"Ile jeszcze ludzi musi umrzeć abyśmy się opamiętali?" - zapytał dr Zbigniew Martyka w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.
No właśnie, ile? Szacunki mówią, że do tej pory zwariowana polityka obecnego rządu doprowadziła do śmierci 75 tysięcy osób. Wzniecając kurz pandemiczny rząd zblokował bowiem wszelkie formy służące ku normalnemu funkcjonowaniu obywatela, w tym najważniejszy pion- i tak słabą służbę zdrowia, od której zależy w pewnych momentach jego życie. Wyobraźmy sobie teraz epidemię grypy w 1991. Rząd zamyka dosłownie wszystko....no bo grypa panuje.
Powyższe działanie dzisiaj nie udaloby się bez rzetelnego prania mózgów, codziennej, nachalnej propagandy (nawet nowoczesne telewizory tego nie wytrzymują i się palą jak ten firmy Sony w Kielcach) aby tylko osiągnąć wyznaczony przez innych cel.
Celem natomiast jest depopulacja narodu polskiego. Wprawdzie nie wypada o tym mówić głośno i wyraźnie wprost, dlatego słowa, że się chce zabijać zastępowane są bardziej eleganckimi określeniami jak: aborcja, szczepienia przeciw covid19, eugenika, eutanazja czy ekologia.
Nikt z ludzi będących u steru władzy w świecie nie powie swoim narodom, swoim wyborcom wprost: Słuchajcie szacowni, jak tylko obejmiemy władzę zaczniemy was masowo mordować, was zbyt mądrych, was totalnych nieudaczników, was chorych i kalekich, was niepełnosprawnych, was bandytów i złodziei, gdyż chcemy poważnie ograniczyć waszą liczebność na ziemi, albowiem namnożyło się was zbyt dużo.
Z tego powodu trudno jest nam wami zarządzać, tak wielkiej armii niewolników nam nie trzeba, poza tym jeszcze jaki Spartacus się trafi. Zabijając was hurtem uwolnimy się też przy okazji od tego waszego Boga, który stanowi dla nas również poważną przeszkodę w morodowaniu. Nie będzie więc was, nie będzie i Jego. Wówczas odetchniemy.
Przesadzam? Teoria spiskowa? Nie sądzę. Tak ma być i zapewne tak będzie. Tym bardziej, że szaleństwo rządzących zatacza coraz ciaśniejsze kręgi. Depopulacja nie jest więc jakiśm czczym wymysłem, jakąś fatamorganą miliardera Billa Gatesa czy rodziny Rockefellerów, ona jest, a co gorsza już się zaczęła.
Opowiadano nam przez ostatnie lata, że żyjemy dłużej i zdrowiej. Tymczasem nas po prostu przez całe te lata w pewnym stopniu do tego przymuszano tworząc ku temu odpowiednie warunki socjalne abyśmy właśnie długo i... bezpotomnie żyli. Preparowali z nas dyskretnie świat egoistów obliczony na swego rodzaju też minimum gospodarcze. Nie ma mieszkań...więc po cóż się więc żenić. Nie ma pracy...więc po cóż mieć dzieci? Jest praca, to dobrze, ale od teraz pamiętaj, to ona tobą rządzi, a nie ty nią.
To był podstępny plan mający wiele odnóg, a każda z nich zakończona ślepą ścianą. Niestety, zbyt długo to trwało, za długo, trzeba więc było podjąć jakieś inne, bardziej radykalne środki, dlatego w przestrzeni publicznej pojawił się problem dziury ozonowej, a teraz obiajwił się klimat i związane z nim globalne ocieplenie, oczywiście mający jak zawsze powazny wpływ na sferę prywatną naszego życia. Czym jest szaleństwo ekologiczne i jakie to niesie z sobą poważne, śmiertelne skutki? Przekonali się o tym ostatnio mieszkańcy Teksasu.
Ta pętla się ustawicznie zaciska.
Ktoś powie: oj, tam, oj, tam, nie wybierzemy ich w kolejnych wyborach i sobie odetchniemy.
Nonsens, już o tym myślą abyśmy nie odetchnęli, wrecz przeciwnie, mamy odbierać rzeczywistość tak, jak oni tego chcą. Dlatego namszaczani są już następcy, zapewne o niebo groźniejsi w swym szaleństwie od poprzedników, tym bardziej, bo wieszczący, iż to świnie będą nas sądzić na Sądzie Ostatecznym.
Był taki animowany film japoński pt.w "Spirited Away: W krainie bogów". Smutny czeka nas los jeśli się nie otrząśniemy z tego morderczego majaka....
Czy jest jakieś wyjście? Jest, ale trzeba się liczyć z tym, że jako państwo będziemy w swoich działaniach osamotnieni, skazani na restrykcje, być może nawet agresję z zewnątrz, chyba że zawierzymy w pełni opiece Boga. Innej drogi nie ma. Inaczej będziemy umierać w mękach męczarniach.
Inne tematy w dziale Rozmaitości