Syn wrócił właśnie z Gdańska.
Inne życie mówi: zero masek, tłumy na ulicach, w knajpkach i kawiarniach.
Poraziła go jednak aktywność wyborcza zwolenników Trzaskowskiego, których można było spotkać na każdym niemal rogu miasta oraz uwielbienie rajców gdańskich dla zamordowanego prezydenta Adamowicza, któremu pamięci poświęcono w miejskim ratuszu całe piętro.
Syn opowiedział mi, że całość trąciła z grubsza pisząc kiczem i megalomanią.
Tymczasem czytam, że w Warszawie ścigają ludzi za wyrażanie własnego zdania.
Trochę to idiotyczne, bo skoro rząd ma prawo do propagandy, to dlaczego takiego prawa ma nie mieć zwykły obywatel?
Ustawianie ministra Szumowskiego na pozycji świętej krowy mija się moim zdaniem na dłuższą metę z celem, ba, sytuację nawet pogarsza. Dzisiaj w Radiu Plus był wywiad z europosłem Czarneckim, który mocno się plątał pod gradem pytań dziennikarza, a po zadaniu pytania czy wie, że Rafał Trzaskowski zebrał już milion podpisów umilkł dosłownie na dobrych kilka sekund.
Doprawdy nie wiem ile zebrał głosów ten pan laik, ale sądząc z aktywności jego sympatyków, mógł ich zebrać rzeczywiście sporo, ale tutaj trzeba brać pod uwagę i to, że poparcie dla Trzaskowskiego rośnie za sprawą m.in. urzędowania ministra Szumowskiego. Jeśli Dobra Zmiana tego nie dostrzega, to niech wreszcie zacznie to zauważać póki czas.
Minister zaszedł swoimi decyzjami wielu za skórę, ja już pomijam wątek aferalny, wystarczy zerknąć w tłum: przedsiębiorcy są wściekli na niego za starty, plajty, za naginanie rzeczywistości do urojeń. Kościół choć pokornie schylił głowę na idiotyczne zarządzenia ministra, pod nosem jednak pomstuje, bo finansowo poważnie stracił, a sami wierni mówią wprost i otwarcie, że mają takiej sytuacji po prostu dość, i jest im już na ten moment obojętne że mogą upaść niżej.
Każdy, byle nie... PiS - tak mówią, a PiS zamiast wywalić ministra półki czas, gra nim dalej w jak gdyby nigdy nic.
Więc minister, który przez to zachowuje się tak jakby żył w innym świecie, z jednej strony dalej straszy Polaków obostrzeniami, ale też i marzy o powszechnym, zapewne przymusowym ich szczepieniu.
"Do obostrzeń zawsze można wrócić i tutaj na pewno takie scenariusze również rozważamy (...). Co do szczepionki jeśli będzie bezpieczna, powinniśmy rozważyć wpisanie jej do kalendarza szczepień."
Ministrowi podoba się również rola prymasa RP. Nie dość że swoimi zarządzeniami rozwalił Polakom Święta Wielkanocne i Święto Miłosierdzia Bożego, to teraz rozwala im Święto Bożego Ciała.
Policja, będąca jak to policja, na usługach każdej władzy, już raz pokazała na przykładzie rozbitej pielgrzymki łowickiej do Częstochowy, że z Dobrą Zmianą nawet na gruncie wiary lepiej nie igrać, co niektórzy z wiernych porównali do zachowań peerelowskiej MO będącej na smyczy PZPR.
A pan minister? A pan minister zwany już złośliwie tu i ówdzie Cezarem ("oddaj Cezarowi co Cezara a Bogu co boskie") jak napisałem wtrąca się w czwartkowe uroczystości Bożego Ciała.
"Im mniejsze grupy, tym większe bezpieczeństwo! Wiele zależy od przekazu w danym kościele. Wiele z nich rygory stosowało, gdzie indziej było gorzej. Apeluję do księży proboszczów o maksymalne, zdroworozsądkowe podejście, żeby wszystko to było bezpieczne dla wiernych"
Sprytne, bo przecież wiadomo że w procesjach nie uczestniczy 10, 50 czy 100 osób, lecz dużo więcej. Wygląda na to, że minister chciałby aby w ten dzień ludzie pozostali pod pretekstem koronowirusa w domach. Panu ministrowi nie przeszkadzają jednak zloty wyborcze, ale procesje na cześć i chwałę Chrystusa już tak.
Nie dziwię się więc protestom pod jego adresem. Widziałem ten plakat. Myślę, że ci co go rozlepiali i co co go stworzyli nie minęli się z prawdą. Twierdzenia że plakat ten to mowa nienawiści, jest zwykłą antychrześcijańską zagrywką Dobrej Zmiany, której to coraz częściej wyłażą spod bogobojnego lukru i pomady zwykły chwost, kopyta i rogi.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo
