Internet huczy od plotek, na temat życiorysu ojca Janusza Palikota. Z góry zaznaczam, że obarczanie kogokolwiek winą przodków uważam za moralnie naganną, paskudną, nieuzasadnioną manipulację. Ciekaw jestem jednak genezy tej prowokacji.
Według plotek ojciec kontrowersyjnego posła był podczas wojny jednym z najaktywniejszych szmalcowników na terenach Lubelszczyzny, winnym śmierci wielu Żydów, a po wojnie nie spotkała go kara. Z moich pobieżnych informacji wynika, że oskarżenia opierają się wyłącznie na „gminnej wieści, co to niesie”. Źródłami są tak „wiarygodne” media jak Pardon, czy blog Yarroka.
Oczywiście Palikot po serii inicjowanych przez siebie prowokacji mógł spodziewać się ataku, jednak tak wstrętnej prowokacji nie widziałem od czasu próby zdyskredytowania Tuska dziadkiem z Wermachtu. W Polsce niestety działa wciąż mechanizm dyskredytowania pochodzeniem, rolą i domniemanymi, lub prawdziwymi przewinami przodków, co zdaniem niektórych ma rzutować w sposób zupełnie bezdyskusyjny i oczywisty na bieżącą działalność obwinianych osób. Ta podła praktyka, ma to do siebie, że ciężko się przed nią bronić. Dlatego niektóre środowiska tak chętnie po tę broń sięgają. Dziwi mnie jedynie, że tak wiele osób wciąż ulega tym prymitywnym manipulacjom. Ci którzy jeszcze niedawno obruszali się na prowokacje Palikota, teraz bez skrępowania cieszą się, że na światło dzienne wyszły te plotki. Nic innego jak stosowanie podwójnej moralności.
Dla jasności dodam, iż nie jestem zwolennikiem polityki Palikota.
"Każde nieszczęście w historii jest zapowiedziane; zawsze występują jakieś znaki na niebie, ostrzegające ludzi o niebezpieczeństwie. Rzadko ktokolwiek im wierzy." - Calek Perechodnik
/
Blog wyróżniony prestiżowym 37 miejscem na Liście Hańby Narodowej
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka