Idą Święta Bożego Narodzenia. Kolejne z gatunku jakie znamy i nie lubimy: burych i ponurych. Cóż, sorry, taki mamy klimat mówiąc klasykiem w spódnicy. Co ciekawe IMGW nie ma zielonego pojęcia skąd to się bierze te ocieplenie na Wigilię. Nie tylko zresztą IMGW, spece z amerykańskich agencji meteo także tego nie wiedzą. W głęboki zaułek odeszło toteż ludowe porzekadło, że skoro Barbara jest po wodzie to święta będą po lodzie i na odwrót. Nic z tych rzeczy, bo przysłowie to również jest obecnie funt kłaków warte. Obliczyły bowiem mądre głowy, iż na przestrzeni blisko wieku, fraza ta sprawdziła się jedynie w 20%.
Niemniej pojawiło się inne ciekawsze ludowe, zapomniane powiedzonko, które o dziwo rok do roku się sprawdza. Myślę tutaj o wersie: "Zielone Boże Narodzenie - biała Wielkanoc". Może nie tyle biała, chociaż i takie się trafiały kiedy jej termin wypadł w marcu, ale zimna, i to na nasze nieszczęście oraz utrapienie, również wtedy gdy przypadła ona na kwiecień.
Zerkam zatem w prognozy, ale wiadomo powyżej trzech dni są one jedynie kijem podparte i wiatrem podszyte. Wprawdzie jacyś meteo optymiści wróżą i śnieg i mrozek na zbliżającą się Wigilię i Boże Narodzenie, ale dla ...zachodniej Polski. Centralna musi się obejść smakiem, chociaż jak będzie w istocie tylko Pan Bóg wie, niemniej IMGW pokusił się o eksperymentalną b. długą prognozę długoterminową i wyszło mu z niej, że w styczniu powali na kolana mróz wraz z dużymi opadami śniegu, podobnie ma być także i w lutym, ale już marzec objawił się w tej prognozie jako miesiąc wybitnie ciepły - powyżej normy, ale tutaj ciekawostka, przyszłoroczna Wielkanoc przypada na ostatnie dni marca, zaś lany Poniedziałek na pierwszy dzień kwietnia, czyli w Prima Aprilis, a sam kwiecień zaliczony został w tej prognozie jako miesiąc chłodny poniżej normy. Żeby nie wyszło tradycyjnie więc, że pogoda wytnie nam numerek i ze święconką będziemy zajeżdżać nie rowerkiem ale saniami. Jest wprawdzie takie powiedzenie, że "Zimny kwiecień, ciepły maj, będzie żyto niby gaj", ale z doświadczeń wiemy, że po zimnym kwietniu następował z reguły często również i zimny jeśli nie bardzo zimny maj, podkręcający nam złośliwie rachunki za ogrzewanie i niszczący ogrodnikom przy okazji ich wyziębione wcześniej kwietniem nowalijki. Jak będzie więc tym razem? Może być tradycyjnie a więc zimno. Może być też inaczej, pisał o tym bodaj ojciec Klimuszko, że pogoda w Polsce za ileś lat zwariuje na tyle, że będziemy hodować nad Wisłą owoce ze stref zwrotnikowych, o których najmądrzejszym Polakom się nawet nie śniło.
Hmm... pewnie tak będzie, tylko nie wiadomo kiedy, ale niektórzy wieszczą, że niedługo, bo ziemia lada moment stanie na głowie, tak więc upalna w grudniu Australia wskoczy na nasze miejsce, a my na miejsce Australii (ostatniej jesieni mieliśmy tego jakby niespokojny przedsmak).
Zresztą, nie chcę prorokować, ale coś się z tą pogodą rzeczywiście dzieje dziwnego i to wcale nie za zasługą człowieka jak chcą tego klimatyści. Na razie jednak, spokojnie, przeżyjmy w radosnym nastroju nadchodzące Święta Bożego Narodzenia 2023, a na to aby martwić się i zamartwiać pogodą i klimatem zawsze będziemy mieli czas.
Inne tematy w dziale Rozmaitości