Dokąd zamierzają dojść ci, którzy zagłosują w nadchodzących wyborach na Hołownię?
Tak sobie pytam odnośnie ostatniego sondażu, gdyż opozycyjne media po lewej stronie podkręcają na bezczela temat popularności tego pseudo katolika, wygaszając przy tym jednocześnie długoletni, antypolski projekt pt. "Platforma Obywatelska", który do cna się ludziom przejadł i skompromitował. Najfajniejsze jest jednak to, że i ten pomysł (Hołownia) dość szybko politycznie się zdegeneruje.
Wystarczy obejrzeć się do tyłu. Kto tam był tym pierwszym, tym podobnym do Hołowni "chrześcijańskim" harcownikiem? Pomijam tutaj świadomie pro platformerskich desperatów takich jak: bezrobotny Kijowski, wiosenny Biedroń czy Petru "Sześciu Króli"...
Oczywiście, tym pierwszym który w próbował zdominować scenę polityczną w Polsce w podobny sposób co teraz Hołownia był Janusz Palikot, o osobie którego krążą po sieci paskudne wieści z lat dawno minionych, z racji jego protoplasty tow. z PZPR.
Młody Palikot nim został w polityce tym kim ostatecznie został, a więc drapieżnym antyklerykałem, niszczącym Kościół od podstaw, w imię zasady, że pieniądz nie cuchnie, objawiał dość często publicznie swoją wiarę Boga.
I tak np. w roku 2005 ślubował jako poseł w Sejmie "Tak mi dopomóż Bóg"
Po latach tłumaczył się jednak w wywiadzie z Moniką Olejnik, że to sformułowanie (Tak mi dopomóż Bóg) jest dla niego jak "dzień dobry". Element tradycji, a nie akt wyznania wiary.
W roku 2006 głosował również za zaostrzeniem kar za posiadanie narkotyków, w tym konopi będąc już, o ile dobrze pamiętam, posłem PO, co sugeruje, że miał on dalekosiężne plany w otumanianiu ludzi.
W latach 2005-2006 kontrolował spółkę "Ozon Media", wydającą ultraprawicowy katolicki tygodnik "Ozon", który w początkowej fazie swego istnienia nie był kojarzony z ani prawicą, ani z katolicyzmem, gdyż był pismem lewicowym. W "Ozonie" pod przewodem red. Dariusza Rosiaka pisali wówczas m.in. Agata Passent, Tomasz Lis, Sławomir Sierakowski, Ryszard Bugaj czy Filip Bajon. Ten kierunek jednak upadł, gdyż pismo przejął właśnie Palikot, który jako udziałowiec większościowy w roku 2005 podjął decyzję o zmianie redaktora naczelnego. Został nim Grzegorz Górny, dotychczasowy redaktor naczelny „Frondy” zaś na wice naczelnych wybrani zostali Robert Tekieli, twórca „brulionu” oraz Tomasz P. Terlikowski,
Aby podkreślić jeszcze bardziej swoją wiarę w Chrystusa Janusz Palikot jako przedsiębiorca przeznaczył nawet milion złotych na lubelski Diecezjalny Fundusz Stypendialny.
Dodatkowo w roku 2009 stwierdził publicznie, że Krzyż jest nie tylko symbolem religii chrześcijańskiej , ale również symbolem narodu polskiego i rRzeczpospolitej, i tu nastąpił że tak napiszę... zastój w chrześcijaństwie pana Palikota, który dość szybko pokazał swoją nienawiść do chrześcijaństwa poprzez stworzenie antyklerykalnej partii pod nazwą "Ruch Palikota"
Kiedy więc osiągnął to co zamierzał, Bóg przestał mu być potrzebnym, gdyż do dalszej politycznej egzystencji wystarczał mu od teraz gumowy fallus i pistolet.
Dlaczego to wszystko wspominam? Albowiem Szymon Hołownia jest niejako spadkobiercą myśli Palikota oraz jego drogi rozwoju, gdyż w roku 2005, a więc w czasie kiedy w "Ozonie" Palikot rozdawał dziennikarskie karty, młody Szymon Hołownia już tam był zastępcą naczelnego.
Tak znikąd?
O, nie, nie do końca. Znikąd pod skrzydła pana Janusza nie trafił, albowiem kto chociaż w jakiś sposób interesuje się osobą pana Szymona Hołowni, ten wie doskonale, że znikąd to pan Szymon trafił, owszem, ale w roku 1996 do "Gazety Wyborczej", czyli do polskojęzycznej izraelskiej forpoczty na Polskę.
Do której wszedł zapewne albo za poręczeniem lub wstawiennictwem kogoś, kto miał b. dobre relacje z redaktorem naczelnym "GW" Adamem Michnikiem.
Nie sądzę bowiem, aby nikomu nieznany, młody człowiek, ledwie po maturze, w wieku 21 lat mógł, ot tak sobie , bez żadnego przygotowania dziennikarskiego prowadzić wywiady i pisać artykuły w dużej ogólnopolskiej gazecie w dziale Kultura. Krążą więc słuchy, że stało się tak dlatego, iż w żyłach Hołowni płynie wiadoma krew.
Później kariera Hołowni nabiera już tylko tempa, trafia on m.in. do wspomnianego "Ozonu", pracuje nawet dla TVP gdzie ma swój program pt. "Po prostu pytam". Następnie przechodzi do TVN gdzie jest szefem działu Religia TVN (celowo tak nazwałem) a po jej upadku zostaje obok Marcina Prokopa współprowadzącym program rozrywkowy "Mam Talent" gdzie przez lata udowadnia, że "ma talent"... do wszystkiego, zapewne do bycia prezydentem RP, premierem i szefem partii również.
Jak więc widać jest to produkt zręcznie obmyślony, specjalnie na ten czas, w dodatku dość łatwo sterowany aby tumanił, żeby móc za jego posrednictwem sprzedać stare, spelśniałe ciastko w nowym opakowaniu.
Pan Hołownia bywał czasem w moim kościele, ostatecznie jest to ta sama parafia, ale jakoś ostatnio zanikł. Raz go tylko widziałem nad rzeką jak spacerował z psem, i dziwiłem się bardzo, że ten pies go jeszcze ze wstydu nie pogryzł.
Nie szczędzi za to przestróg Hołowni jego były mentor i przyjaciel z czasów dojrzewnania dziennikarsko-politycznego, Janusz Palikot mówiący że:
„Takie ruchy, jak Hołowni czy kiedyś mój, mobilizują ludzi, zbierają te 10–12 proc., ale po ewentualnym sukcesie parlamentarnym są skazane na uwiąd. Zachwyt nad liderem utrzymuje się jakieś dwa lata, a później następuje kryzys wewnętrzny. Hołownia ma poparcie ludzi, którzy są przeciwko systemowi”.
Oczywiście, ma on poparcie ludzi o mentalności Urbana czy Palikota. Uczciwy człowiek na projekt Hołownia z pewnością nie zagłosuje.
na podst. prawy.pl, wikipedia, na temat
Inne tematy w dziale Polityka