Właśnie sprokurowałem komentarz odnośnie wizyty u lekarza przed zaszczepieniem się przeciwko covid19 i od razu też piszę
Dostałem takie wezwanie na szczepienie kilka dni temu. Oczywiście wpierw była mi doręczona do rąk własnych pisemna (zwrotna) informacja z kadr, że wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych w celu zaszczepienia się przeciw covid, co w/g mnie jest idiotyzmem z ramienia NFZ, albowiem takie dane już posiadają, chyba że chcieli je sobie uaktualnić z wiadomych dla siebie powodów.
W różnych miejscach różnie jednak bywa. U nas ze względu na to, że jest wyraźnie parcie na szkło pandemii nikt nikogo o zgodę pracowników nie pytał. Dano papierek do ręki, po czym sucho zakomunikowano, że szczepienie odbędzie się w ...i data. Dali również formularz sygnowany skrótem nazwy Ministerstwa Zdrowia, zaś po lewej napisem, że ankieta wyszła z Kancelarii Premiera.
Pytania w ankiecie rwane są jednak z księżyca. Nie padają właściwie żadne konkrety, no może poza tym, bo pytają, czy się doznało kiedyś wstrząsu anafilaktycznego. A tak poza tym, to standardowo jak pan/pani dzisiaj się czuje, czy występuje może pogorszenie choroby przewlekłej? I dalej padają pytania o astmę, nowotwory, hemofilię, łuszczycę...Wymienione są też hurtem nazwy leków, których zwykły człowiek poprawnie nie wypowie...
Pytają także czy były niepożądane reakcje po przebytych szczepieniach
Czy jest się uczulonym na glikol polietylenowy (PEG).
I tym podobne szybkie pytania okraszone na początku ankiety magiczną liczbą 14 dni.
A więc: czy w ciągu 14 dni miało się biegunkę, utratę węchu, kaszel, czy się wróciło z zagranicy itd. itp.
Nie będę wymieniał całej tej listy, bo to nie ma sensu. Równie dobrze mogliby zapytać o przebyte choroby tropikalne i o pobyt na Marsie. Nie ma? Nie był? To nie tylko może, a nawet powinien się zaszczepić!
Istotnym jest również i to, że wspomnianą ankietę każą wypełnić nie w obecności lekarza jakby wypadało, ale... przed wejsciem do gabinetu lekarskiego.
Wygląda na to, że dla rządu czas to pieniądz a zamrażarki nie trzymają temperatury.
W ankiecie na samym dole, na jej drugiej stronie jest oczywiście ważny zapis, że pacjent oświadcza, iż zapoznał się i dobrowolnie wyraża zgodę (podpis , data) na zaszczepienie przeciw covid19 .
Lekarz potwierdza tę zgodę pacjenta pieczątką i własnym podpisem.
Rozmowa z takim panem doktorem, to oczywiście jak rozmowa z lekarzem orzecznikiem w ZUS, lub postawienie pytania na wizji w TVP Info medycznemu ekspertowi, kończąca się standardowo zapewnienieniem pacjenta, że w oczach ZUS jest on zawsze zdrowy, a w telewizji, że zaszczepienie przeciwko covid 19 to nic groźnego dla jego zdrowia.
W ankiecie, co ciekawe, nie ma pytań odnośnie tak ważnych chorób jak: tarczyca, cukrzyca czy nadciśnienie, a więc tych, będących przyczyną wielu poważnych powikłań, a do spółki z covid także i śmierci.
W mojej ocenie, o tym czy trzeba się zaszczepić należałoby spytać w pierwszej kolejności swojego lekarza rodzinnego, prowadzącego. Tymczasem rząd stawia pacjenta przed urzędnikiem w białym kitlu, któremu wszystko jedno, byleby pacjent spełnił rządowe polecenie.
Na tym tle stanąłem więc wyraźnie w poprzek. Fabryka postanowiła bowiem nie tylko mnie, ale innych zaszczepić w trybie alarmowym (bo tak chce rząd) bez pytania o naszą zgodę, dlatego też odmówiłem i jej, i temu lekarzowi z polecenia rządu.
Moja dalsza praca w fabryce stoi zatem dzisiaj z tego powodu pod wyraźnym znakiem zapytania.
Po prostu, mogę z niej niebawem nieoczekiwanie, "dobrowolnie" odejść, gdyż dobrowolnie odrzuciłem ofertę zaszczepienia się.
Tak to wygląda w praktyce. Może jeszcze nie wszędzie, ale jak widać są już pierwsze tego jaskółki.
Inne tematy w dziale Rozmaitości