Jakoś odwykłem ostatnimi czasy od nazwy Platforma Obywatelska, bo przecież zaistniała Koalicja Obywatelska, która zdążyła z siebie już wydalić podmiot o nazwie Polska 2050. Teraz jednak czytam, że wraca niemiecki kaiser brukselski - Herr Donald Tusk, wraca i się cieszy tym swoim wodnistym wzrokiem, chyba bardziej niż pan Budka, były przewodniczący PO, który mimo posiadania sporej czaszki do polityki moim zdaniem się zupełnie nie nadaje.
Sondaże na temat tego powrotu krzyczą. Tusk nie ma szans! Tusku jesteś pod kreską! Popełni wielki błąd jeżeli powróci do polskiej polityki . Nie wróżę mu dobrze - przestrzegał Tuska jakiś czas temu wizjoner Jackowski. Tusk jednak głuchy na wszystko powrócił.
Sam z siebie? O, nie. On wrócił, bo posypał się właśnie sojusz Trump-Kaczyński, którego zastąpił w USA pro niemiecki i pro rosyjski Joe Biden. Niemcy wyczuli po prostu deal i dlatego wysłali Tuska do Polski z misją specjalną, aby ten odzyskał to, co im w Polsce sojusz Trump-Kaczyński odebrał.
Tusk administrator, Tusk karbowy będzie więc utracone terytoria odbierał. Przynajmniej będzie się starał odebrać, bo przecież Polacy doskonale pamiętają jak wredną politykę wobec nich przez lata prowadził. Jednakże pamiętają również jaki numer wykręciła im ostatecznie Dobra Zmiana, więc mogą jak to się mówi: na złość odmrozić sobie uszy, aby prezes PiS poczuł gorycz klęski.
Humorystycznie pisałem niedawno w jednym ze swoich komentarzy, że nim Tusk wyskoczy na spadochronie z niemieckiego Junkersa, to mu tam wcześniej w Berlinie wsadzą do kieszeni list, w którym będzie napisane, że Polska może liczyć na reparacje za zbrodnie niemieckie. Tusk z tym listem-obietnicą będzie jeździł po całym kraju, a jak już zbierze odpowiednią ilość poparcia, wówczas cynicznie stwierdzi, że był to list do Niesiołowskiego.
Zauważyliście? Ten również niczym zapomniany U-boot wypływa na powierzchnię. Ktoś na Kaczyńskiego pluć przecież musi, a pan od owadów miał ku temu niezwykłe wręcz zdolności.
Martwi mnie jedno, że powrót obu skompromitowanych polityków może w skutek bezmyślnego poparcia przełożyć się na jeszcze większą nędzę Polski, bo nie wierzę przecież aby Donald Tusk jako szef PO, a w domyśle wódz opozycji totalnej, znanej nam wszystkim z historii jako zło najczystszej próby, był wstanie cokolwiek naprawić czy zmienić. Prędzej zniszczy to czego nie zdążył.
Roszczeniom Izraela także się nie postawi, bo ten temat na stole berlińskim został już dawno rozpracowany na zasadzie: Polacy zapłacą Żydom za nasze zbrodnie na nich z własnej kieszeni i nie ważnym jest to dla nas ile to będzie.
Z tego tytułu pamiętne słowa Niesiołowskiego o szczawiu i mirabelkach jako potrawie dla głodnych mogą na powrót mocno niepokoić. Pozostaje więc nadzieja, że Bóg tym podłym ludziom odbierze wszelką zdolność do czynienia kolejnego pasma nieprawości na Polsce i Polakach.
Inne tematy w dziale Polityka