Podczas gdy PIS zajęte jest walką o krzyż, zespołem Macierewicza, czy rozterkami emocjonalnymi posłanki Kempy, zupełnie umyka mu fakt, iż w tym tygodniu rząd ma przedstawić plan finansów państwa na najbliższe cztery lata.
Zaproponuje najprawdopodobniej zarys reform i plan obniżenia deficytu na przyszły rok. Z nieoficjalnych informacji wiadomo, że rząd chce zejść w przyszłym roku do poziomu deficytu 40 mld zł, z planowanych na rok 2010- 52,2 mld. Aby naprawić finanse państwa rząd może więc albo wybrać drogę niepopularnych reform gospodarczych, które w perspektywie okażą się dla finansów państwa zbawcze, albo pójść drogą znacznie łatwiejszą i zwyczajnie podwyższyć podatki, utrzymując wysoki poziom wydatków publicznych. Pierwszy sygnał o możliwości ich podwyższenia wypuścił wczoraj Michał Boni, najprawdopodobniej sondując jedynie społeczne nastroje i reakcję opozycji. Czy więc rządowi starczy odwagi na niepopularne cięcie wydatków sztywnych, reformę, przynajmniej częściowa KRUS, likwidację emerytalnych przywilejów mundurowych, likwidację becikowego, czy podwyższenie wieku emerytalnego?
Przekonamy się. Faktem jest jednak, że PIS jako największa partia opozycyjna nie robi nic w kierunku wpłynięcia na decyzję rządu, jakby finanse państwa były kompletnie nieważnym i nie wartym uwagi niuansem władzy. Ciężko wyobrazić sobie mniej konstruktywną opozycję.
"Każde nieszczęście w historii jest zapowiedziane; zawsze występują jakieś znaki na niebie, ostrzegające ludzi o niebezpieczeństwie. Rzadko ktokolwiek im wierzy." - Calek Perechodnik
/
Blog wyróżniony prestiżowym 37 miejscem na Liście Hańby Narodowej
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka