Kiedy kanclerz Niemiec Angela Merkel przeprosiła publicznie za zderzenie się z narodem niemieckim, i zniosła w ten sposób w Niemczech wątpliwy lockdown na Wielkanoc, nasi politycy wraz z Episkopatem niczym obmierzły Sanhedryn do spółki z tchórzliwym Poncjuszem Piłatem ustalili odwrotnie, że trzeba się jednak wykazać oraz pokazać, iż na pasku niemieckim PiS nie chadza. Dlatego w Berlinie będzie luz, w Izraelu szykuje się huczna Pascha , a u nas tradycjonal - kajdanki i szkockie niebo za łamanie zakazów.
Episkopat Polski, który wyszedł kolejny raz za sprawą swojej decyzji na - przepraszam za wyrażenie - grupkę stetryczałych, zdzieciniałych starców, idzie jak dawniej potulnie kursem i ścieżką narzuconą mu przez władzę. Za dużo brudów w Kościele się widać nazbierało przez ostatnie dziesiątki lat, aby teraz biskupi mogli rządowi spokojnie podskoczyć i się twardo mu postawić. Rząd za sprawą swoich spec służb i informatorów wie bowiem, o brzydkich sprawkach poszczególnych hierarchach więcej, niż oni sami między sobą. Nie dziwne więc, że kiedy przychodzi rządowy trybun biskupi grzecznie przyklękają, pisuski z głów zdejmują i rozkaz wykonania bez szemrania przenoszą dalej.
Pojęcie "Non possumus" oraz postawa prymasa Wyszyńskiego jest dla tych ludzi najzwyczajniej widać obca. Tak jak temu rządowi pojęcie "dobro obywatela". Słusznie bloger Zbyszek więc zauważa na blogu kemira, że dotąd
"Nie wiemy od początku trzech rzeczy
1. Jaka jest realna śmiertelność infekcji w stos. do całkowitej populacji?
2. Jaki procent populacji przeszedł infekcję, zetknął się z wirusem?
3. Jakim progiem CT operuje się w testowaniu przez rząd obywateli?"
Bloger Maur zaś krytycznie dorzuca:
"Nieco dziwne, że nasz kraj nagłośniej walczący -zdaniem naszych macherów- z pandemią, ma najgorsze z możliwych wyniki. Liczby bezwględne nie kłamią. Kłamią tylko macherzy."
Ja zaś niezmiennie powtórzę, wkraczając w strefę duchową, że dzieje się tak dlatego, bo ten rząd Boga w sercu nie ma, podobnie jak jego wierni wyznawcy, którzy za jego polityką tak głośno wmediach społecznościowych optują.
Ten rząd pod pretekstem pandemii walczy bowiem nie tyle chorobą, ale z narodem polskim, oraz z samym Chrystusem, na którym zbudowana została siła tego narodu. Dlatego ustawicznie, korzystając z okazji jaką jest światowy "wielki reset" zamykają na swoim podwórku newraligiczne dla tegoż narodu punkty, w tym ów najceniejszy duchowo - dostęp do Eucharystii, przez szantażowanie kompromitującymi dokumentami kapłanów.
Temu rządowi już się zresztą udało do spółki z bojaźliwym Episkopatem, to czego nie dokonali komuniści, zmiejszyć znacznie liczbę praktykujących katolików w katolickim kraju. Większość z nich zamknęła się bowiem wedle poleceń w domach, oglądając w TV Msze Św. leżąc jak prosięta w łóżku, lub ich wcale nie oglądając. Dlaczego? Bo tak im jest wygodniej, z czasem więc o Bogu i powinnościach względem Niego zapomną...
I o to rządowi Morawieckiego oraz samemu premierowi chodzi, który swego czasu podczas ceremonii w Yad Vashem w Izraelu powiedział otwarcie, iż „członkowie jego rodziny” byli w stanie przeżyć niemiecką okupację dzięki pomocy polskich rodzin, lecz „żadna z tych osób, które narażały swoje życie nie została zaliczona w poczet tych najbardziej uhonorowanych, wielkich bohaterów – Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata.” Myślicie dalej, że to nieprawda? Ambasador Izraela w Polsce prof. Szewch Weiss kiedyś oficjalnie potwierdził, że “jego (premiera Morawieckiego) dzieci uczyły się w szkole Laudera”. No, który z was, pisowców, katolików posyła swoje dzieci do żydowskiej szkoły? Nie posyłacie? Aha, spokojnie z biegiem lat zaczniecie posyłać, tylko głosujcie tak jak dotąd :))))
Ktoś powie że to kara boska co się w naszym Kraju wyprawia. Nie, to nie kara, to narazie dopust boży, żeby się polscy chrześcijanie opamiętali w tym swoim szaleństwie, bo na karę boską to przyjdzie jeszcze czas.
Inne tematy w dziale Rozmaitości