Czy istnieje jakaś granica po przekroczeniu której prymitywna propaganda osiąga taki poziom, że polemizować z nią już nie sposób i ręce całkowicie opadają? Jeśli tak, to niejaka Hayai Al-Szatti, Kuwejtka, która brała udział we -Flotylli Wolności- do Gazy granicę tą przekroczyła. Opowieść Pani Hawai przytoczę za Memri w całości, gdyż rozbawiła mnie z rana, więc może u kogoś jeszcze wywoła uśmiech na ustach.
"Kiedy dołączyłam do konwoju – a nikogo tam nie znałam – zobaczyłam człowieka z Afryki Południowej, który stał tam z wyciągniętą ręką. Turecka dziewczyna, około trzydziestki, podeszła do niego. Miała kolczyki, nie myślę, by kosztowały więcej jak 100 dolarów. Było jasne, że ta dziewczyna pochodzi z bardzo prostej rodziny. Próbowała zdjąć kolczyk i dać go temu chłopakowi jako dar dla ludzi w Gazie. Ale nie mogła go zdjąć. Zdęła drugi kolczyk i położyła go mu na dłoni. Staliśmy przy drzwiach autobusu i autobus musiał już odjeżdżać. Kierowca powiedział: „Musimy jechać” i autobus ruszył. Dziewczyna była tak przerażona, że odjedziemy bez jej daru dla ludzi w Gazie, że oderwała sobie ucho i umieściła go w dłoni tego chłopaka. To były dwa karaty, nie więcej. To jest sposób Allaha powiedzenia nam, że podczas gdy my poświęcamy czas i pieniądze, niektórzy ludzie są gotowi poświęcić własne ciało dla ludzi w Gazie."
"Każde nieszczęście w historii jest zapowiedziane; zawsze występują jakieś znaki na niebie, ostrzegające ludzi o niebezpieczeństwie. Rzadko ktokolwiek im wierzy." - Calek Perechodnik
/
Blog wyróżniony prestiżowym 37 miejscem na Liście Hańby Narodowej
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka