Litwa naciska na Brukselę aby wobec Łukaszenki podjąć bardziej zdecydowane działania. Wilno uznało więc Łukaszenkę na Litwie persona non grata, ale to nie na granicy z Litwą niepożądany przez nią tow. Aleksander zmobilizował swoje wojska.
Wprawdzie europoseł Kuźmiuk w dzisiejszym TVP Info stwierdził, że nic nam ze strony białoruskiej nie grozi, niemniej ściągnie na granicę z Polską najlepszych białoruskich dywizji świadczy o czym innym. Fakt pozostaje faktem - wystarczy iskra, prowokacja spec służb Łukaszenki aby się zakotłowało. Białoruska mobilizacja więc trwa, a sam Łukaszenka przy byle okazji ustawicznie oskarża publicznie o destabilizację Białorusi wyłącznie Polskę, zupełnie jak Hitler w 1939.
Nie da się ukryć, że białoruski dyktator czyni to za namową Moskwy, dla której Polska na zawsze pozostanie z jednej strony bękartem Europy i przeszkodą w drodze na Paryż, a z drugiej słodkim rajem utraconym. Nie da się ukryć, że i polakożerczemu Berlinowi taka opcja jest na rękę, mogliby nas przecież podstępnie skubnąć od zachodu i odebrać co "swoje" przy milczącej postawie Brukseli i NATO. Oba państwa widzą poza tym w Polsce europejskiego szkodnika, który otumanił prezydenta USA i rozgryzł im wiekopomne dzieło przyjaźni niemiecko-rosyjskiej jaką jest Nord Stream II.
Uderzyć więc Polskę własnym czy obcym kijem, w tym momencie białoruskim, wciągnąć ją w konflikt z sąsiadem, aby mieć później własne, kolejne podstawy do dalszych napaści na Rzeczpospolitą to żaden problem dla tych, którzy już Polskę nie raz i nie dwa zdradziecko wymazywali z mapy Europy. Co na to Warszawa? Europoseł Kuźmiuk twierdzi że trzymamy rękę na pulsie i monitorujemy, mimo to sytuacja na granicy z Białorusią nieciekawie wygląda.
Inne tematy w dziale Polityka