To co przeczytałem na portalu PCh24 dosłownie mnie zmroziło. Oczywiście Salon24 nie pisnął ani słówka - wolał Gierka, a przecież sprawa jest poważna, głośna, bo radiowa.
Otóż w wywiadzie radiowym dla Programu Trzeciego Polskiego Radia głos zabrał pan poseł PiS Bolesław Piecha wiceprzewodniczący sejmowej komisji zdrowia. Portal PCh24 sugeruje, że jest to nic innego jak prowokacja władzy w celu szybkiego odejścia. Ja natomiast cały wywiad odbieram jednak w kategorii ukłonu pod adresem opozycji, która odgrażała się ostatnio premierowi, że na kolejne spotkanie z nim w sprawie wprowadzenia segregacji sanitarnej nie przyjdzie, bo rząd PiS-u takowej wprowadzić po prostu nie chce.
Poniżej zamieszczam więc cały wywiad. Proszę przeczytać go uważnie, bo tego nie mówi ekonomista d/s zdrowia jakim jest minister Niedzielski, to mówi wice komisji zdrowia, lekarz, wprawdzie ginekolog, ale jednak lekarz.
"W wywiadzie dla radiowej Trójki poseł Bolesław Piecha, wiceprzewodniczący sejmowej komisji zdrowia opowiadał o szykowanym projekcie mającym uzupełnić bądź zastąpić fatalną ustawę segregacyjną autorstwa Czesława Hoca. Nowa propozycja miałaby nakładać na pracowników obowiązek cotygodniowego poddawania się testom na koronawirusa, pod rygorem… odszkodowania w wysokości kilkunastu tysięcy złotych. (Poseł chciałby mieć w Polsce sytuację podobną do tej jaka obowiązuje w Austrii - dopis. Mikker)
O wpłynięciu do Sejmu projektu Ustawy o szczególnych zasadach ochrony życia obywateli w okresie pandemii, powiadomiła marszałek Elżbieta Witek. W porannym wywiadzie dla Programu Trzeciego Polskiego Radia poseł PiS Bolesław Piecha opowiadał o zapisach kilkunastostronicowego projektu, który dopiero wieczorem pojawił się na oficjalnej stronie izby niższej.
Jeśli wiceszef komisji zdrowia nie mijał się z prawdą, mamy do czynienia z próbą przeforsowania niewykonalnych przepisów, które noszą znamiona prowokacji bądź… przejawu gwałtownej chęci pozbycia się władzy przez obóz Zjednoczonej Prawicy. De facto zmuszałyby one bowiem wszystkich zatrudnionych pracowników do cotygodniowego wykonywania uciążliwych, inwazyjnych testów na koronawirusa. Odmowa groziłaby koniecznością wypłacenia bardzo wysokiego odszkodowania osobie, która uznała, że zakaziła się w tym samym zakładzie pracy. Ustawa wykreowałaby w masowej skali absurdalne sytuacje i wytworzyłaby dodatkowy chaos administracyjny. Osoby, które nie chcą poddawać się testom byłyby skazywane na drakońskie kary na podstawie uproszczonego trybu postępowania, po czym miałyby możliwość odwołania się do sądów administracyjnych.
– Ten projekt jest w formie tak zwanej ustawy epizodycznej, bo dotyczy nie tych ustaw covidowych, które już mamy, ale jest szczególnym rozwiązaniem dotyczącym próby wyjścia z klinczu w sprawie paszportów szczepionkowych i ich właściwościach dopuszczających nas do udziału w życiu publicznym – uzasadniał parlamentarzysta PiS, zwolennik społecznej segregacji w radiowym wywiadzie.
Poseł Piecha powiedział, że nowy projekt ustawy można traktować jako samodzielny bądź jako uzupełnienie ustawy Hoca. – On mówi, żeby zastąpić testem to co jest, czyli okazywanie certyfikatu. Ten test będzie musiał wykonywać pracownik, nieobowiązkowo oczywiście, a pracodawca go sprawdzi. Ale jeżeli tego testu ktoś nie wykona a w zakładzie pracy ktoś, kto ma ten test ujemny zarazi się, no to niestety pracodawca albo jego pracownicy będą ponosić konsekwencje tego, że ten pracownik zakaził się w zakładzie pracy. Będzie musiał po prostu zapłacić odszkodowanie – wyjaśniał parlamentarzysta.
– Panie pośle, ale skąd będzie wiadomo, że ten akurat człowiek kogoś zakaził? – pytała prowadząca rozmowę Beata Michniewicz.
– To jest uproszczone postępowanie i to uproszczone postępowanie mówi wprost, że jeżeli w moim zakładzie pracy pracownik, który przeszedł test wystąpi z wnioskiem a w zakładzie pracy są osoby niezaszczepione, żeby pracodawca ukarał osoby niezaszczepione [nieprzetestowane], które nie skorzystały z tego wniosku – tłumaczył Piecha.
– Oczywiście jest droga odwoławcza i sąd administracyjny może decydować w tej drodze odwoławczej, ale jest to taki, lekko mówiąc, przymus po to, żebyśmy się testowali przed przystąpieniem do pracy. Raz na tydzień, czyli w każdy poniedziałek przychodzimy do zakładu pracy z wykonanym negatywnym testem na koronawirusa – opowiadał.
Według posła, od konieczności poddania się testom nie będą zwalniani posiadacze tak zwanych paszportów covidowych. – Obserwujemy jednak to, co dzieje się w tych krajach, które mają większą falę, a jednak mniejsze obłożenie łóżek i mniejszą śmiertelność. Tam wyłączyli osoby, które mają certyfikaty z obowiązku wykonania testu. Certyfikat będzie dalej obowiązywał, jeżeli chodzi o wyjazdy, jeżeli chodzi o możliwości działalności na zewnątrz, natomiast w zakładach pracy podstawowym dokumentem, który potwierdza, że jesteśmy wolni od koronawirusa, będzie aktualny test. Dlatego, że obserwujemy również dużą ilość zakażeń u osób zaszczepionych. Tylko tyle, że to zaszczepienie chroni nas znakomicie przed ciężkimi konsekwencjami koronawirusa jakimi są hospitalizacja czy śmierć – przekonywał wiceszef komisji zdrowia.
– Sądzę, że chęć Polaków do zaszczepienia utknęła w martwym punkcie i dociągnąć do 60 procent jest rzeczą bardzo trudną. My nie jesteśmy państwami Europy zachodniej, gdzie ten poziom zaszczepienia jest 75, 80, 90 procent, jak w przypadku Danii. W związku z tym u nich też są testy, ale restrykcje są znacznie mniejsze. Mogą uciec od tych działań lockdownowych a lockdown dla polskiej gospodarki jest niebezpieczny. Tak samo jak niezaszczepieni pacjenci w szpitalach czy ci, którzy chorują na koronawirusa i zajmują łóżka szpitalne czy łóżka oddziałów intensywnej opieki medycznej – stwierdził.
– Byłem i jestem głębokim zwolennikiem i sprawdzania paszportów covidowych i jednocześnie obowiązku szczepień przynajmniej jeżeli chodzi o pewne grupy, zawodowe. Natomiast jeżeli chodzi o ten projekt, on jest epizodyczny i w tej piątej fali pandemii będzie spełniał swoje zadanie. Już dzisiaj wiemy, że zaszczepieni też się zakażają – dodał Piecha.
Jeśli więc ustawa przejdzie przez parlament i pracownik nie podda się regularnym testom a w zakładzie pracy rozwinie się ognisko zakażeń, zgodnie z zapowiedzią posła PiS, musi on liczyć się z „odszkodowaniem w wysokości pięciu minimalnych płac, a to jest kwota około 12-15 tysięcy złotych”.
Aby sprostać takiej masie testów, rząd ma otwierać kolejne punkty, gdyż nie uwzględniane będą testy domowe. Oczywiście spowoduje to lawinę pozytywnych wyników.
Według informacji podanej wieczorem w mediach społecznościowych przez posła Grzegorza Brauna, projekt, o którym opowiadał Bolesław Piecha będzie dyskutowany we wtorek 1 lutego o godzinie 16:00, w trakcie nieplanowanego wcześniej posiedzenia Sejmu. Pierwsze czytanie nastąpi zaś, tak jak w przypadku tzw. ustawy Hoca, podczas spotkania Komisji Zdrowia."
w całości za PCh24.pl
Źródło: PolskieRadio.pl, You Tube/Polskie Radio, Twitter
Inne tematy w dziale Polityka