Naszym nieszczęściem politycznym jest to, że brak w nas szacunku do samych siebie. Bloger Zebe z dawnego S24 miał takie motto w blogu, które mówiło, że jeśli sam siebie nie szanujesz, to nikt nie będzie szanował ciebie.
Nasza wiara w Zachód jako siłę i sprawiedliwość jest ślepą, a przy tym niebezpieczną. Wiele razy Historia pokazała nam przecież, że liczą się z Polską wówczas, kiedy ta ma atuty poważne w ręku. Położenie strategiczne za tym zbytnio nie przemawia. Jeśli więc nie mamy obok takich atutów, chętnie nas wtedy podbijają; A jakie to atuty? Przede wszystkim moc wynikająca z własnego rozumu, uczenia się na błędach i i ich nie powtarzanie. Poza tym narodowa siła wewnętrzna, która musi być podparta uczciwym, a nie farbowanym, lukrowanym patriotyzmem. Ech, rozpisuję się, ale ile razy trzeba to powtarzać...?
Tylko, że zaraz pojawi się głos mówiący, iż plotę, bo obecny rząd jest przecież mocno pro patriotyczny, silnie Polsce oddany a pzrez to mocny.
To że ten rząd jest pro patriotyczny nie wątpię, ale czy pro polski i mocno w swej mocy oddany?
Ostatecznie, Donald Tusk kiedy to rządził z Platformą Obywatelską w Polsce był także patriotą. Zdawało mu się bowiem, że jak będziemy pod zarządem Berlina i Brukseli to osiągniemy wiele, a nawet więcej niż wiele. Doprawdy? To wobec tego Bismarck też był takim polskim patriotą. Putin podobnie, a najlepszą patriotką z nich wszystkich była caryca rosyjska, Niemka z urodzenia, Katarzyna II.
Nie, darujmy sobie te idiotyczne wygibasy. Bo będziemy w ten sposób Lucyfera Belzebubem wyganiać, a nie o to przecież chodzi.
Mimo to jedni wierzą, że Zachód - w tym wypadku USA umiejętnie sterowane przez Izrael poprzez swoich ziomków w Kongresie i Senacie - nam pomoże i nas uratuje. Natomiast druga grupa będzie obstawiała jako przyjaciela i obrońcę Niemcy lub wyłącznie Putina i Rosję, pod nadzorem której byliśmy blisko dobre dwa stulecia, wyjąwszy krótki okres międzywojnia niepodległości II RP.
Żadna ze stron nie ma jednak racji. Strony zakładają błędnie. Zachód nie będzie wcale umierał za Warszawę jeśli najdzie taka potrzeba. Natomiast Niemcy z Rosją traktują nasz kraj jak kawałek trotu, który zabrano im z talerza, a który oni sobie mimo wszystko w ten czy inny sposób i tak odbiorą.
To nie są strachy na lachy. Jeśli Rosja wejdzie w granice naszego państwa (Ukraina jest tutaj tylko listkiem figowym) to wejdzie ona jedynie na potwierdzenie słów Stalina, że tam dokąd dotarł żołnierz radziecki tam jest Związek Radziecki. Zapewne ten plan znajdzie w Polsce masę starych orędowników, którzy zaczną natychmiast wskazywać palcami, kogo należy w pierwszej kolejności wysłać do tajgi rąbać drzewo.
I będzie Moskwa chętnie zabijać i wysyłać Polaków hurtem jak w latach 1939-1945 w tajgę, nie tylko dlatego, że będziemy stanowić zagrożenie ideologiczne dla jej rządów, ale również dlatego, że jesteśmy katolikami, czego nie cierpi wręcz podskórnie sputinizowana rosyjska cerkiew prawosławna mająca zakusy na bycie nowym Watykanem.
Zachód zaś "kocha" nas na tyle, na ile Żydzi widzą w Polsce smakowite kąski. Teraz do tego wykorzystują wojennych uciekinierów. Podmiana społeczeństwa więc trwa w najlepsze. W publicznej telewizji i w radiu pojawiają się więc newsy pisane ukraińskimi bukwami, mówione także po ukraińsku. Czegoś takiego nawet ponad trzymilionowa mniejszość żydowska w przedwojennej Polsce nie miała, żeby Polskie Radio nadawało programy informacyjne w języku hebrajskim lub w idisz, ale jak widać można takie cuda osiągnąć i to bez specjalnego wysiłku.
Moim zdaniem owa szeroka wojenna ewakuacja z Ukrainy, a bardziej masowa chęć przyjmowania uciekinierów bez oglądania się na skutki tej operacji, to kolejny krok do sprawdzenia jak bardzo wyprano Polakom mózgi z samodzielnego myślenia. Okazuje się, że wyprano im w zadawalającej wysokości. Podobnie było z pandemią, idiotyczne maseczki i masowe, wymuszone przez rząd, zgony obywateli (liczba ofiar które mogły żyć to ponad 100 tysięcy Polaków) oraz skrywane dotąd przez ministerstwo zdrowia prawdziwe dane odnośnie dalszych zgonów poszczepiennych.
Tymczasem za chwilę możemy obudzić się z informacją, że musimy się obowiązkowo uczyć języka ukraińskiego jako drugiego obowiązującego w Polsce, gdyż inaczej nie będziemy patriotami i chrześcijanami godnymi Rzeczpospolitej; że pod rygorem prawa trzeba będzie przyjmować pod własny dach ukraińskich osadników, a tych co już u nas zamieszkali trzeba nam będzie na resztę życia zaakceptować.
Nie wiem w jakim celu przyjeżdża do Warszawy prezydent USA Biden, ale jeżeli w mediach mówi się, iż pomysł Kaczyńskiego na misję pokojową NATO na Ukrainie chwycił, to zdaje się będzie pewnie zielone światło na zaangażowanie się samodzielne Polski w wojnę z Rosją, Inaczej pisząc Sojusz umyje ręce i zostawi nas z wojennym pasztetem Kaczyńskiego sam na sam. Jeśli to prawda, to tylko patrzeć, jak Putin zapowie wmediach w odpowiedzi, że jak się tylko upora z Zeleńskim to przyjdzie zaraz do Polski aby ją wyzwolić spod władania nazistowskich bandersynów, którzy w niej się skryli. Zrobi więc to, co kiedyś uczynił Stalin goniąc hitlerowców, i za cholerę później nie można go było z Polski przez dziesiątki lat wyeksmitować.
Pozostaje mieć więc nadzieję, że Bóg i Matka Jego, Kólowa Polski uchroni naszą Ojczyznę od wojennej zawieruchy. Na razie jednak obowiązuje myśl Kawalera Srebrnego Virtuti Militari por. Rajmunda Kaczyńskiego ps. "Irka", ojca Jarosława i Lecha Kaczyńskich, który mając sam twardy, nie znoszący sprzeciwu charakter mówił na starość o swoich niepokornych latoroślach: "Boże, uchroń Polskę przed moimi synami narwańcami". Uchroni?
Inne tematy w dziale Polityka