Nie będę się zbytnio rozpisywał, ale napiszę w skrócie: zaczyna cuchnąć wyraźnie rozbiorem Polski.
Nie powiem duża w tym zasługa i PiS-u, który za sprawą prezydenta Kaczyńskiego lata temu wtłoczył Polskę w unijny obóz koncentracyjny pamiętnym Traktatem Lizbońskim. Później było ustawiczne potakiwanie, przyklaskiwanie wszystkiemu co nie polskie oraz potulne kulenie ogonka przed Izraelem. Bo jak nazwać np. pozwolenie aby izraelski rząd obradował sobie na Wawelu. Teraz rozkazują nami Niemcy, a ci pewnie chcą aby Polski jako takiej ogólnie w Europie więcej nie było. Mają w tym genetyczną praktykę, licząc od czasów Krzyżactwa, kiedy to tak ewangelizowali krnąbrnych Prusów, tak że po tychże tylko nazwy na mapie zostały. Z nami ma być podobnie. Tusk sam z siebie na to przecież by nie wpadł, żeby organizować sobie z Ukrainą wspólne posiedzenie rządów. Prędzej z Rosją, ale Berlin mu kazał, więc rozkaz wykona, bo Niemcy mają w planach dla nas dużo lepsze rzeczy niż szybkie wepchnięcie nas w łapy ruskiego niedźwiedzia. Wpierw nam wstępnie zafasują stworzenie koszmarnego Ukropolinu, albo Polbanderlandu (jak kto woli), a następnie wrogiej Judeopolonii, do której pod wpływem zagrożeń na B. Wschodzie ciągnie silnie Bibi i jego syjoniści. Później wkroczy osobiście Putin i jego żydowscy królowie przemysłu, wtedy wszystko się wyrówna. Pogłoski o zmianie polskich granice stają się więc powoli ponurym faktem. Niestety, PiS - jak napisałem na początku - ma w tym procederze również niemały udział. Tak więc państwo jakie znane nam jest z dzieciństwa zniknie z map. Dlatego nieistotnym będzie, czy ten lub tamten poseł odbierze na powrót sobie mandat posła i zasiądzie w Sejmie , skoro nie będzie to żaden reprezentant narodu polskiego, tylko posłuszny wykonawca zarządzeń płynących od naszych fałszywych przyjaciół.
Inne tematy w dziale Polityka