Jeśli Bóg chce kogo pokarać to mu wpierw rozum odbiera. To powiedzenie idealnie pasuje nie tylko do polskiego rządu, ale również do tej części społeczeństwa polskiego, które popadło w amok pro ukraiński. Zainteresowanie wojną na Ukrainie sięga już bowiem przysłowiowego zenitu. Wiele osób zauważa ten niebezpieczny trend, który może z czasem wykoleić Polskę przez wepchnięcie jej nieprzygotowanej w łapy Rosji. Tu już nie chodzi o samą pomoc uchodźcom, których Warszawa chce przyjmować w nieskończoność w ilościach niebezpiecznych dla państwa, nie oglądając się wcale na ewentualne tego przykre skutki, które już nawet sami, pracujący w Polsce Ukraińcy zaczynają dostrzegać. Nie, to zbyt mało. Rząd polski musi robić za plecami narodu jakieś perskie militarne oczy, skoro zaczynają padać z ust sojuszników co raz wyraźniejsze stwierdzenia o zaangażowaniu się Polski w ten konflikt. Ponoć nie mieliśmy wysyłać wojska, samolotów, ponoć nie mamy na to zgody NATO, a tutaj proszę, Sekretarz Stanu USA Anthony Blinken powiedział że
„Aktywnie przyglądamy się teraz sprawie samolotów, które Polska może dostarczyć na Ukrainę i badamy, jak możemy uzupełnić zapasy, jeżeli Polska zdecyduje się dostarczyć te samoloty. Nie mogę teraz podać dokładnych terminów, ale mogę powiedzieć, że bardzo, bardzo żywo przyglądamy się tej sprawie”.
Natomiast były naczelny dowódca sił NATO gen. Wesley Clark powiedział wprost, że "wmieszanie się Sojuszu w wojnę ukraińsko-rosyjską znacznie wzmocniłoby Kijów i prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Oznaczałoby to również wreszcie koniec Putina jako światowego lidera, bez względu na to, jak się skończy wojna”
Rozumiecie? "bez względu jak się skończy ta wojna". Widać generał swoje już przeżył, skoro tak chętnie szafuje życiem innych. W takim razie w jakim celu sprowadzamy te miliony uchodźców jeżeli mamy zamiar wziąć udział w tej wojnie? W jakim celu oszukujemy te setki tysięcy wizją bezpieczeństwa, którego im de facto nie mamy zamiaru zapewnić?
Ludzie, myśleć, myśleć, bo później będziecie żałować swoich decyzji. Oczywiście w narodzie polskim jest cała rzesza różnego rodzaju kanalii, mniejszych, większych i największych, którym los Polski totalnie zwisa i powiewa niczym bura szmata na wietrze. Ci najemnicy będą za tym co najgorsze, a stając przed lustrem po wykonaniu zadania wytrą sobie cyniczne usta skrawawionym narodowym sztandarem i zaśpiewają bez wyrzutu sumienia kolejną pieśń nową na cześć kolejnego wodzireja.
Tymczasem wre na światowych rynkach paliw, rosną w szalonym tempie ceny ropy i gazu, zaś zapasy tych strategicznych surowców dramatycznie się kurczą. Pogoda też wariuje na in minus. Zbliża się wielkimi krokami do nas głód, który bywa gorszy od wojny. Mimo to zaczadzeni czarcim pomiotem mówią jak jeden mąż: Hej,ludzie, zmusimy tego Putina i jego bojowców by trawę żarli. Tymczasem to chyba sami niebawem będą z biegiem czasu tę trawę żryć.
Dziwię się więc tym wszystkim, którzy sądzą, że Kreml będąc jest samowystarczalnym a przy tym mało skomplikowanym technicznie, co ciekawe do tego przyzwyczajonym, że doprowadzą go do upadku, że dojdzie tam do zamachu stanu i Putin pójdzie na szubienicę. O ile pamiętam był jeden taki zamach, ten z "Aurrorą" w roli głównej, który zresztą sprokurował właśnie Zachód obalając w ten sposób imperium cara Mikołaja II fundując tym samym wschodniej Europie na dziesiątki lat komunistyczną masakrę. Od tamtej pory Rosja niewzruszenie trwa w swoim świecie bez względu na zawirowania.
Mówią że Putin to wariat i ludobójca. I co z tego? Ci co tak mówią, sądzą pewnie, że zwykły Rosjanin powtórzy to samo. Otóż nie powtórzy. Gdyby tak było w istocie nie byłoby do dzisiaj takiego w Rosji uwielbienia dla ludobójcy Stalina, który przecież wymordował więcej Rosjan niż wyklinany obecnie Putin.
Kto ma głowę chłodną ten rozumie, że Rosja kocha mieć silnego przywódcę, a skoro kocha i chce takiego mieć, to nie patrzy wówczas na to, czy jej grzebiet pachnie różami, czy też spływa krwią. Każdemu wolno kochać jak mu wygodnie.
Z tego tytułu Putin na żywca będzie więc zjadał krok za krokiem Ukrainę a za nią wszystko to, skąd Rosja kiedyś wyszła, albowiem jest on spokojnym o poparcie dla własnej imperialnej polityki i działań. Może się więc spotykać, lub nie z kim chce, drażnić "zielonymi ludzikami", ewnetualnie prowokować swoimi samolotami różne kraje ościenne, albo słuchać z radością zapewnień ze strony przywódcy Chin zapewnień o chińskim sojuszu z Moskwą twardym jak skała, bo czuje, że jego polityka jest jak najbardziej słuszną dla jego państwa. Na jak długo? Tego dzisiaj nie wie nikt.
A co my z tego będziemy mieli? Jeśli nie będziemy się żarliwie modlić spotkamy na swojej drodze jedynie wojnę, głód i śmierć oraz krew i gruzy.
Inne tematy w dziale Polityka