Szefowa dyplomacji UE złożyła kolejną, drugą w przeciągu ostatnich czterech miesięcy, wizytę w Strefie Gazy. I tym razem nie obyło się bez złotych myśli, dobrych rad, pouczania i karcenia Izraela.
Otóż Pani komisarz uznała, że Izrael powinien jeszcze bardziej złagodzić blokadę Strefy i pozwolić na swobodny przepływ towarów do i z Gazy. Niepomna skompromitowania organizatorów, podjęła się także mitologizowania niedawnej prowokacji pt. „Flotylla Wolności” uznając, że u podstaw działań jej organizatorów leżała troska o straszny los mieszkańców Gazy, o którym i ona mogła się przekonać.
„To co zobaczyłam było szokujące”. Dla mnie natomiast szokująca jest wybiórczość postrzegania pewnych zjawisk przez Panią Ashton. Izrael można rugać, grozić i pouczać ile wlezie, ale już Hamas ostrzeliwujący Izrael rakietami i nie uznający jego państwowości, nie doczekał się dotąd w żadnej z dotychczasowych jej wypowiedzi krytyki. Hamas, który przypomnę, kontrolę nad Gazą przejął w 2007 roku w wyniku krwawego zamachu stanu, i który dziś w zamordystycznym stylu sprawuje kontrolę nad tym regionem. Dlaczego apele Pani Ashton skierowane są tylko w jedną stronę, dlaczego nie zaapeluje do Hamasu o uwolnienie przetrzymywanego od czterech lat bez dostępu choćby do Czerwonego Krzyża Gilada Shalita, dlaczego wreszcie nie zaapeluje do Egiptu o odblokowanie lądowej granicy z Gazą, którą szerokim strumieniem mogłaby popłynąć wszelka pomoc, pozostaje jej tajemnicą. Motywów można się wyłącznie domyślać.
Parę dni temu minister spraw zagranicznych Izraela Avigdor Lieberman przedstawił plan rozwiązania patowej sytuacji, którego celem miałoby być uznanie przez świat końca izraelskiej okupacji Gazy. Plan bardzo rozsądny, zakładający możliwie jak najmniejszą ingerencje Izraela w sprawy tego regionu. Izrael poparłby wszelkie starania dla polepszenia warunków życia mieszkańców Gazy, nowego budownictwa zarówno infrastruktury publicznej, jak i mieszkaniowej. Hamas miałby zbudować własną elektrownię oraz odsalarnię wody morskiej i oczyszczalnię ścieków, aby całkowicie uniezależnić się od Izraela, który odblokowałby morską blokadę Gazy. Granica lądowa pozostałaby za to szczelnie zamknięta, a zaproszone międzynarodowe siły zbrojne zapobiegałyby ewentualnym pogwałceniom tego stanu rzeczy.
Hamas, plan natychmiast odrzucił twierdząc, że Gaza jest nieodłączną częścią Autonomii, po raz kolejny udowadniając, że, pokój, podobnie jak samodzielna gospodarczo Gaza nie leży w kręgu jego zainteresowań. Gaza jest cenna jako broń propagandowa, stanowiąca dowód „izraelskiego okrucieństwa”, ale już Gaza całkowicie odcięta i wolna od kontroli Izraela, nie jest nikomu potrzebna. Czy da to do myślenia Pani Ashton i jej podobnym? Szczerze wątpię.
"Każde nieszczęście w historii jest zapowiedziane; zawsze występują jakieś znaki na niebie, ostrzegające ludzi o niebezpieczeństwie. Rzadko ktokolwiek im wierzy." - Calek Perechodnik
/
Blog wyróżniony prestiżowym 37 miejscem na Liście Hańby Narodowej
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka