Obecnie to najlepszy artykuł na jaki natknąłem się w sieci i co ważne obiektywny.
"Wojna rosyjsko-ukraińska jeszcze potrwa. Wojska ukraińskie nie mają dostatecznie silnych wojsk pancernych i mają zbyt słabe lotnictwo, aby zdecydować się na wielkie i decydujące bitwy. W walce w polu zostałyby najpierw zdziesiątkowane przez rosyjskie lotnictwo, a następnie rozjechane przez czołgi.
Nie mają na Ukrainie ani gór, ani skał, ani lasów, aby się w nich schronić przed kolumnami pancernymi. Dlatego cofają się do miast, „sztucznych skał”, i przekształcają je w twierdze, bo tylko tam rosyjskie czołgi nie mogą operować a lotnicy nie widzą gdzie rzucać bomby. Dlatego wojna powoli przekształca się w mozolne obleganie miast-twierdz.
Nawet Rosjanie przyznają, że ich operacja stoi w miejscu, o czym świadczy zamieszczona obok mapa walk i frontów, którą ściągnąłem z Rusnetu (zdjęcie na początku artykułu dopis. Mikker ), a która nie zmienia się właściwie od kilku dni. Podobne mapki publikuje Ośrodek Studiów Wschodnich, różniące się szczegółami, co wynika z naszej niewiedzy o szczegółach dziejących się na froncie.
.Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego front stoi? Musząc oblegać miasta, Rosjanie nie mają wolnego wojska do prowadzenia ofensywy w polu. Oblegających zawsze musi być więcej niż obleganych, gdyż ci drudzy mogą próbować się przebić lub kontratakować w dowolnym kierunku. To obleganie miast może trwać tygodniami i przeciągać wojnę. Lecz wcześniej czy później miasta będą zdobywane, a oblegający je żołnierze rosyjscy będą kierowani do działań ofensywnych. Pamiętam, że historycy wojskowości zawsze krytykowali ideę miast-twierdz stosowaną przez Niemców, jako prowadzącą do wytracenia wojska.
Wbrew temu co wszyscy myśleli, Blitzkriegu nie ma i nie będzie, gdyż Ukraińcy bardzo sprytnie przyjęli taktykę obrony w miastach-twierdzach. Ok. 150-170 tys. rosyjskich żołnierzy, biorących udział w tej agresji, to zbyt mało aby oblegać miasta i równocześnie prowadzić ofensywę w polu. Prawdę mówiąc to mam nawet wątpliwości czy nie jest to armia zbyt mała do opanowania państwa tej wielkości, co Ukraina. Na Irak Amerykanie w 1991 roku uderzyli armią prawie półmilionową, a Irak i Ukraina mają podobną ilość mieszkańców.
Z drugiej strony nie wydaje się, aby armia ukraińska – pozamykana w miastach – równocześnie miała potencjał do prowadzenia kontrofensywy w polu. Dlatego ta wojna potrwa, chyba, że Rosjanie zdecydują się na przeprowadzenie mobilizacji rezerwistów. Putin tego jednak nie chce, bo to oznaczałoby przyznanie się, że armia zawodowa nie poradziła sobie z lekceważoną dotąd (niesłusznie jak się okazało) Ukrainą.
Niestety, straszliwym skutkiem ubocznym bitew o miasta muszą być zniszczenia i straty wśród cywilów, bo walki będą toczyły się o każdą ulicę i dom. Straty wśród ludności cywilnej będą ogromne. Po ludzku to najbardziej przykry element tej wojny, jak i każdej zresztą wojny. Alternatywą dla bezpośredniego szturmu jest branie miast głodem, ale to wcale nie będzie lepsze dla ludności cywilnej, ponieważ wojsko będzie trzymało ostatnie rezerwy dla żołnierzy.
Dlatego pozostaje nam tylko mieć nadzieję na szybkie zawarcie pokoju, czego życzę wszystkim stronom tego konfliktu, gdyż szybkiego zwycięstwa tutaj nie będzie."
Adam Wielomski
https://konserwatyzm.pl
Inne tematy w dziale Polityka