Jako że premier Morawiecki nie wyklucza wprowadzenia stanu wyjątkowego w związku z koronawirusem w Polsce przypomniał mi się tekst naszego salonowego blogera Jana Bodakowskiego, a właściwie słowa ks. Mariusza Sokołowskiego z Towarzystwa Chrystusowego który pracuje w Australii:
„Jestem i staram się być apostołem dobra i radości, kto mnie zna, to chyba to potwierdzi, ale dziś 13 września 2020 roku nie umiem się cieszyć. Radości nie ma... Miało być lżej, miało być dziś więcej uśmiechu, czekaliśmy na dobre wieści od rządzących, ale tak nie jest, tak się nie stało... Prawie nic się nie zmieni.
- dziś 66. dzień zamknięcia kościoła na klucz (drugi raz w tym roku)
- z końcem września 5 osób będzie mogło przyjść pod kościół, ale ceremonii nie wolno odprawiać
- dziś już 6 tydzień godziny policyjnej, która zostaje przedłużona na kolejne dwa tygodnie
- dalej można wyjść z domu tylko w promieniu 5 km od miejsca zamieszkania; wyjść do sklepu, parku (ale w pojedynkę)
- opuścić dom można tylko w celu udania się do pracy, lekarza, sklepu i fitness w parku (na przykład)
- nie wolno się odwiedzać i gromadzić
- od dziś jednak partner może odwiedzić partnerkę/partnera w domu
- za to niebawem będą otwarte salony dla zwierząt
- wciąż kto przylatuje do Australii musi poddać się dwutygodniowej kwarantannie w wyznaczonym przez władze hotelu i to na koszt własny (nie wypełnienie tego grozi karą nawet do $50 tys. AUD. Może grozić też więzieniem)
- bardzo ciężko komukolwiek opuścić Australię
- Bogu dzięki, że udało się wyżebrać możliwość odwiedzin umierających z posługą sakramentalną. Dotąd przez ponad 60 dni umierający byli tego pozbawieni.
p.s.
- o obowiązku noszenia masek właściwie zawsze i wszędzie (poza własnym domem) nie wspominam”.
Na kanwie tych słów natrafiłem na inny artykuł. Tutaj jest już wyraźnie gorzej. Z informacji otrzymywanych obecnie wiem że pod zwrotnikiem Koziorożca nie jest wesoło, ale czy aż tak jak napisano (artykuł poniżej)? Czy nasz rząd chciałby nam, Polakom, przygotować podobny los co opisany rząd Australii? I co na to nasi australijscy salonowi blogerzy?
"Pisałem już, jakim zamordystycznym krajem stała się Australia pod rządami „nowoczesnych lewicowców” z tamtejszej mutacji Partii Pracy. Dzisiaj dorzucę więcej szczegółów, jak tamtejsza władza i służby policyjne odnoszą się do swoich obywateli i wyborców. A także odniosę się do najważniejszego w tym całym cyrku państwa policyjnego – zakazu wjazdu i wyjazdu z tego kraju oraz nadchodzących w błyskawicznym tempie obowiązkowych, masowych szczepień na covida i związanych z nimi tak zwanym „paszportem immunologicznym”.
Łaskawi ci australijscy gestapowcy – czyli lokalni politycy, pokroju premiera stanu Wiktoria Daniela Andrewsa i miejscowi policjanci. I tak teraz (już po złagodzeniach) może być maksimum pięć osób spotykających się na zewnątrz, ale tylko z dwóch domów, czyli na przykład sąsiedzi. Można już zatrudnić pracownika do ścięcia trawy przed domem. Można wyjść na spacer, czy pójść na ryby, ale tylko w promieniu pięciu kilometrów i tylko na godzinę dziennie.
Ciekawe, że dalej w golfa nie wolno grać. Jak widać, golf jest bardzo niebezpiecznym sportem. Można również odwiedzić kogoś w szpitalu, ale tylko na godzinę. Od blisko pół roku nie wolno także chodzić do kościoła (za to meczety i muzułmanów lokalna władza omija szerokim łukiem)!
Są tylko cztery możliwości opuszczenia domu: zakupy, lekarz, ćwiczenia (godzina dziennie) i opieka nad kimś. Nadal jest godzina policyjna od 20 do 5 rano. Której pilnują... policyjne helikoptery i drony (dobrze, że jeszcze nie strzelają z rakiet i karabinów maszynowych do naruszających przepisy). Nadal nie może być więcej niż dwie niezamieszkujące ze sobą osoby w jednym mieszkaniu, czyli możliwy jest jeden gość w domu na cały miesiąc.
Jak pracujesz na samozatrudnieniu na budowie to z kolegami z pracy nie wolno ci pójść na lunch, czy piwo, nie możesz się zbierać w grupy. Nadal nie można jeść w restauracjach, barach, kupować w sklepach budowlanych, ani pójść do biblioteki.
Osoby mieszkające w miejscowościach granicznych pomiędzy Wiktorią, a Nową Południową Walią mogą się starać o pozwolenie na wyjazd do sąsiedniego stanu. Które to pozwolenie władza może udzielić, ale nie musi. Co więcej, jeżeli mają dzieci w szkole i na stancji w sąsiednim stanie to nie mogą one na wakacje (które w Australii są w grudniu) wrócić do swoich rodziców.
Nie tylko w Polsce władza ma światły pomysł ustawowego wykończenia własnych przedsiębiorców i rolników. W Australii małe i średnie biznesy padają jak muchy po użyciu chemii. Co więcej rolnicy, którzy mają farmy rolne na pograniczu dwóch stanów nie mogą przewozić płodów rolnych, czy swojego dorobku pomiędzy oboma stanami! I tak siano, które normalnie by zebrał w na polu w Wiktorii, a potem przywiózł do stodoły, albo do obory z krowami w Nowej Południowej Walii teraz musi zawieźć na lotnisko w stolicy Wiktorii – Melbourne, przewieźć samolotem do stolicy Nowej Południowej Walii i dopiero potem dowieźć transportem kołowym do obory, czy stodoły w swoim gospodarstwie.
Koszt takiego transportu to jest około 150 tysięcy dolarów australijskich! Takie są oficjalne zalecenia rządowe!
Australia nie pozwala wyjechać ze swojego terytorium. I to nawet ludziom z podwójnym obywatelstwem. Tak samo nie wpuszcza Australijczyków, którzy obecnie są za granicą. Każdy, kto przylatuje do Australii musi na koszt własny poddać się dwutygodniowej kwarantannie w wyznaczonym przez władze hotelu. Za nie wypełnienie tego „obowiązku” grozi karą nawet do 50 tysięcy dolarów australijskich i kara bezwzględnego więzienia.
Za to swoich w ogóle nie wypuszczają za granicę. Ponieważ o tym się nie mówi, ale bardzo ciężko jest komukolwiek Australię opuścić. Według informacji medialnych taka sytuacja ma trwać aż do zaszczepienia całej populacji Australii i wydania im tak zwanych „paszportów immunologicznych”.
Jak widać, australijska „demokracja” jest mocno fasadowa, a państwo przypomina najgorszy, totalitarny sen Orwella. To pierwszy krok do państwa, które znamy z „Roku 1984”, „Folwarku zwierzęcego”, „Nowego wspaniałego świata” Huxley'a, czy państwa Panem z prozy Suzanne Collins. I to jest przerażające. "
Piotr Stępień
źródło prawy.pl
Inne tematy w dziale Społeczeństwo