Co roku w połowie maja, w dzień po rocznicy utworzenia Izraela, Arabowie obchodzą „Nakbę”, dzień „katastrofy”.
Tą katastrofą jest niezrealizowanie ambitnego planu dokończenia dzieła Hitlera, który to plan w 1948 roku usiłowało zrealizować wespół 5 armii arabskich atakując zgodnie ten mały kraj. To właśnie przywódcy tych armiiprzekonując ludzi do masowej ucieczki spowodowali arabski exodus w wyniku którego ok 800 tys osób opuściło swoje domy. Powrót miał nastąpić kiedy tylko ziemia zostanie oczyszczona z Żydów. Cóż, nie wyszło. Izrael nie został zniszczony, za to państwa arabskie uchodźców palestyńskich do dziś traktują z nienawiścią i pogardą, odmawiając im podstawowych praw obywatelskich.
„Nakba” jest więc świętem żalu. Żalu z powodu niezrealizowania planu ludobójstwa. Katastrofą jest to, że Żydzi byli w stanie obronić się i przetrwać. To boli cały czas. Ismail Hania, premier Hamasu w przemówieniu wygłoszonym dziś w Gazie do 10 000 wiernych wyraził „wielką nadzieję na rychłe zakończenie projektu syjonistycznego w Palestynie”.
Boli straszliwie, że Izrael nie tylko przetrwał, ale kwitnie. Stał się cudem rozwoju, nauki, finansów i światłem demokracji w rejonie świata gdzie państwa arabskie pozbywają swoich obywateli wszelkiej wolności.
"Każde nieszczęście w historii jest zapowiedziane; zawsze występują jakieś znaki na niebie, ostrzegające ludzi o niebezpieczeństwie. Rzadko ktokolwiek im wierzy." - Calek Perechodnik
/
Blog wyróżniony prestiżowym 37 miejscem na Liście Hańby Narodowej
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka