Blogerka Madonna proponując mi temat notek, w jednym z punktów napisała: Za co można dziś cenić PiS, a dokładniej, chodziło o to, za co ja sam dzisiaj cenię Prawo i Sprawiedliwość. Wykorzystam jej pytanie jako temat kolejnej notki.
Przyznam szczerze, że nigdy się zbytnio nad tym nie zastanawiałem, z naciskiem "dzisiaj", bo od razu rzuca się mi myśl, że nie ma za co cenić tej partii, skoro zabawiła się z państwem polskim w wystawne wesele.
Jako stary wyborca Porozumienia Centrum, a później Prawawa i Sprawiedliwości przez wiele lat ceniłem i oddawałem na partię Jarosława Kaczyńskiego swój głos za swego rodzaju bezkompromisowość i dalekosiężne plany mające podźwignąć Polskę z zastoju jaki na Kraj sprowadzili ludzie spod znaku sierpa i młota w 1944. Dodajmy do tego fakt, że partia odwoływała się również do naszej historii, do lat świetności II RP, kiedy to mimo sporów wewnętrznych, w krótkim czasie, bo w niespełna 20 lat zdołaliśmy zbudować w miarę nowoczesne państwo, które dzięki wspólnej ciężkiej pracy osiągnęło większy rozwój, niż niektóre kraje Europy Zachodniej w tamtym okresie.
Jednoczyła nas więc bieda i wiara w przyszłość. Jednoczyło nas 120 lat zaborów oraz wynikające z tego pewne mimo wszystko zyski. Ludzie zmuszeni byli np. studiować na uczelniach zagranicznych, których poziom nie należał do niskich, a to wymagało nie tylko lotnego umysłu, ale także i biegłej znajomości języka w jakim prowadzono wykłady. I tutaj taki rodzinny wtręt.
Dziadek mojej żony studiował wpierw medycynę w Sankt Petersburgu a później prawo i chemię w Alma Mater Dopartensis w Estonii (wtedy pod zaborem rosyjskim) obecnie Uniwersytet w Tartu, która to uczelnia była wręcz kuźnią polskich elit dla odrodzonej II RP. Po ukończeniu studiów został wykładowcą w prywatnej szkole Rontalera, a także u Wawelbegra i Rotwanda w Warszawie. Tej ostatniej absolwentem był mój śp. teść. Natomiast rodzony brat dziadka żony absolwent Oxfordu uczył języka angielskiego studentów w przedwojennej Państwowej Szkole Morskiej w Gdyni.
To tylko taki przecinek z wielu opowiadający o wielkości i zdolności polskiego narodu, który wraz z odzyskaniem niepodległości garnął się z każdego zakątku świata do Ojczyzny. Na tej bazie łatwo było zbudować jedność.
Z tego skorzystał w swojej walce o władzę PiS. Swoją drogą tak wtedy, tak i teraz ludzie chcieli żyć na swoim we własnym Kraju, dlatego nikt nie doszukiwał się plam, że ukochany przez miliony Marszałek był okultystą, że zamach majowy został zaaranżowany przez masonów którzy za dalekosiężny cel obrali sobie zabicie w Polsce wiarę w Boga, którzy w przedwojennych rządach zajmowali również sporą część ministerstw i drenowali państwo po swojemu za co spotkała ich na krótko przed wojną z ręki prezydenta Mościckiego kara. Patrzono przy tym przez palce na pobłażliwą politykę Marszałka wobec mniejszości narodowch, co zaowocowało przykrymi doświadczeniami podczas okupacji niemieckiej, ale ceniono go za pogromcę bloszewików oraz tępienie ideii komunizmu. Oficjalnie na komuznizm w II RP miejsca nie było, chociaż ten plenił się po kątach jak perz. Czy dzisiaj nie jest podobnie?
Mając takie dziedzictwo w przysłowiowej karcie dań trudno było PiS-owi nie wygrać, skoro się do potęgi Marszałka odwoływał czyniąc się przy tym jego politycznym spadkobiercą. Mimo to, już pierwsza wygrana PiS w wyborach powinna błysnąć niepokojącymi czerwonymi lampkami w narodzie, że jest prowadzony nie ku wolności, lecz na manowce, ale jak to mówią, ten się ogląda za siebie co kto zgubił.
My nie zgubiliśmy przecież wtedy nic, dlatego rozmowy koalicyjne z antypolską pro berlińską PO pozostawały na aucie podejrzeń, niezauważonym przez wielu pierwszym ostrzeżeniem. Sojusz z Platformą spalił na panewce, dopiero wtedy, kiedy będący na usługach Berlina Donald Tusk i jego partia chcieli zbyt wiele dla siebie i swojej partii ze zwycięskiego tortu PiS. Na placu boju pozostała więc narodowa (?) Liga Polskich Rodzin z Romanem Giertychem oraz Samoobrona z Andrzejem Lepperem, o którym chodziły słuchy że wcześniej nazywał się Löpper, a wszystko to pod przewodem premiera Yes-Yes Marcinkiewicza, który po rozpadzie koalicji natychmiast zwiał do PO. PiS jednak wszedł w ten las. Wówczas powinna się zapalić kolejna czerwona lampka. Nie zapaliła się jednak, bo mówiono: tak trzeba, nie było innego wyjścia. No i koalicja z trzaskiem upadła, a zdruzgotany PiS powrócił w okopy dawnej narracji, że jak wróci do władzy to stworzy Polskę wielką, bogatą, od morza do morza.
Nie przymierzając, że Polska pod rządami PiS będzie w swoim rozkwicie taka rwąca do przodu, jak w pierwszych latach swego życia II RP. To wchodziło w umysły wyborcom, tym bardziej że Platforma Obywatelska pod dowództwem Donalda Tuska dokonywała na Polsce i Polakach w czasie swoich rządów szalonych eksperymentów gospodarczych godnych niemieckiego zbrodniarza i gubernatora Hansa Franka.
Czy za to można z perspektywy cenić PiS? Szczerze? Ja nie potrafię.
Tym bardziej dzisiaj nie potrafię, kiedy ponownie odzyskując władzę, już jako Dobra Zmiana zamiast dokonywać obiecanych w kampanii realnych zmian PiS wskoczył z czasem, niejako w buty swoich politycznych przeciwników. Utworzył jakieś kretyńskie rekonstrukcje rządowe, którymi pozbywa się ze stanowiska rzetelnej premier, oraz pożytecznych dla kraju ministrów. Uderza swoimi rozporządzeniami w gospodarkę. Zawarł na powrót idiotyczną koalicję. Czy i teraz lampka się nie zapala?
Mówi się ostatnio dużo o aferach VAT. Ja nie jestem ekonomistą, ale wydaje mi się, że ta dyskusja to nie przymierzając jest jak przekrzykiwanie się głupiego z głupim, że ja rządzę lepiej, a ty rządziłeś gorzej. Przecież to nie ma żadnego sensu. Brać się do roboty i nie gadać.
Tymczasem PiS lubi dużo gadać, a najgorsze że markuje robotę.
Postawił na plusy w mieszkalnictwie. Temat chwalebny i potrzebny, znamy od lat ten problem. Ale gdzie one są, te mieszkania? Sam pamiętam prezesa Kaczyńskiego jak wbijał wświetle kamer szpadel w Białej Podlaskiej pod osiedle. Oraz zapowiedzi w teklewizji rządowej ile to mieszkań się wybuduje dzięki programowi. Dzisiaj nad projektem mieszkania + zpadła głucha cisza, dlaczego? Bo podobno są jakieś nieunormowane sprawy prawne, sprawy własności, a to już sprawa samorządów. To po jaką, za przeproszeniem cholerę, ten cały medialny gwizd?
Unormujcie, ogarnijcie problemy, i dopiero ogłoście, że idzie do przodu, ale wiadomo, to jest polityka, jak to się śmiano przed wojną? Aha, że jedni trafili pod krowi cycek a drudzy pod krowi ogon.
Mierzeja Wiślana. Pomysł jak najbardziej ze wszechmiar trafiony, a nawet konieczny na wczoraj. Może się to, co zrozumiałe, oczywiście nie podobać polskim sympatykom Moskwy i Berlina, ale jest to przedsięwzięcie arcyważne dla naszej gospodarki i bezpieczeństwa.
Centralne Lotnisko? Już niekoniecznie, wydaje mi się, że ktoś się zbytnio zapatrzył w PiS na osiągnięcia II RP i na COP. Nie te czasy.
500+? To w założeniu był dobry porgram, ale został zmarnowany przez inflację oraz przez brak roztropności i zwyczajny strach.
Jeden z komentatorów na Salonie, o ile dobrze pamiętam napisał, że prezesem Kaczyńskim i PiS-em zarządza strach, z tego powodu nie jest on w stanie osiągnąć tego co zaplanował. Być może, ja już przestałem się nad tym specjalnie zastanawiać. Odnoszę tylko wrażenie, że zarówno politycy w opozycji, czy też w rządzie nie mają po prostu żadnego pomysłu na rządzenie. Nawet wczoraj, zaproszony via internet do studia TVP Info poseł Braun z Konfederacji zamiast merytorycznie pytać i odpowiadać na zadane pytania, jak to zwykle potrafi robić na posiedzeniach sejmowych wdał się nie wiedzieć czemu w jakieś przepychanki z redaktorem i innymi gośćmi na temat innego posła Konfederacji pana Mentzena, czym wyszedł w efekcie na niepoważnego polityka. Potem będą sobie zadawać na zebraniu zarządu partii pytania dlaczego poparcie nam spadło? ale to tak na marginesie.
Jak widać PiS poparcie wyborcze z premedytacją roztrwonił. Roztrwonił, bo wielkiego pomysłu na Rzeczpospolitą od samego początku poza pustymi hasłami nie miał. ZP działa więc jak mający słabą kartę wreku gracz w brydża: weźmiemy z tej "plaży" ile się da, bo więcej się nie da, i robimy sobie zapis na trzy lewy. Tym samym rozdwojona ZP daje zielone światło kolejnym pseudo naprawiaczom Polski w tym skrajnej lewicy. Neokomunista Czarzasty już się cieszy, że wywali Kościół z przestrzeni publicznej , a LGBT-owiec Biedroń, to nawet z radości biodrami kręci, że będzie wreszcie w Polsce przyjazny mu ustrój homosiomo. Przewaga więc plusów nad minusami żadna.
Dopiszę tylko latawcom wszelkim, że cena popularnej benzyny 95Pb na Orlenie przekroczyła 5 złotych, za litr płaci się już 5.13. Natomiast na BP ta cena podchodzi już pod sufit 5 złotych. A podobno mieliśmy tego wszystkiego za Dobrej Zmiany nie doświadczyć.
Inne tematy w dziale Polityka