Ostatnimi czasy nie trzymam absolutnie z żadną ze stron politycznych, mimo że piętnuję polityków kiedy uważam to za stosowne i błogosławię ich wówczas gdy się im to należy.
Polityka ma jednak to do siebie, że rodzi ludziom kiełbie we łbie.
Ech, ile razy się przejechaliśmy na naszych politykach? Trudno zliczyć. Kiedyś wyczytałem, że politykiem zostają więc głównie ludzie którzy posiadają cechy psychopatów. Zresztą, trudno sobie wyobrazić zwykłemu uczciwemu Kowalskiemu aby się ostatecznie nie przyznał do błędu skoro go popełnił. A polityk? Dla takiego artysty nie ma problemu. Zrobi źle, to będzie opowiadał wokół, że zrobił dobrze, ewentualnie że to kolega z partii przeciwnej jest wszystkiemu winien.
Takimi zakrzaczonymi zagajnikami nigdzie nie dojdziemy. Dlatego straciłem ochotę na interesowanie się polityką, bo jest po prostu podłą. Jeszcze przy tej wierze trzyma mnie cienką nitką poseł Braun i kilku jego kolegów z Korony, ale to przecież zaledwie dobry milimetr z centymetra chłamu który go otacza.
Dzisiaj na tapecie stoi od kilku dni sprawa słynnych wiatraków. PiS grzmi o komisji śledczej, której na mój rozum zwyczajnie nie będzie, z wiadomych powodów, bo za pasem 13 grudnia, w którym to dniu władzę z rąk PiS przejmie Herr Tusk i ferajna. Mówi PiS także o prokuratorze i zarzutach wobec PO za tę ustawę, tego też nie będzie. To takie gulgotanie indyka w sobotę, gdyż marszałek Hołownia zapowiedział wyraźnie i wprost, że ustawa wiatrakowa jest czysta jak łza. Co jak co, ale Hołowni wierzę, ostatecznie wie co mówi, bo to wierny uczeń globalnego eko zamordysty Klausa Schwaba. Przekonywał także do wiatraków w TVN zapomniany specjalista od rosyjskiego gazu, czyli Drewniany Waldemar, opowiadający że to przecież ekologiczna polska przyszłość.
Pewnie, Niemcy zawsze mieli pomysł na Polskę, jak nie Auschwitz to szparagi.
Powiadają również, że "Donald się wściekł", bo zbyt szybko wypełzły na powierzchnie berlińskie polecenia które na siebie wziął. Tępi podwładni Tuska zamiast jednak napisać, jak w umowach lichwiarzy, kontrowersyjne zapisy drobnym druczkiem, spisali je wołowymi literami. To świadczy o tym, że swoich wyborców mają za wyjątkowych debili, a siebie szanują na zasadzie być Judaszem żaden wstyd..
Z tego tytułu uruchomił się natychmiast premier Morawiecki próbujący zbić na wiatrakach przyszły kapitał polityczny w opozycji. Mógłby sobie jednak i on tegoż wstydu oszczędzić. Kamienie milowe przecież i tak go zatopiły, ale to w moich oczach, bo jak czytam, poparcie w narodzie nadal ma wysokie, ale w/g IBRIS przyszłość należy i tak do partii eko szaleńca Hołowni, bo temu wyraźnie wzrosło. Czas więc na niemieckie szparagi i miskę ryżu. Agentury górą.
Inne tematy w dziale Polityka