Piszę tę krótką notkę opierając się o post komentatora-blogera o pseudo "Stado baranów", który napisał do mnie takie oto słowa:
"Napij się maślanki na śniadanie i dobrze wypróżnij. Następnie zajmij się swoimi pajacami, haniebnie nie popierającymi interesów wszystkich Polaków."
Zastanawiam się więc czy bloger Stado baranów jest filosemitą czy antysemitą i dochodzę do wniosku, że ani jednym, ani drugim, jest zwyczajnym, małym kunktatorkiem ugrywającym dla siebie tyle ile da radę ściągnąć ze stołu swego pana.
Bo tak po prawdzie nie stoimy w prawdzie. Żydzi kłamią nam, że nie chcą naszych pieniędzy, a my ich oszukujemy, że nie jesteśmy antysemitami.
Otóż jesteśmy.
Po całości. Rząd także jest antysemicki w jakmś tam kawałku. Ja nie wnikam już w powody tego pojęcia jakim jest antysemityzm, bo wiemy skąd się on wziął i dlaczego, ale trzeba być uczciwym i powiedzieć sobie nie cierpimy Żydów za całokształ. Za ich wredną politykę gospodarczą względem nas samych, wycelowaną w II RP jako wrogie przejęcie, za kolaborację z okupantem sowieckim w 1939 i po wojnie. Zresztą, ci którzy teraz pieją tak głośno o swojej wielkiej miłości do Izraela byliby zapewne (nie mylę się) przy nadarzającej się okazji, na pierwszej linni tych którzy chwyciliby w ręce za katowską linę
Mocno pokręcona jest bowiem polska dusza pod tym względem, bo nie można odmówić nam i tego, że nie mamy serca, kiedy go właśnie posiadamy - wiele razy głupio trzymając je na dłoni. Z tego tytułu tyle drzewek rośnie w Izraelu ku naszej pamięci, ale nie można też twierdzić, że skoro mamy to serce, to nie jest ono absolutnie antysemickie, kiedy jest. Wystarczy zapytać byle jakiego przechodnia, z ukrytym mikrofonem w rękawie, czy lubi on Żyda?
Gwarantuję, że zdecydowana większość po pierwszym zakłopotaniu wreszcie odpowie, że nie lubi, albo że wręcz tego Żyda nienawidzi. Niewielu będzie takich co powiedzą: Tak, kocham naród żydowski, bo tyle wycierpiał z naszej ręki. Bardzo niewielu. Przy czym zakładam, że może być to fałszywe stwierdzenie, gdyż ci co tak się obnoszą z miłością, tej miłości w chwili zagrożenia mocno skąpią.
Nie ma więc sensu grać i się kajać. Najlepiej się nie tłumaczyć. Wiedzieć swoje, ale się nie tłumaczyć. Francuzi tylu swoich Żydów posłali do gazu, i co? Tłumaczą się? A inni? Niepotrzebnie gramy rolę mesjasza narodów i pajaca pajaców. Skończym z tym wszystkim, z tą filosemicką propagandą, z tym antysemityzmem, który jest, bo musi być. Zajmijmy się własnym życiem, nie dajmy się wciągać w kształtowanie nam naszej rzeczywistości, albowiem Żydów nigdy nie pokochamy ani oni nas.
Inne tematy w dziale Polityka