Może dzisiaj to się wielu nie spodoba, ale jak wiadomo historia lubi się powtarzać, co najwyżej w innych dekoracjach. Dzisiaj wraca jak co roku na stół sprawa Powstania Warszawskiego, czy warto było czy nie warto było walczyć.
Niemniej warto na tej kanwie zapytać dzisiaj, czy ewentualna wojna z Rosją, o której tak ochoczo się w mediach rozprawia jest nam do czegoś potrzebna, albowiem porównanie naszego położenia politycznego do sytuacji przed Powstaniem w tej sytuacji jest. Czy Dobra Zmiana nie jest przypadkiem więc taką zakamuflowaną delegaturą londyńską na Kraj? Czy niechęć i nienawiść do naszych wrogów zakorzeniona w nas z dziada pradziada nie jest aby wygodnym zapłonem, z którego inni chętnie korzystają? Rosjanie z Niemcami sami o to oczywiście skrzętnie zadbali jako zaborcy i okupanci, przy czym Rosja in plus dodatkowo jako okupant w latach 1945-1989. Niemniej, czy obecna sytuacja nie przypomina tamtej z lipca 1944. Podpuszcza się nas celowo via Ukraina wykorzystując nasze historyczne zadrażnienia. Nie mówię, że to my sami z siebie tego szukamy i na hurra jesteśmy tymi co to bez namysłu z motyką na słońce ruszą, ale nie da się ukryć, że "Niedźwiadków" ci u nas ostatnio wysyp i dostatek.
Nie mam zamiaru jątrzyć, ale dociekam skąd się biorą w nas te ustawiczne harce przed szeregami. Kiedyś Roman Dmowski powiedział mądre słowa, że na walkę o niepodległość zasługuje jedynie społeczeństwo zjednoczone, uświadomione politycznie i gospodarczo silne. Jesteśmy obecnie takim?
Komentarze
Pokaż komentarze (8)