Nie wiem jak tam z tym kapłaństwem kobiet, co wykombinowała w tym temacie powołana przez papieża Franciszka watykańska komisja będąca pokłosiem synodu amazońskiego, ale chyba jednak do Kościoła dociera wreszcie to i owo.
Przynajmniej do jego niższej hierarchii. Krople drążą skałę, jak powiadają, i czytam że pierwsze już zaczęły spadać.
Dotknie to niebawem i Polskę która przez ostatnie lata za sprawą biskupów pozostawała w błogim letargu. Romans Ołtarza z Tronem rozkwitał, ba, nawet wzlatywał nad poziomy w wypowiedziach co niektórych hierarchów, którym od tego wszystkiego się pomieszało kim w istocie są, i do czego Chrystus ich powołał.
Głos zdroworozsądkowy ze strony tych kapłanów, którzy stoją w Polsce na straży wiary był ustawicznie więc przez przełożonych zagłuszany lub blokowany.
Władzy świeckiej było to na rękę. Nie ma lepszego policjanta od Kościoła myśleli rządzący hojnie pompując w Episkopat kolejne dotacje z budżetu państwa. Ten zaś odwdzięczał się w odpowiedzi nieskomplikowaną wiernością, której wymagał także od swoich wiernych
Naturalnym więc było, że kiedy pojawił się w Polsce chiński wirus zwany nie wiedzieć czemu epidemią, przekupiony Kościół pokornie schylił głowę przed antykościelnymi zarządzeniami Tronu dając w milczeniu trzy kroki w tył.
Pismo mówi: uderz w pasterza a owce się rozbiegną. Tak też uczyniono. Owce rozbiegły się, a przekupiony przez wilka pasterz zatrzasnął się przed owcami w pustej owczarni.
Mimo wszystko zaczyna się jednak coś kluć, coś zmieniać w postawie pasterza.
Ja już nie piszę o naszej polityce, w którą bezrozumnie wspomniany pasterz wszedł, a która ostatnio kompletnie zgłupiała.
Ja piszę o Kościele jako takim. Nie tym wysokim, lecz niskim.
Myślę jednak, że i tzw. wysoki Kościół, w osobach arcybiskupów i kardynałów, także to dostrzega, że droga którą wybrał (romans z Tronem) prowadzi donikąd. Czytam bowiem że:
"Szerokie gremium kardynałów, biskupów oraz kapłanów wraz z lekarzami, naukowcami i organizacjami katolickimi wystosowało wspólny apel do ludzi Kościoła Katolickiego oraz całego świata w którym m.in. napisano iż:
„Fakty wykazały, że pod pretekstem epidemii COVID-19 w wielu przypadkach zostały naruszone niezbywalne prawa obywateli przez ograniczanie w sposób nieproporcjonalny i nieuzasadniony ich podstawowej wolności, w tym również korzystania z wolności kultu, wypowiedzi i przemieszczania się. Zdrowie publiczne nie powinno i nie może stać się usprawiedliwieniem dla deptania praw milionów osób na całym świecie, nie mówiąc już o zwolnieniu władz cywilnych z obowiązku podejmowania działań dyktowanych mądrością i mających na celu wspólne dobro; jest to tym prawdziwsze, im większe są wątpliwości rodzące się u wielu w odniesieniu do rzeczywistego ryzyka zakażenia, niebezpieczeństwa i odporności wirusa. Wiele światowej sławy autorytetów z dziedziny nauki i medycyny potwierdza, że alarm podniesiony przez media w związku z COVID-19 nie wydaje się w pełni uzasadniony”.
Proszę jednak być spokojnym. Minister Szumowski apelowi biskupów nie ulegnie.
Coraz bardziej widać bowiem, iż bliżej mu do wizji wyludnionego przez Billa Gatesa świata, za sprawą szatańskiej szczepionki, niż do szczęścia własnego narodu.
Coraz bardziej wyłazi więc spod spuchniętych oczu ministra brzydka twarz pewnego gościa z chwostem. Minister poucza i grozi ustawicznie narodowi przywołaniem odwołanych przez siebie restrykcji, policyjnymi mandatami, jeśli naród nie dostosuje się do zaleceń, m.in. nie zacznie powszechnie nosić nakazanych przez ministra maseczek.
Wieszczy również obok tego apokalipsę zarażeń wirusem, tym razem w październiku - i tutaj ciekawostka.
Skąd wie, że akurat stanie to się w październiku a nie np. w lipcu?
Katolicy praktykujący pojmą moją aluzję odnośnie jesiennego miesiąca, mając jednocześnie na uwadze złowieszczą przepowiednię ministra.
źródło media narodowe
Inne tematy w dziale Społeczeństwo