Długie, ale kto chce niech sobie przeczyta, bądź ku pokrzepieniu serca, bądź ku własnej przestrodze, bo temat powędruje na stuprocentową rozwałkę, a skoro tak to lepiej zniszczyć perłę niżby miały się nią posilać wieprze..
Mówił mi ostatnio syn, że przeczytał w sieci info jakoby spadł śnieg na Ukrainie. Wpierw padał tam grad, a później przeszedł w śnieg, przez co zrobiło się biało, i stanął mi zaraz przed oczyma starodawny cytat z Królowej Saby, która mówiła do króla Salomona: "że jednego dnia ludzie wyjdą zbierać zboże, a drugie dnia spadły śnieg wszystko im obłoży", a obok tego i inne proroctwa wypowiadała odwiedziwszy wspomnianego króla w Jerozolimie (oczywiście z czasem zmieniane one były na potrzebę współczesnych), lecz później nikt już tego nie zmieniał...Czy to więc już było, czy też będzie, osądzić należy samemu.
"Będzie Chrześcijaństwo całkiem złe, ani wstydu, ani czci, ale wszelka hańba
i niesława za cześć kary trzymaną będzie. Uczeni
i państwa tak zawsze czynić będą z poddanemi,
że każdego, który u nich pomocy szukać będzie,
w ich niesprawiedliwościach zatopi się. Powstanie
ojciec przeciw synowi a syn przeciw ojcu, brat
przeciw bratu, duchowni przeciwko świeckim, a
świeccy przeciwko duchownym w pośmiewisko nadętej czci i pysze: „mocniejszy będzie słabszego
do niewoli przemagał i nad nim panował. Rzymskie cesarstwo będzie od roku coraz bardziej zgnębione i puste, że w niem żaden nie będzie chciał
panować i niem rządzić. Między Chrześcijanami
będzie wielka nędza, niewiara, fałszywość się tak
rozmnoży, że chrześcianie będą nieprawemi przysięgami Boga męczyli. Bóg ześle na nich za ich
nieprawości wiele kar i utrapienia, przez niesłychane boleści i choroby na nich
i ukrócenia życia przez cztery żywioły, to jest:
powietrze, gradobicia, przez powodzi wielkie i wody
rozlania, że przez to wielką szkodę na ich żywnościach ucierpią, a na koniec nagłą i niespodzianą
śmiercią ich karać będzie.“
„Wielkie bitwy będą między ludem, rolnik
opuści swój pług a rzemieślnik swą pracę a będzie pragnął krwi swoich współbraci, bliźnich
chrześcian, przez to opuści dobrowolnie swą żywność, domostwo, żonę i dzieci, z zatwardziałości
i nierozumności nie pozna jeden drugiego i nieprawości nie zaniecha. Czem dalej, to lud gorszy
będzie wyniosły i swawolny ku wszelkiej pysze,
nadętości nakłoniony i w nieczystości zatopiony,
w łakomstwie, gniewie i zawziętości tak omamiony będzie, iż się mścić będzie w sercach swych.(...)
I pytał się król Salomon, który to czas będzie,
kiedy ta trzecia część ludu zaginie a jakiem sposobem, czy śmiercią gwałtowną^ czy nagłą. Odpowiedziała Saba:
„Pierwszy znak będzie, gdy ludzie ciężką
pracę w dni święte wykonywać będą.
Drugi znak będzie, gdy się ludzie młodo od
14 i 15 lat żenić i wydawać będą, gdy się ludzi
wiele na krótki czas rozwieść da, bo jedna albo
druga strona nie będzie spokojna.
Trzeci znak, gdy nastaną w świecie rozliczne
sztuki i rzemiosła niesłychane.
Czwarty znak, gdy dobytek mały użytek dawać będzie, co się ludziom zdawać będzie, że to
od czarów pochodzi.
Piąty znak, gdy się ludzie bezbożni staną, tak
że będą bardziej miłowali kłamstwo, aniżeli prawdę,
serca będą mieli więcej ku pieniądzom, niżeli ku
Bogu nakłonione.
Szósty znak, gdy ludzie zaczną grunta, statki,
domy sprzedawać i nad zmysły ludzkie drogo
szacować.
Siódmy znak, gdy ludzie będą w ogrodach
winnice i chmielnice zasadzali, wszelkie pustaciny
uprawiali, miedze rozrywali, groble rozkopywali i
pola z tego robili, a przy tem wszystkim jednakowo
chleb drogi będzie.
Ósmy znak, gdy się przemiana na pieniądzach
stanie w różnych państwach, a trwać będzie przez
długi czas, gdy przytem rozmaite niepojęte płaty i
daniny wielkie nastąpią.
Dziewiąty znak, gdy krótki mięsopust się trafi,
że ludzie nie będą mogli się wesołości nasycić i
będą trzymać wesołości w postne dni.
Dziesiąty znak, gdy śnieg zamiast siana
żniwować będzie się, albowiem w ten rok bardzo
wiele śniega spadnie, gdy się siana będą miały
suszyć.
Jedynasty znak, gdy Pan Bóg szkodliwe szararice ześle, które od zachodu słońca pociągną
jako w Egipcie za czasów króla Faraona, które
wielką szkodę na zbożu i na wszystkich jarzynach
poczynią.
Dwunasty znak, gdy w tej ziemi na jednej
górze, Blanik nazwanej, wszystkie drzewa od
wierzchu aż na dół schnąć będą, a potem wielki
głód nastanie."
Wczoraj obejrzałem w TV TRWAM film poświęcony życiu dwóch franciszkanów zamordowanych na początku lat 90-tych zeszłego stulecia przez komunistów ze "Świetlistego Szlaku" w Peru, których to Kościół Katolicki uznał za męczeników za wiarę. Skarżył się jeden z męczeników w listach do rodziny, że jego praca jest wręcz na nic, bo miejscowi pijąna potęgę, z Boga się śmieją, na Msze św. nie chodzą, więc po cóż się jemu i pozostałym braciom się starać. I wtedy nachodzi go myśli, że jednak tak trzeba, bo przecież to nie człowiek, ale Bóg wie dlaczego tak ma być a nie inaczej. I rzeczywiście dopiero śmierć tego franciszkania oraz jego brata zakonnego z rąk komunistycznych bandytów otworzyła ostatecznie oczy mieszkańcom tej wioski na Boga, w której obaj męczenicy posługiwali. Ziarno dało więc plon.
Tak sobie więc myślę, podobnie jak ów zakonnik, choć sprawa zdaje się być gatunkowo poważnejszą, czy warto aby Kościół w Polsce istniał w obecnych ramach jak dotychczas dalej, skoro jest tak masowo atakowany z zewnątrz i od środka z obawy o jego kondycję moralną, to czy nie lepiej byłoby się nam podzielić? Wy sobie a my sobie? Nie zejść do podziemi mając jednakże na uwadze ewentualne prześladowania ze strony władzy świeckiej, której istnienie takiego KK w jedności z Mszą Trydencką byłoby nie na rękę, jak i posłusznych papieżowi Franciszkowi biskupom, którzy straciliby rzesze wiernych, chociaż należy pamiętać obowiązkowo słowa arcybiskupa Vigano, który powiedział niedawno, że "kontynuując odprawianie Mszy Św. Papieża Piusa V, żaden kapłan nie dopuszcza się żadnego aktu nieposłuszeństwa, lecz przeciwnie, korzysta ze swojego usankcjonowanego przez Boga prawa, którego nawet Papież nie może odwołać" , i nie spróbować jednak zacząć budować wszystkiego od nowa.
I wówczas przychodzi mi na myśl ów pamiętny cytat z Apokalipsy św. Jana, który pokazuje mi (podobnie jak cytat z przepowiedni królowej Saby) początek końca, bo jeśli obecny, sędziwy wiekiem papież jest owym opisanym przez św. Jana "fałszywym prorokiem", to ten wielki dzień wyrwania ludzi spod jarzma Zła jest nam bardzo blisko, musi być blisko, więc po cóż zabiegać o jakieś walki, kontr zmiany lub cofać się w ukrycie by przetrwać, skoro wystarczy w spokoju trwać, modlić się i pokornie czekać na wypełnienie woli Bożej. Co ma być to będzie.
"I pochwycono Bestię,
a z nią Fałszywego Proroka,
co czynił wobec niej znaki,
którymi zwiódł tych, co wzięli znamię Bestii
i oddawali pokłon jej obrazowi.
Oboje żywcem wrzuceni zostali do ognistego jeziora,
gorejącego siarką." (Ap. 19, 20-10)
Inne tematy w dziale Rozmaitości