Ostatnio głośno o czarnych rasistach z Black Matters, aby więc temat imigrantów rozwinąć nieco szerzej cofnę się do roku 2011.
Miejsce akcji Republika Południowej Afryki.
Na kilka dni przed datą, czyli pierwszym października 2011 roku w miejscowości Walkerville na południe od Johannesburga pracujący w ogrodzie państwa Viana dwudziestoczteroletni Patrick Petrus Radebe wpadł na szalony pomysł aby zamordować właścicieli posiadłości. Z pewnością bulgotała w nim nienawistna, komunistyczna idea zaszczepiona mu dawno temu przez czarnego rasistę i lewackiego bojówkarza Chrisa Haniego zastrzelonego w roku 1993 przez naszego Janusza Walusia.
Z tego powodu czarny ogrodnik niczym podburzony kiedyś przez propagandę Lenina carski fornal powziął śmiałą decyzję, że najlepiej byłoby dla niego całą rodzinę Viana zamordować, a później okraść. W tym celu dogadał się z zaufanym służącym Vianów, dwudziestojednoletnim Sipho Mbele, który z racji pełnionych obowiązków znał doskonale rozkład dnia panujący w domu państwa Viana. Do dwójki czarnoskórych rasistów i morderców dołączył ich wspólny znajomy dwudziestoletni wówczas David Motaung, którego wtajemniczyli w swój morderczy plan. Kiedy więc gospodarz Tony Viana wrócił z pracy do domu został natychmiast znienacka uderzony kijem golfowym, pocięty maczetą, a następnie związany przez Radebe. Później wszyscy trzej brutalnie gwałcili na oczach skrępowanego już Tony'ego, jego żonę Geraldine. Po zaspokojeniu seksualnej żądzy oprawcy zastrzelili oboje i zaczęli nerwowo przetrząsać posiadłość w poszukiwaniu 12-letniego Amaro, syna państwa Viana aby pozbyć się świadka. Po odnalezieniu go, związali 12 latkowi ręce i nogi, po czym wrzucili chłopca do wanny z gotującą się wodą. Patolodzy nie ustalili, czy dziecko ugotowało się żywcem, czy raczej wcześniej utopiło.
Po dokonaniu makabrycznej zbrodni już na spokojnie czarni rasiści okradli dom i zbiegli. Nie na długo jednak, bo czarny mozg nakazał im afiszować się skradzionym majątkiem Vianów. Sąd w Vereeniging uznał trójkę czarnoskórych bandytów winnych brutalnego mordu. Problem jednak w tym, że w RPA wraz z nastaniem władzy czarnych zniesiono karę śmierci, z tego tytułu można się więc odwoływać od wyroku już po 5 latach odsiadki. Niewykluczone więc, że czarnoskórzy rasiści i mordercy są już na zwolnieniu warunkowym, podczas którego mordują kolejnych białych....
W jakim celu przypominam tę ponurą historię sprzed lat? Przypominam ją dlatego, że może się ona zdarzyć także w Polsce, co można wyczytać miedzy wierszami w artykule "The Economist" jaki pojawił się na początku tego roku.
"Polska powoli staje się krajem imigracyjnym, ale powiela te same błędy, które przed laty popełniły w polityce migracyjnej państwa Europy Zachodniej".
No właśnie, temat imigracji jest kompletnie w naszym kraju spychany na drugi, jeśli nawet nie trzeci plan. Jedynym, który ów ważny temat dla Polaków poruszał w trakcie kampanii prezydenckiej był Krzysztof Bosak z Konfederacji, Pozostali kandydaci nie zabierali głosu w sprawie, nie mówiąc już o dwóch antagonistach PAD i RT mających wystąpić niebawem w II turze.
A co sądzą o imigracji w naszym kraju sami Anglicy, którzy przecież boleśnie przeżywają obecnie na własnej skórze dawne swe decyzje.
"Gazeta zwraca uwagę, że Polska, która jest jednym z najbardziej homogenicznych krajów Unii Europejskiej, przyjęła w 2018 r. więcej imigrantów spoza jej granic niż jakiekolwiek inne państwo członkowskie, i pięć razy więcej niż Niemcy, a statystyki za 2019 r. zapewne będą podobne. Dodaje się też, że oprócz prawie 2 mln Ukraińców, którzy przybywali do Polski od 2014 r., w ostatnich trzech latach w Polsce pojawiło się 36 tys. Nepalczyków, 20 tys. Hindusów i 18 tys. obywateli Bangladeszu, co dla kraju, w którym jeszcze w 2011 r. mieszkało łącznie tylko 100 tys. cudzoziemców, jest ogromną zmianą."
Czy Dobra Zmiana wraz z urzędującym prezydentem Dudą i kandydatem na prezydenta RP Trzaskowskim jest się w stanie z tego stanu rzeczy wytłumaczyć i powziąć jakieś decyzje? Nie sądzę. Bliżej wspomnianego zagrożenia jakie fundują Polakom dwie obecne siły polityczne jest więc wspomniany "The Economist", który merytorycznie Polskę na początku roku napominał że:
"Migracja jest postrzegana jako polityczna linia podziału w UE, z otwartym Zachodem, któremu przeciwstawiany jest zamknięty Wschód. Tymczasem Polska po cichu zaczyna wyglądać bardziej jak jej towarzysze w Europie Zachodniej. Niestety, Polska jest w tym względzie trochę zbyt europejska.
Obecnie Polska znalazła się w podobnej fazie, jak państwa Europy Zachodniej w latach 60. XX w., gdy wskutek stale spadającego bezrobocia stanęły w obliczu braku rąk do pracy. Stojąc przed tym samym problemem, polski nacjonalistyczny (nacjonalistyczny - ciekawe dopis. Mikker ) rząd Prawa i Sprawiedliwości po cichu doszedł do tego samego rozwiązania: imigracji. Polityka publiczna powinna korzystać z zalet bycia w drugiej fali. Rządy mogą obserwować i unikać błędów popełnionych przez innych. Jeśli chodzi o imigrację, Europa Zachodnia oferuje wiele lekcji. Jednak Warszawa zdaje się je ignorować i entuzjastycznie powtarza błędy innych krajów"
Jak więc widać przyszłość Rzeczpospolitej, która szczyciła się przez wieki swoją wielokulturowością i spokojem w obecnej sytuacji traci już sens. Świat się po prostu zmienia i to na gorsze.
"Pierwszym błędem, jest przeświadczenie, że pracownicy tymczasowi są w Polsce tymczasowo, wobec czego nie trzeba się zajmować takimi kwestiami jak ich ubezpieczenie społecznie czy szerzej ich integracja. Ten sam błąd, jak podkreślono, popełniły Niemcy, gdy między latami 50. a 70. przyjęły ok. 2 mln tymczasowych pracowników.
Drugim błędem jest założenie, że skoro poza Ukraińcami jest ich (kolorowych dopis. Mikker ) stosunkowo niewielu, to nie zostaną oni dostrzeżeni przez wyborców. W 2019 r. Polska wydała 24 tys. długoterminowych wiz dla obywateli Nepalu, Indii i Bangladeszu. Tymczasem w latach 50. Wielka Brytania przyjmowała migrantów z Karaibów w liczbie ok. 16 tys. rocznie i to wystarczyło, by przybysze stali się zarzewiem rasowych problemów.
W Polsce panuje wprawdzie przekonanie, że nie trzeba się martwić o integrację Ukraińców, bo są oni kulturowo podobni do Polaków, ale to nie musi chronić przed uprzedzeniami - pisze dalej "The Economist" i zwraca uwagę, że Polska nie będzie mogła stale polegać na ich napływie, bo wraz z poprawą stanu ukraińskiej gospodarki i poluzowaniem zasad imigracyjnych przez Niemcy może przestać być atrakcyjnym celem, dlatego polskie przedsiębiorstwa już zaczęły szukać możliwości wypełnienia luk dalej, np. w Azji. "
Pamiętacie pracowników z Uzbekistanu, których w liczbie trzech tysięcy z możliwością łączenia rodzin Dobra Zmiana sprowadziła do Polski, mimo iż wywiad USA ostrzegał nas iż na terenie Uzbekistanu działa sprawnie miejscowa ISIS? A Filipińczycy tak licznie ściągani do Polski? Ilu z nich sympatyzuje z islamskimi oprawcami? Spprawdził ktoś?
"Polacy, którzy sprzeciwiają się obcokrajowcom, zazwyczaj nie spędzają czasu w modnych halach gastronomicznych w centrum Warszawy. Ale przyjazd np. 150 nepalskich czy indonezyjskich robotników do fabryki w małym miasteczku we wschodniej Polsce, może przykuć ich uwagę. Szybkie zmiany etniczne mogą bardzo szybko wywrócić do góry nogami politykę wewnętrzną, co zauważyły mainstreamowe partie w Europie Zachodniej
Najbardziej typową europejską cechą polskiego rządu, jeśli chodzi o migrację, jest niechęć do dyskusji na ten temat, a co ważniejsze, niechęć do przedstawienia argumentów w tej sprawie" - uważa "The Economist" - zwracając uwagę na paradoks, jakim jest to, że "jedna z najbardziej nieliberalnych partii rządzących w Europie jakim jest PiS prowadzi jedną z najbardziej liberalnych polityk migracyjnych". Podobnie jak sąsiedzi na Zachodzie, rząd polski wybrał połączenie naiwności, oszustwa i nadziei, że sprawy same się ułożą. Być może jest to po prostu europejski sposób. Ale jest mało prawdopodobne, że się to uda".
Później więc się nie dziwmy i nie rozpaczajmy, kiedy przeczytamy w prasie lub usłyszymy w radiu albo obejrzymy w telewizji informację, że imigranci - niekoniecznie czarni - własnie okradli, zgwałcili albo zamordowali polską rodzinę.
Wybór prezydenta RP, posłów powinien być rozpatrywany pod każdym kątem, także takim jak zgoda lub niezgoda na masową imigrację na teren Rzeczpospolitej.
Inne tematy w dziale Polityka