Uśmiałem się jak pszczoła, bo jak tutaj się nie uśmiać?
Bank francuski, czyli Paribas wyprodukował był jakiś czas temu ankietę, w której wypełniający w ramach osobistej ciekawości miał się poddać samoocenie, czy jest on pro klimatyczny i pro ekologiczny. Taki, wicie rozumicie w pełni oddany matce Ziemi.
Dziennikarze PCh24 postanowili więc sprawdzić dokładniej o co w tym teście chodzi, tym bardziej że opracował go pan Marcin Popkiewicz, założyciel serwisu naukooklimacie.pl, przedsiębiorca i autor książek o zmianach klimatycznych. Na pozór więc wszystko wygląda raczej na dość niewinną zabawę, mimo że kampania wpisuje się w wizerunkową działalność banku Paribas, który od lat promuje swoją markę w oparciu o wartości wpisujące się w całą warstwę narracyjną, jaka towarzyszy zrównoważonemu rozwojowi i celom Agendy 2030.
Okazuje się że wypełnienie testu nie rokuje jednak dobrze dla wypełniającego, gdyż pojawiają się tam pytania dotyczące wielkości mieszkania i stylu życia – źródeł energii, korzystania ze sprzętu elektrycznego, wody, samochodu, transportu miejskiego, odżywania się itd.
Dziennikarze wypełnili więc test na tzw. "luziku", czyli zakłamując do bólu rzeczywistość; A więc: postawili w teście na kompletny minimalizm. Zaznaczyli tedy, że mieszkają w domu jednorodzinnym o powierzchni... 20 m kw. (sic!), źródłem energii są dla nich panele fotowoltaiczne, dzięki którym zasilana jest pompa ciepła, pozwalającą ogrzać to mikro lokum, ale korzystają z tej energii bardzo oszczędnie, bo obecnie w domu utrzymują temperaturę plus 5 stopni Celsjusza, albowiem egzystencja naszej planety to kwestia życia i śmierci, zatem podeszli do sprawy śmiertelnie poważnie.
W związku z tym nie korzystają również z kąpieli, wszak to nie czas na relaks, tylko walka o światowe zasoby wodne, gdyż matka Ziemia ginie na naszych oczach. Ubrania kupują jedynie używane, mięsa nie jedzą, a to czym zaopatrują dom to wyłącznie produkty nieprzetworzone lub pozbawione opakowania, bądź w opakowaniach biodegradowalnych. Nie posiadają lodówki, gdyż z tej nie korzystają w ogóle, podobnie z pralki, czy kuchenki gazowej i mikrofalowej. Samochodem nie jeżdżą wcale, bo nawet promowane elektryki skądś muszą czerpać przecież prąd, więc lepiej lepiej jest podróżować pieszo, albowiem transport publiczny także szkodzi przyrodzie więc – kto nie musi, nie powinien z niego korzystać.
Na koniec, przekonani o własnej doskonałości klimatycznej kliknęli podsumowanie. A tam – niespodzianka! Owszem, zużywają mniej zasobów niż przeciętny człowiek, ale gdyby wszyscy tak żyli, to i tak Ziemi dla wszystkich nie wystarczy. Bo potrzeba aż dwóch błękitnych planet, by zapewnić byt człowiekowi żyjącemu niemal jak w czasach walki o ogień...
Zapytali więc o to u źródła, czyli w biurze prasowym banku BNP Paribas. I dowiedzieli się, że… już nic zrobić nie można, by planeta Ziemia ocalała. „Nie jesteśmy w stanie odwrócić procesów, do których działalność człowieka przyczyniała się przez lata” – poinstruowało biuro. Ale zaraz przyniosło też odrobinę nadziei:
„Obecnie jesteśmy w stanie minimalizować odczuwalne skutki zmiany klimatu i powstrzymać dalszy wzrost temperatury na planecie. Ważne jest, byśmy pamiętali, że prośrodowiskowe działania to tak naprawdę działania w trosce o istnienie gatunku ludzkiego”.
Nie analizując zbytnio naukowych wizji pana Popkiewicza dla Paribas trzeba jednak pamiętać, że straszył on już Polaków apokalipsą Covid, także monstrualną suszą i tym podobnym. Niedawno posłyszałem, że masoneria celowo wykorzystuje zapisy z Apokalipsy św. Jana i podgrzewa atmosferę zagrożenia aby doprowadzić ostatecznie tswoimi środkami zaradczymi świat do upadku, bo jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi głównie o zysk i depopulację. Biedni są więc ci ludzie, którzy im święcie wierzą oraz oni sami, bo bo jak to celnie ujął Mickiewicz:
"Człowiek cierpi, bo służy sobie za kata
Sam sobie robi koło i sam się weń wplata"
na podstawie artykułu w PCh24
Inne tematy w dziale Rozmaitości