając wynurzeń byłego działacza sportowego "Śląska", że musi on być rzeczywiście mało myślący, albo że może ktoś mu w tym pomaga. No i wylazł nieoczekiwanie czerwony kot z worka. Wczoraj wpadła mi w ręce paszkwilancka "GW", jako że skrzętnie zbieram to świństwo, gdyż świetnie służy mi za rozpałkę w piecu centralnego ogrzewania, pomyślałem że warto przy okazji dowiedzieć się co tam nadredaktory hebrońskie piszą. Oczywiście pierwsza strona tej gadzinówki została zarezerwowana do ataku na KK (jakże by było inaczej skoro trafiła się wymarzona ku temu młodociana okazja), ale w środku było tylko "ciekawiej". Na stronie 4-tej w rubryce Kraj znalazłem spory artykuł pt. "PiS szykuje siłowe rozwiązanie". Autorami tej hiobowej wieści są panowie Michał Wilgocki i Maciej Orłowski, którzy piszą we wstępie do wspomnianego artykułu takie oto słowa (chyba nie na kolanie?): "Utajnić obrady, usunąć posłów z mównicy z pomocą straży marszałkowskiej, dziennikrzy zastąpić oficerami BOR- to pomysły propisowskich ekspertów na zakończenie kryzysu w Sejmie. Opozycja? Czeka na ruch PiS."
Nie dziwne więc, że podpuszczony przez ludzi Michnika Grzegorz Schetyna zerwał nici porozumienia zawiązane wcześniej przez upadającego Petru. Nie dziwne jest także zachowanie Sławomira Nitrasa z PO, który stwierdził, iż Platforma gotowa jest na kompromis, ale nie za wszelką cenę, "bo kompromis ma swoje granice, to przestrzeganie prawa" (sic). I dodaje, że nie może powiedzieć, "co zrobimy 11 stycznia, bo wciąż nie wiemy jak zachowa się PiS ".
No właśnie. Moim zdaniem wszystko co się w Polsce wydarzyło do tego czasu w związku z tzw. opozycją, którą ja nazywam zwyczajnie wrogozycją wynika z nadmiernej pobłażliwości i zainteresowania urzędującej władzy. To dziwne, ale rządzący i sam PiS zachowali się trochę jak szaleni naukowcy,. Wpierw sami stworzyli warunki do rozwoju bakterii, a gdy te rozrosły się do ogromnych rozmiarów że stały się tym samym groźne dla nich samych i otoczenia wspomniani uczeni wpadli w ogromne zdziwienie i lekki popłoch, że tak się stało. A wystarczyło po prostu robić swoje i nie wdawać się pod żadnym pozorem w polemiki z post komunistami pozostawiając ich pokrzykiwania samym sobie bez odpowiedzi. Natomiast co gorliwszych, ochoczych do łamania na chama zasad i obyczajów zwyczajnie skazywać na chłodno zgodnie z obowiązującym prawem.
Tymczasem jakby tego było mało w sukurs szczującej "GW" pospieszyła niemiecka szczujnia zwana "FAZ", która ustami swoich dziennikarzy poinformowała, że Polska właśnie odwraca się od wschodniej polityki w/g Giedroycia, bo PiS, a konkretnie Jarosław Kaczyński skumał się z polskimi narodowcmi którzy z biegiem czasu doprowadzą do tego, że wspomniany Kaczyński dzięki temu mariażowi zostanie w swej partii osamotniony, a później zepchnięty w niebyt. Z tego co czytam widać wyraźnie jak na dłoni kto kogo w Polsce podpuszcza i do czego, by coś dla siebie na tym ugrać. Według grających wszystkie drogi prowadzą w tej grze do PiS i dlatego wspomniany PiS musi według nich upaść!
No cóż, pomarzyć każdy może.
Inne tematy w dziale Polityka