Ostatnio w medialnej modzie jest straszenie, podkręcanie i wkręcanie społeczeństwa w co się da. Nie inaczej ma się z pogodą. Patrzę na polsatowską mapę meteo i pytam: Hej, szacowni synoptycy gdzie ta wasza "Brygida"? Bo napisali w prognozie dla mego miasteczka że: uwaga spadnie u ciebie od 20- 30 cm śniegu. Jednym słowem paraliż, armagedon, nie wyjeżdżaj i tym podobne ostrzeżenia. Wedle Polsatu meteo śnieg miał padać na moje podwórko w ogromnej masie już od godziny 20.00 w sobotę. I co? I nic, godzina po godzinie pochmurne niebo nad domem. Zaczęło wreszcie prószyć gdzieś od wczesnego niedzielnego poranka, nad wyraz zresztą skąpo, raczej mży niż obficie pada jak to zapowiadali, napadało może do teraz z 2-3 centymetry.
Po jaką cholerę więc kombinują? Ja rozumiem, że na południu Polski, gdzie jest wyżej i blisko serca mokrego niżu genueńskiego sypie i to mocno, ale u mnie w okolicy Warszawy nie pada tak strasznie jak to straszaki obiecywały. Tymczasem TVN podobnie jak wspomniany Polsat z paniką: Uwaga, ludzie, śnieżyce, zawieje, pomarańczowe alerty.
Nie można było napisać w tytule artykułu, że w takim to, a w takim rejonie jest alert? Nie, bo trzeba było ogólnie zastraszyć aby zarobić na reklamie. Klasyczna opozycja. Nawet pogody nie uszanują w swoich planach tylko będą człowiekiem manipulować.
Inne tematy w dziale Rozmaitości