Część spośród ekspertów od wszystkiego ochoczo cytowanych przez polskie media zachwyca się "demokratycznymi" przemianami jakie dokonują się w Egipcie. Usiłują przekonać, że demokratyzacja regionu nie wpłynie na zmianę polityki państwa, a światła egipska ulica z pewnością nie postawi na islamskich ekstremistów.
Egipska ulica, być może złośliwie, nie chce za nic potwierdzić tez naszych wybitnych specjalistów. CNN pokazywał wczoraj w relacji z Kairu grupę ludzi cieszącą się na myśl o możliwości rychłej konfrontacji z Izraelem po obaleniu Mubaraka. Przedstawiciel Bractwa Muzułmańskiego cytowany wczoraj zaapelował już do ludu egipskiego o szykowanie się do wojny z Izraelem.
Rzecz jasna na podstawie wyjątków nie można generalizować. Co więc mówią badania? Badań dotyczących samego stosunku do Izraela nie znalazłem, dotarłem jednak do innych interesujących danych. Otóż z danych Instytutu Gallupa z 2008 roku wynika, że aż 64 % Egipcjan jest zdania, że prawo szariatu powinno być jedynym źródłem prawa w ich państwie. Jest to prawo zezwalające między innymi na pedofilię, kamienowanie niewiernych żon, a tradycyjną karą za kradzież jest obcięcie ręki. Ustanowienie i egzekwowanie tego prawa zapewnią im tylko ekstremiści. Jak widać, chce tego zdecydoana większość. A konsekwencje ich dojścia do władzy będą zdecydowanie boleśniejsze niż tylko ukrócenie ulubionego w Polsce egipskiego all inclusive.
Dlatego naszym specjalistom od wszystkiego proponowałbym więcej realizmu, a mniej poprawnej politycznie demagogii.
"Każde nieszczęście w historii jest zapowiedziane; zawsze występują jakieś znaki na niebie, ostrzegające ludzi o niebezpieczeństwie. Rzadko ktokolwiek im wierzy." - Calek Perechodnik
/
Blog wyróżniony prestiżowym 37 miejscem na Liście Hańby Narodowej
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka