Wczoraj przeczytałem wyznanie- tytuł blogera Echo24, że zawiesza on swój udział w Kościele Katolickim. Pan bloger postąpił tak, jak spojrzałem dalej, bo wysłuchał kazania założyciela Telewizji TRWAM i Radia Maryja o. Rydzyka o pedofilach w Kościele, następnie nie zgodził się z jego opiną, co zaskutkowało czym zaskutkowało - oświadczeniem na łamach S 24, że czasowo zrywa on kontakty z Kościołem
Nie od dzisiaj wiadomo, że z pojmowaniem wiary u blogera Echo źle się działo.
Z jednej strony był on w własnych notkach żarliwym chrześcjijaniem i obrońcą czym się chełpił, a z drugiej pluł sobie z tego powodu namiętnie w twarz nie szczędząc przy tym sążnistych antychrześcijańskich kopniaków, albowiem jak nazwać inaczej wspieranie sił wrogich Kościołowi?
Można się z kimś nie zgadzać, lub zgadzać, ale nie jest to powód do czynienia wariactw.
Mnie również hierarchowie swoimi decyzjami ranili i pewnie jeszcze nie raz zranią, ale przenigdy nie wpadłbym na pomysł aby zrezygnować świadomie z tego powodu jak bloger Echo, z sakramentów pokuty i Eucharystii. Odejść od Boga, choć nawet na minimalny czas, będąc dodatkowo w sytuacji zagrożenia utraty życia (człowiek przecież nie wie kiedy przyjdzie na niego koniec).
Nie przyjmuję więc tego do wiadomości, albowiem dla księdza i jego prywatnych wypowiedzi do świątyni się nie przychodzi, tylko dla Chrystusa i Jego nauki zawartej w niedzielnych czytaniach.
Ale z drugiej strony, może i dobrze że bloger Echo świadomie zauważył, iż mocno śmierdzi w Kościele, i do tego faktu się publicznie przyznał.
Ostatnio, jadąc autem, sluchałem w radiu wypowiedzi księdza, który w sposób klarowny wyjaśniał, że owa pandemia, te obostrzenia w Kościele, nie tylko wspomnianemu Kościołowi nie zaszkodzą, ale go jeszcze wspomogą i wzmocnią w samooczyszczaniu się, albowiem ci wierni, którzy Kościół i wiarę widzieli jedynie przez pryzmat obowiązku, tradycji, wybiegu mody czy niedzielnego spotkania ze znajomymi po prostu od niego odpadną i już do niego najprawdopodobniej nie wrócą.
Tak jest w istocie. Liczba wiernych w świątyniach wyraźnie zmalała. Nie tłoczą się jednak przed świątynią, chcąc być tymi pierwszymi, aby nie zostać na zewnątrz, za drzwiami zgodnie z zaleceniem władz, bo tyle a tyle ma być osób na metr kwadratowy, gdyż siedzą lub leżą przed telewizorami w domach, a taka Msza św. to jak lizanie cukierka przez szybę.
Odpadną więc od Boga lub też zobaczą po jakimś czasie własną pustkę, swoje nic i grzech, i zaczną czasie szukać powrotu na łono Kościoła, czego blogerowi Echo oczywiście życzę, pod warunkiem że zmyje wpierw z własnego ciała neokomunizm oraz smród i barwy wojenne LGBT.
Niemniej odnoszę wrażenie, że z powyższej rady jednak on nie skorzysta, gdyż jego Kościół to przede wszystkim wspólnota wygodna i luzacka. Wszystko do się dopuszczamy i wszystko też bezrefleksyjnie wybaczamy - na zasadzie "róbta co chceta", gdyż człowiek z natury przecież jest grzesznym.
W tym miejscu ujawnia się więc zakłamanie blogera Echo, przede wszystkim jako letniego, fałszywego chrześcijanina(niestety tak go trzeba określić), który wyżej ceni sobie prywatne słowo człowieka, ojca Rydzyka, od Słowa Bożego. Może więc i dobrze że się wreszcie ujawnił i od teraz śmierdział będzie poza świątynią. Faryzeuszy typu bloger Echo w Kościela nam nie trzeba.
Inne tematy w dziale Rozmaitości