Blisko coraz bliżej tych wyborów, które będą preludium do zmian.
A im bliżej, tym bardziej wzrasta nacisk na tych, którym wyraźnie nie po drodze ani z urzędującym obecnie prezydentem ani z większością jego konkurentów do fotela szefa RP.
A dlaczego, to każdy wie.
Narracja stworzona w Magdalence uparcie lansowana latami a ostatnio coraz częściej przez polityków okrągłostołowych oraz przez ich sympatyków w sieci jakoby ci co nie głosują na ich wybrańców są niczym więcej jak tylko agenturalną podwaliną obcych państw przynosi im jedynie owoce głupoty i wstydu.
Prawdziwe agentury budują na takim właśnie podejściu jedynie swoją moc, ale potrafią też zauważać zagrożenia. Nie bez powodu Niemcy przysyłają do Polski na swego ambasadora polityka wagi ciężkiej, czyli b. vice szefa własnych służb specjalnych oraz szefa NATO d/s ds. wywiadu i bezpieczeństwa, co świadczy o tym że Berlin chce w ten sposób pośrednio, a może i nie, podkopać pisowską wiarę w Waszyngton w związku z zamachem smoleńskim. Zemsta za amerykański odwrót znad Renu? Czy też obawa, że wśród Polaków rośnie własne poczucie wartości w osobie Konfederacji?
Na próżno więc rzucany jest w oczy Konfederatów pisowski żal, żebyśmy zmienili swoje zdanie i poparli pisowskiego prezydenta jako jedyne wyjście z sytuacji.
Tak się nie stanie, bo w tych wyborach stanie się to, co się stać miało, co ja nazywam "czterema porami roku", na które wyborcy Konfederacji wpływu żadnego mieć po prostu nie chcą, jeśli ich kandydat nie wejdzie do drugiej tury.
Gdyż politycznie to nie jest nasza Polska. Nasza przy Okrągłym Stole w Magdalence i Zawracie się nie budowała.
Nasza, wolnościowa, narodowa i chrześcijańska dopiero ma bowiem nadejść. Nie wiem, kiedy to się stanie. Może nie za życia wielu z nas, konfederackich wyborców, ale kiedyś to zapewne nastąpi.
Stan polityczny jaki załatwiono Polsce po 1945 roku, obowiązujący do dzisiaj w formie różnych pseudo transformacji pod sztandarem wbitym jeszcze przez homo sovieticus, ludzi o obcym DNA dla Polaków musi kiedyś zakończyć nad Wisłą swój byt.
Za rok, za dwa, za trzy, lecz nie dziś.
Inne tematy w dziale Polityka