Mahmud Abbas, prezydent AP, potwierdził dziś, że nie jest zainteresowany kontynuowaniem rozmów pokojowych z Izraelem. Podczas wizyty w Egipcie potwierdził, że ewentualny powrót do stołu warunkuje „wstrzymaniem izraelskiego osadnictwa w Jerozolimie i we wszystkich terytoriach palestyńskich” co jest nie tylko warunkiem nierealnym, ale do tego niezwykle mglistym.
A przecież Jerozolima, historyczna stolica Izraela, nie powinna być przeszkodą dla osiągnięcia pokoju. Kiedy premier Benjamin Netanjahu w listopadzie 2009 ogłosił 10-miesięczne moratorium na budowę, aby zachęcić palestyńskich przywódców do powrotu do stołu negocjacyjnego, Izrael wyraźnie stwierdził, że budowa w Jerozolimie będzie kontynuowana. Fakt ten nie był żadną tajemnicą, mimo to krok został oceniony przez obserwatorów jako bardzo istotny na drodze do osiągnięcia pokoju, a sekretarz stanu Hillary Clinton określiła go mianem "bezprecedensowego". Nawet teraz, kiedy administracja Obamy nazywa projekty budowlane w Har Homa, czy w pobliżu moszawu Ramot „szkodliwymi”, między wierszami przyznaje, że kontynuowanie prac budowlanych w Jerozolimie jest nieuniknione. Jerozolima ma zostać w końcu wyłączona z proponowanego 90 dniowego planu zamrożenia budownictwa. Stanowisko Palestyńczyków, domagających się całkowitego wstrzymania budownictwa we wschodniej Jerozolimie jako warunku wstępnego wznowienia rozmów jest strategią błędną i skazaną na niepowodzenie, Jerozolima musi być wyłączona z tych negocjacji i pozostać niepodzielną stolicą Izraela. Miasto posiada ten status z powodów historycznych, religijnych, ale także dlatego, że Jerozolimy fizycznie nie sposób podzielić. Nawet sami jerozolimscy Palestyńczycy korzystający z izraelskiego socjalu i rynku pracy również nie palą się do podziału miasta. Z przeprowadzonego w lipcu 2010 przez Survey Research sondażu wynika, że tylko 52% Palestyńczyków żyjących w Jerozolimie wyraża wolę palestyńskiej suwerenności wschodniej części miasta.
Dla Palestyńczyków ustępstwa w Jerozolimie będą bolesnym kompromisem, ale nie mniej bolesnym niż litania kompromisów do których gotowi są już Izraelczycy. W pewnym momencie podczas poważnych i szczerych negocjacji przywódcy palestyńscy będą musieli wybrać między możliwością stworzenia własnego niepodległego państwa, lub prowadzić w dalszym ciągu beznadziejną grę i rościć nierealne pretensje do stolicy Izraela.
"Każde nieszczęście w historii jest zapowiedziane; zawsze występują jakieś znaki na niebie, ostrzegające ludzi o niebezpieczeństwie. Rzadko ktokolwiek im wierzy." - Calek Perechodnik
/
Blog wyróżniony prestiżowym 37 miejscem na Liście Hańby Narodowej
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka