"Pomimo tego, że epidemia w Polsce już dawno wygasła, algorytm Goebbelsa wciąż działa. Polega on na codziennej kreacji matriksu, którego zasadniczym elementem fałszu jest rzekomy stan epidemii. Epidemii bez zakażeń, bez osób chorych, bez hospitalizacji, poza śladową liczbą „zarażonych”. Dlaczego więc utrzymywane są tzw. obostrzenia?
Tresura i ogłupianie. Morawiecki zarzuca Polakom senność
Zgodnie z oficjalnym komunikatem, przy blisko 50 tys. wykonanych testów, odnotowano zaledwie 131 wyników pozytywnych, co wbrew twierdzeniu, przy znanej wiarygodności testów PCR, wcale nie musi się przekładać na zarażenie wirusem SARS-CoV-2. Wzrastające poczucie bezpieczeństwa, zmniejszający się poziom lęku wśród Polaków zaniepokoiło zarządzających stanem nowej nienormalności. Dał temu wyraz Morawiecki mówiąc:
To nie jest sytuacja dobra, że jesteśmy uśpieni tym niskim bardzo poziomem zakażeń
Przy okazji tych utyskiwań doszło do kolejnych odrażających aktów stręczycielstwa- namawiania ludzi rozsądnych do użycia toksycznych preparatów covidowych przy akompaniamencie covidowych faszystów domagających się zwiększenia represji w stosunku do osób dbających o swoje zdrowie.
Zwolennikiem symbolicznego i dosłownego trzymania Polaków za twarz, po raz kolejny, okazał się minister śmierci, Niedzielski, który powiedział:
Istnieje prawdopodobieństwo, że czwarta fala pandemii pojawi się w drugiej połowie sierpnia. Musimy przyzwyczaić się do noszenia maseczek w przestrzeniach zamkniętych. / dziennik.pl/.
Zamordyzm covidowy poparł również Duda:
"Ten, kto się nie szczepi mając taką możliwość, ten świadomie decyduje się na to, że będzie poddawany uciążliwości, jaką jest testowanie. Tak jest po prostu."
Wtóruje mu straszący Lambdą i Deltą, Morawiecki:
Wszyscy, którzy chcą bez przeszkód przemieszczać się, ale także (…) korzystać z niektórych instytucji życia publicznego, społecznego czy gospodarczego, naprawdę, żeby mieć święty spokój to najlepiej, aby się zaszczepili /Rzeczpospolita/
Celem rządu nie jest profilaktyka i leczenie społeczeństwa, lecz tresura i zniewolenie na poziomie populacji żyjącej w nowej nienormalności. Gdyby było inaczej polska Służba Zdrowia nie stałaby się agendą Big Pharmy, a pracujący w niej lekarze leczyliby ludzi skutecznymi lekami.
Wszyscy cytowani przeze mnie zwyrodniali pandemiści nie mówią jednego. Infekcja covidowa jest wyleczalna za pomocą dwóch preparatów: Amantadyny i Iwermektyny. Wzmożoną aktywność medialną tych osobników pozwolę sobie spuentować tym oto tweetem:
"Do kiedy będziemy nosili maseczki?
Do momentu wynalezienia szczepionki (Ł. Szumowski)
Do momentu uzyskania odporności populacyjnej (eksperci)
Do końca wakacji (A. Niedzielski)
Musimy się przyzwyczaić do maseczek (A. Niedzielski)
Jak tam, ŻABKI UGOTOWANE?"
Drugim tematem, wciąż obecnym w mediach, jest podgrzewana przez naszych wypróbowanych nieprzyjaciół Żydów sprawa wymuszanego na Polakach haraczu za nieistniejące mienie bezspadkowe.
Stanisław Michalkiewicz o dokonanej przez PiS nowelizacji KPA:
“Ta nowelizacja nie dotyczy własności bezdziedzicznej a więc nie chroni Polski przed żadnymi żydowskimi roszczeniami. Ważniejszym skutkiem tej nowelizacji jest zablokowanie roszczeń Polakom obrabowanym w okresie PRL”. /@Bob_Gedron/
Jednym z najbardziej zaangażowanych Żydów w tym temacie jest urodzony w Nowym Jorku, aktualnie działający na terenie Polski, Michael Joseph Schudrich.
W rozmowie z Rzeczpospolitą Schudrich przekroczył kolejne granice absurdu i bezczelności dopatrując się analogii pomiędzy krzywdą amerykańskich murzynów a krzywdą Żydów, która “ciąży nad Polską”.
Zło pozostaje na zawsze. Upływ czasu nie pomaga. Z jaką siłą czarnoskórzy Amerykanie domagają się dziś sprawiedliwości, choć od zniesienia niewolnictwa minęło półtora wieku. Krzywda polskich Żydów też będzie ciążyła nad Polską, dopóki nie zostanie naprawiona.
Dokonując powyższego porównania Schudrich stąpa po cienkim lodzie. Łatwo bowiem wykazać, że środowiska murzyńskie związane z marksistami i szowinistycznymi grupami w USA typu BLM domagają się nie sprawiedliwości, lecz przede wszystkim przywilejów i związanymi z nimi finansowych korzyści z tytułu marksistowskiego pojmowania “mniejszości”, w tym przypadku czarnego koloru skóry. Mentalność typowa dla wszystkich typów lewicowego proletariatu rozbudzana przez wprowadzony w życie ideologiczny mechanizm tolerancji represywnej.
"Rabin Schudrich to człowiek przejęty swoim majątkiem. Synagogę w Krakowie chcieli mu podkraść bracia Żydzi z Chabad Lubawicz. Dzisiaj w TVN 24 rabin przypomniał sobie że 80 lat temu rower ukradli mu Niemcy. Nie pamięta już, że dostał odszkodowanie. Szuka swojego roweru w Polsce."
Kolejną sprawą był kongres ugrupowania antynarodowych socjalistów, którzy uchodzą wśród naiwnej gawiedzi za: “Zjednoczoną Prawicę”
Morawiecki ogłosił kontynuację pisowskiego bezwładu
Nieład czy bezwład? I jedno i drugie. Nowy Nieład, nie polski, lecz pisowski. Trwa to już od ponad 6 lat. W polityce zagranicznej polega na kontynuacji całkowitego podporządkowania się zagranicznym wytycznym, dodajmy, wytycznym obcym w sensie:
ośrodków wydających polecenia- agendy i stolice obcych państw
obcej ideologii, obcej bo sprzecznej z fundamentem naszej cywilizacji.
Wielką weryfikacją naszego sukcesu był czas covidu/PAP/Jarosław Kaczyński/
Jak można było się dowiedzieć PiS w minionym okresie odnosił sukces za sukcesem…
Z powyższym cytatem postanowiłem skonfrontować ten oto fragment, znaleziony na profilu
WARTOROZMAWIAĆ
“Niestety, każde opublikowane świadectwo wyzwala lawinę kolejnych wstrząsających wiadomości.
Dzień dobry Panie Janie, oto moja osobista tragedia…
Trzy lata temu mój tato przeszedł rozległy udar z wylewem do komór. W grudniu ubiegłego roku tacie zaczęła puchnąć stopa lewej nogi. Z trudem dostaliśmy się do lekarza pierwszego kontaktu, nie wiedział co mu jest, tato otrzymał antybiotyki. Po nich jednak nic się nie zmieniło, a noga puchła jeszcze bardziej, aż zaczęły powstawać rany.
Kolejne skierowania do dermatologa i chirurga. W końcu zlecono pobranie krwi i moczu, rezultat – miażdżyca. Na kolejne wizyty oczekiwanie, w międzyczasie wzywaliśmy pogotowie, bo tata gorączkował. Ale nie chciano go zabrać do szpitala, dopiero 4 lutego otrzymał skierowanie do Buska-Zdroju.
Zawiozłam go osobiście, był tam do 18 lutego, dzwoniłam do lekarzy codziennie, tata bardzo cierpiał z bólu, a oni cały czas twierdzili, że robią mu badania. W końcu powiedzieli, że muszą go przewieźć do Końskich na chirurgię naczyniową, ale 18 lutego zadzwonili, że mamy zabrać go do domu na przepustkę. Przywieziono go do domu karetką. Kiedy wyjeżdżał do szpitala noga była spuchnięta, z bańkami wypełnionymi cieczą, a gdy go przywieziono palce stopy były czarne, a prawa noga spuchnięta.
Tata przyjechał zarośnięty, brudny. Leki, które mu wypisano, nie pomagały, spał z bólu na siedząco. Maszynką do włosów goliłam mu brodę. Okazało się, że ma siniaki na lewym policzku i ręce. Mówił, że rzucano nim jak workiem. Kiedy do niego dzwoniłam w trakcie pobytu, bardzo się żalił i chciał żebym go stamtąd zabrała.
Taty przepustka trwała do piątku, w piątek karetka zabrała go ponownie do Buska, a w poniedziałek został przewieziony do Końskich. Kiedy wrócił do szpitala pojechałam tam, by porozmawiać z dyrektorem. Pytałam go dlaczego to tyle trwa, dlaczego tata ma siniaki, dlaczego wypisano go w takim stanie do domu, zamiast szybko reagować. Zostałam wyrzucona z gabinetu.
Na Facebooku zamieściłam po tym spotkaniu zdjęcia i komentarz, a dyrektor szpitala zaczął mnie straszyć sądem. Kazano także podpisać tacie oświadczenie, że spadł z łóżka i udzielono mu pomocy, stąd te niby siniaki. Ale gdy pytałam dyrektora to twierdził, że robiono mu zastrzyki w tym miejscu. Tylko że ta ręka była niewładna po udarze na co zwróciłam uwagę. Moje pytania były chyba za trudne i dlatego zostałam wyrzucona.
W poniedziałek tata został przewieziony do Końskich, tam przeszedł 2 operacje przetkania i udrożnienia żył. Niestety nie przyniosły one efektu, stwierdzono, że noga musi być amputowana.
W międzyczasie tata miał zrobiony test na covid, bo leżał z pacjentem z objawami. Test wyszedł dodatni, a tatę przewieziono do Starachowic, bo tam były oddziały covid. Tata leżał tam do 19 marca, gdy przyszła informacja o jego śmierci. Mieliśmy tylko kontakt telefoniczny, nikt nie chciał nas wpuścić. Ostatnia rozmowa z tatą miała miejsce 15 marca, potem rozmawialiśmy już tylko z lekarzami. Wiedzieliśmy, że stan jest poważny, tata nie wyrażał zgody na amputację, był już wykończony chorobą. Covid miał bezobjawowy. Zmarł z powodu zakażenia organizmu, ale oczywiście jako przyczynę zgonu wpisano covid.
Nie pozwolono nam się z nim pożegnać w prosektorium. I może to co teraz napiszę jest nie do uwierzenia, ale tydzień przed jego śmiercią miałam sen, gdzie tato zmarł ubierałam, go do trumny i miał otwarte oczy. … Załatwiłam znajomego, który ma zakład pogrzebowy, poprosiłam żeby po tatę pojechali dzień po jego śmierci i zanim zabiorą go do prosektorium w zakładzie, niech na godzinę przywiozą trumnę do domu, abyśmy mogli zmówić modlitwy i spełnić jego wolę wyprowadzenia z domu. Gdy go przywieźli otworzyliśmy trumnę.
Tata był w dwóch workach. To, co zobaczyliśmy, w jaki sposób został tam wrzucony… Z większym szacunkiem traktuje się zwierzęta. Zmarł w pozycji bocznej zgięty z podwiniętymi nogami. W buzi miał napchany bandaż i założoną na to maseczkę. Wciąż miał wenflon, pampersa z zawartością oraz cewnik z napełnionym workiem. I otwarte oczy. Proszę mi wierzyć, w życiu nie spodziewałam się, że tak traktuje się ludzi zmarłych przez covid.
Umyliśmy tatę, ubraliśmy, zamknęliśmy mu oczy i buzię. Złożyliśmy mu ręce, wyprostowaliśmy nogi i włożyliśmy ciało do jednego worka, a drugi razem z rzeczami ze szpitala spaliliśmy. Nikt z nas nie zachorował na covid, ja miałam wcześniej w pracy chore koleżanki i też nie zachorowałam. Więc po tym wszystkim uważam, że nie wszyscy chorują i muszą chorować. A znieczulica i bestialstwo, sposób w jaki traktuje się ludzi przez wszelkie propagandy, przyniesie efekty, ale w postaci jeszcze większej znieczulicy społecznej”.
Autor: CzarnaLimuzyna
za Bibuła com.
Inne tematy w dziale Rozmaitości