Dzisiaj mecz piłkarski z Francją kończący naszą przygodę z Euro, tradycyjnie jeśli chodzi o rozgrywki turniejowe, trzecim meczem. Który to już raz? Bo kiedy to j emocjonowałem się takimi imprezami? Bodaj na mundialu w Argentynie w 1978 gdzie wpadka Deyny przy karnym uruchomiła powtórnie Mario Kempesa...
No dobrze, ale dzisiaj przed nami wicemistrzowie świata Francja. Niestety, meczu nie obejrzę. Dlaczego? Bo po prostu nie chcę tego oglądać. Po za tym co to za przyjemność? . Wystawią przeciwko naszym swój trzeci garnitur graczy żeby nas ośmieszyć, albo zwyczajnie zechcą błysnąć aby postraszyć innych i przedstawią nam ten najsilniejszy po czym pogrążą.
Emocje, w postaci zaklinania rzeczywistości, że świetnie było, lub sterty wyzwisk na koniec pozostawiam innym. Nie będzie mnie zatem irytowała wysoka porażka, wzruszę także ramionami przy niedużej, bo będzie zgodnie z tradycją, a więc walczył zespół jak lew, ale niestety zdechł.
Sorry, niech więc po piłkarsku ta kadra zdechnie sportowo jak najszybciej, bo wstyd oglądać tę żenującą agonię, nazywaną na wyrost przez tzw. ekspertów polską myślą szkoleniową...
Inne tematy w dziale Sport