Nie wiem czy ktoś pamięta słynne wystąpienie w Sejmie Ewy Kopacz, która opowiadała posłom o tym jak starannie z pomocą rosyjskich służb przekopano w Rosji ziemię w miejscu katastrofy prezydenckiego samolotu, niemal na pół metra w głąb. Dość szybko wyszło jednak, że było to obrzydliwe kłamstwo. Podobne bzdury opowiadano także o szacunku dla szczątków ofiar.
Pamiętamy również doskonale odpowiedź Stalina jakiej udzielił on generałowi Sikorskiemu w sprawie zaginionych oficerów WP z września 1939 na Kresach. "Pewnie gdzieś wyjechali" - powiedział wówczas lakonicznie sowiecki oprawca oraz późniejsze kłamstwa jakoby to Niemcy wymordowali naszych oficerów w Katyniu. Kłamstwo szyte przez Rosjan grubymi nićmi, bo przecież Niemcy własne zbrodnie starali się skrzętnie zakopywać, a tutaj by przed kamerami je tak chętnie ujawniali?
Zdaje się że ludy wschodnie mają niebywały dar do konfabulowania. Z tego wnioskuję że cała ta wojna rosyjsko-ukraińska to jedno wielkie pasmo wzajemnych kłamstw i oskarżeń. Kijów twierdzi, że gromi Rosjan, że ponoszą ciężkie straty, Rosjanie na odwrót, zamieszczają informacje i filmy, które mają zaprzeczyć twierdzeniom Kijowa.
Np. sprawa śmierci 13 bohaterskich żołnierzy ukraińskich na Wyspie Węży. Dowództwo ukraińskie uznało ich za symbol tej wojny, za bohaterów, którzy oddali życie za wolną Ukrainę. Rosjanie natomiast oświadczyli, że wszyscy ci żołnierze się poddali i żyją, mają się dobrze, bo są w niewoli, a liczba ich, to nie trzynastu, lecz osiemdziesięciu dwóch. Nawet zamieścili zdjęcia.
Po jakimś czasie Kijów, który z początku własnych żołnierzy z z honorami w mediach pogrzebał, kiedy tylko ukazały się zdjęcia Rosjan nie był już taki pewien ich losu, chociaż przyznał, że może być to rosyjska dezinformacja. To wreszcie zginęli czy nie zginęli?
Z tego powodu nigdy nie zapomnę optymistycznych komunikatów niemieckiego OKW z frontu wschodniego, które w swoich gadzinowych kronikach dla folksdojczów raportowało jak to niemieccy żołnierze zwycięsko oderwali się od sowieckiego przeciwnika.
Jeśli więc czytam w mediach tych co są za Ukrainą lub w tych będących po stronie Rosji, że jedni drugich wzięli w w jakiś kocioł i pacyfikują, to od razu przypomina mi się też słynne sienkiewiczowskie powiedzenie: Złapał kozak tatarzyna a tatarzyn za łeb trzyma. Z tego powodu daleki jestem od stwierdzeń kto ma rację i kto na honor zasługuje, bo tak naprawdę nie wiem nic o tej wojnie, a wiem zaledwie tyle, ile obie strony chcą światowej opinii przekazać.
Na pierwszym rosyjskim zdjęciu rosyjskim ukraińscy żołnierze poddają się, a na drugim jadą do niewoli autobusami. Prawda to czy kłamstwo?
Inne tematy w dziale Polityka