Przestałem się zbytnio przejmować, chociaż prezes mojej fabryki już zaciera łapy i czeka z ustęsknieniem na legalizację projektu posła Hoca. Wzruszam ramionami i chłodnym okiem obserwuję co się dzieje i myślę, że wcześniej czy później ze mną lub bez, ten świat i tak padnie na pysk jak długi.
Czynię więc sobie zapasy. Kupuję i magazynuję po spokoju żywność, zakupiłem świece oraz naftę w sporych ilościach, także nasiona warzyw w tym nieduzy woreczek żyta, które mam zamiar wyhodować aby mieć własny chleb (piec już mam). Zakupiłem również kilkanaście drzew owocowych oraz krzewów. Z tym co już rośnie powinno od biedy na skromne życie starczyć. W planie jest również pogłębienie stawu i zarybienie go gatunkami typu karp, lin, leszcz.
Cóż, z czegoś trzeba bedzie jakoś żyć, skoro planują zatrzasnąć człowiekowi dostęp do normalnego życia, bo wygląda na to, że biada temu co ma rację. Dlatego to samo radzę innym jak mają takie możliwości co ja niech nie zwlekają.
Piszę o tym, bo wprawdzie w Angli odchodzą od masek i certyfikatów, ale jest to wyłączna zasługa tamtejszego premiera Johnsona, który robił sobie cyniczne imprezki ze współpracownikami, obarczając równocześnie społeczeństwo różnego rodzaju zakazami kontaktów towarzyskich.
U nas jest podobnie, i chociaż także zdrzają się wpadki, jak ta ostatnia z udziałem Jacka Kurskiego, to jednak nadal przeważa w rządzie Dobrej Zmiany szalona narracja ministra Niedzielskiego, który niczym Bruce Wszechmogący wie już z góry co, gdzie, kiedy i ile będzie potrzebnym i nakazanym. Teraz wieszczy apokaliptyczną 5 falę, kiedy ponoć jeszcze słynna czwarta się nie skończyła.
Coraz więcej publicystów zauważa z tego powodu, że rząd nie ma żadnego planu na wirusa, bądź go nie chce mieć, dlatego w prostej linii zmierza do konfrontacji ze społeczeństwem, gdyż kolejne kroki są takie aby wprowadzić w Polsce stan opresji podobny do tych, jakie obowiązują obecnie we Francji, Austrii, Włoszech, czy Niemczech.
To bardzo ciekawe, bo ponad połowa Polaków nie chce widzieć ministra Niedzielskiego i jego polityki na oczy, podczas gdy on sam wraz z rządem chce zrealizować projekt, aby niezaszczepionych nie wpuszczać nie tylko do kin czy teatrów ale nawet do zwykłych sklepów. Ponad połowa narodu jest przeciwko nim, a oni śmiało, na pewniaka idą w zaparte.
Straszą? Może nie tyle straszą, co jeszcze testują, na ile mogą sobie pozwolić, chociaż rozwiązanie już mają i myślę, że jest to rozwiązanie w ich oczach siłowe, gdyby lud wyszedł na ulice.
Co wierniejsi szeregowcy apartheidu zdrowotnego w Polsce sami wprowadzają wspomniany strach w czyn, a następnie proszą później o ochronę policji, jak np. ten burmistrz z Mikołowa, a przy okazji wielki propagator szczepień (czytaj covidianin), który w swojej działaności zapewne posunął się do bardzo niekonstytucyjnych zachowań i spotkał się przez to z miejscową retorsją.
Jak więc widać, jest nam blisko, coraz bliżej do tego o czym pisałem ja, i piszą publicyści - wojny domowej, albowiem PiS mając wsparcie dla swego planu w Sejmie przeprowadzi zapewne przez ten Sejm antyludzki projekt ustawy Hoca, który zostanie poparty przez zdecydowaną większością głosów
Pytanie tylko czy to rządowi coś da.
Oczywiście że da. Dzięki tej ustawie rząd załatwi Polsce wojnę domową, za sprawą którego Dobra Zmiana wystrzeli się z automatu w kosmos opozycji, skąd będzie krytykowała działania swoich następców, którzy na jej miejsce przybędą. Ci zaś u władzy już byli i pokazali zresztą na co ich stać. Przyjdą więc ze swoimi słupami, którym nie będzie brakowało talentów aby w imię zamordyzmu śrubę jeszcze bardziej dokręcić. Może i dobrze, bo im dłużej człowiek jest ślepym tym lepiej widzi.
Zresztą, weźmy takiego papieża Franciszka. W Watykanie sanitarny apartheid jest już na porządku dziennym, kto więc tam pracuje lecz jest niezaszczepionym, ten musi albo się wyprowadzić, lub umrzeć z głodu.
Kto zaś zechce zwiedzać turystycznie w Rzymie Bazylikę św. Piotra oraz watykańskie muzea, ten z polecenia papieża musi posiadać przy sobie certyfikat najwyższej generacji (trzy szczepienia), spec maskę na twarzy oraz opaskę na ręku, jako dowód że nie kłamie.
Powyższe nie miałoby sensu, a nawet celu, gdyby nie zeszłoroczne potajemne spotkania papieża z szefem Pfizera Albertem Bourlą, o których to napisał znany katolicki dziennikarz, Edward Pentin. Korespondent portalu National Catholic Register (NCR) w Rzymie powołał się na swoje kontakty watykańskie, które twierdzą, iż do tajnych rozmów dochodziło z powodu wątpliwości odnośnie skuteczności preparatów Pfizera, które są przymusowo aplikowane wszystkim duchownym i świeckim pracownikom i mieszkańcom Watykanu.
Widać Bourla zdecydował się sięgnąć dość głęboko do kieszeni czym przekonał Franciszka, ale cóż znaczy taki finasowy gest w przypadku możliwości osłabienia i eliminacji znienawidzonego przez Żydów oraz masonów chrześcijaństwa i Kościoła?
Do tego dochodzi i polski akcent. Nasza Straż Graniczna noc w noc usiłuje zatrzymać na granicy białoruskiej ciemne hordy islamskich terrorystów (jeden taki, urodzony już w Polsce, biegał parę dni temu z maczetą po ulicach Torunia raniąc kilka osób) chcących do nas wtargnąć od strony Białorusi, i co robi w tej sytuacji wspaniały papież Franciszek? Otóż Watykan ogłosił, że papież Franciszek przeznaczył 100 tys. euro na migrantów, którzy przebywają w pasie granicznym pomiędzy.... Polską i Białorusią. W dobie przestępstw i agresji migrantów wobec polskich służb mundurowych, decyzja hierarchy jest wręcz skandaliczna.
No, i jak ma być w tej Polsce, bezpiecznie, zdrowo, spokojnie i dostatnio? Ale nic to. ostatecznie do cienkiej zupki ze szczawiu i mirabelek zęby nie są potrzebne.
Inne tematy w dziale Polityka