Pojednawczy ton Hillary Clinton

Amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton zapewniła, że Stany Zjednoczone pozostają całkowicie zaangażowane w izraelskie bezpieczeństwo. Jest to krok w stronę złagodzenia wcześniejszej ostrej retoryki wymierzonej w Izrael.

To ważna zapowiedź przed planowaną na ten weekend wizytą izraelskiego premiera w USA. Netanjahu przyjeżdża na doroczne posiedzenie AIPAC i spotka się tam między innymi właśnie z Clinton.

Izraelski premier w specjalnym oświadczeniu bardzo ciepło odniósł się do tych słów Pani sekretarz, dodając, że napawają go otuchą. Podkreślił ponadto, że Izrael udowadnia swoje zaangażowanie w proces pokojowy w słowach i czynach m.in. wstrzymując na okres 10 miesięcy rozbudowę nowych osiedli na Zachodnim Brzegu. Jego zdaniem to Palestyńczycy torpedują wznowienie rozmów a także, nawołują do nienawiści i przemocy.

Nie sposób się z tym nie zgodzić, tylko wczorajsze wydarzenia z Jerozolimy w pełni potwierdzają zasadność jego słów.

Również coraz większa część amerykańskich polityków i publicystów wyraża niepokój, że ostatni werbalny spór pomiędzy USA a Izraelem, może zaszkodzić interesom Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie.

Wtorkowy „Washington Post” pisze, że Obama rozmyślnie angażuje się w publiczną kłótnię z Netanjahu. Obama stawia wobec Izraela twarde warunki, nie zważając, że przywódcy palestyńscy są nieprzygotowani do rozmów. Zdaniem dziennika Netanjahu, który poczynił już pewne ustępstwa zgodne z życzeniami USA, jak obietnica częściowego zamrożenia budowy osiedli, nie może sobie pozwolić na dalsze ustępstwa.

Jeszcze dalej posunął się w swoich ocenach były kandydat na wiceprezydenta Joe Liebermann, który powiedział wprost „skończmy tą kłótnię w rodzinie. Jest ona niepotrzebna, szkodzi naszym narodowym interesom. Czas stonować głosy. Kłótnia służy jedynie interesom naszych wrogów"

Jeśli chodzi o ostateczne stanowisko USA będziemy z pewnością mądrzejsi po spotkaniu Clinton z Netanjahu.