Ulicami Warszawy podąża kilkusetosobowy pochód w hołdzie Nigeryjczykowi, który przed kilkoma dniami zginął podczas potyczki z policją.
Demonstranci niosą transparenty „Stop brutalności policji”, czy „Stop rasizmowi”.
Nie ważne nic, że grupa kilkudziesięciu czarnych zaatakowała policjantów na służbie, z których kilku znalazło się w szpitalu. Nie ważne nic, że nie wiadomo jeszcze w jakich okolicznościach padł strzał, a ponad 20 zatrzymanych uczestników napaści usłyszało już zarzuty. Oni widać już wiedzą. Tej kilkusetosobowej grupie demonstrantów wystarczyły zapewnienia anonimowych handlarzy ze stadionu, twierdzących, że Nigeryjczyk był wzorem cnót wszelkich i zginął tylko dlatego, że miał ciemny kolor skóry. Demonstranci zdają się nawet nie dostrzegać niczego złego w tym, że Ci mili handlarze każdego dnia okradają skarb państwa, a ich pracę nazywają ciężką i wyczerpującą.
Ciekaw jestem również konfrontacji jej ciężaru z pracą choćby kasjerek z hipermarketów, które za cały miesiąc uczciwej harówki zarabiają jedną dziesiątą utargu tych biednych handlarzy. A, żeby przekonać się, że stadionowi handlarze nie przymierają głodem i wiedzie im się tutaj całkiem nieźle, pewnie niejednokrotnie dużo lepiej niż ich obrońcom, proponuję lekturę książki „Stadion. Diabelskie igrzyska” Ify Nwamana, odsłaniającą kulisy pracy na stadionie. Bardzo pouczająca lektura, dla niektórych jak widzę powinna być obowiązkowa.
"Każde nieszczęście w historii jest zapowiedziane; zawsze występują jakieś znaki na niebie, ostrzegające ludzi o niebezpieczeństwie. Rzadko ktokolwiek im wierzy." - Calek Perechodnik
/
Blog wyróżniony prestiżowym 37 miejscem na Liście Hańby Narodowej
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka