Prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas ma w końcu poważny pretekst aby nie rozpocząć rozmów z Izraelem. Wobec planów budowy przez Izrael nowych domów dla osadników we wschodniej Jerozolimie i na Zachodnim Brzegu, powiedział, że strona palestyńska nie jest gotowa do negocjacji w obecnych warunkach. Izrael nie mógł sprawić Abbasowi lepszego prezentu niż ogłoszenie swojej decyzji właśnie teraz.
Wobec zielonego światła Ligi Arabskiej i nacisków Stanów Zjednoczonych na rozpoczęcie negocjacji pokojowych Abbas był w kropce. Hamas sprawujący de facto władzę w Strefie Gazy i nie uznający prawowitej władzy prezydenta Autonomii nigdy nie zgodzi się na rozejm z Izraelem, tym bardziej wynegocjowany przez jednego z przywódców konkurencyjnego Fatahu. Wobec tego ewentualny rozejm byłby fikcją i naraziłby Abbasa na śmieszność a także uwidocznił całemu światu podziały panujące wewnątrz samej Autonomii i niezdolność Palestyńczyków do obrania wspólnego stanowiska w kluczowych kwestiach dotyczących ich państwowości.
Abbas musiałby się wić jak piskorz, żeby znaleźć sensowny powód dla którego mógłby zerwać negocjacje z Izraelem.
Jego problem znalazł niespodziewane rozwiązanie. Decyzja Izraela o budowie nowych domów zapadła na oczach całego świata, w czasie wizyty wiceprezydenta USA Joe Bidena. Abbas nie mógł wymarzyć sobie lepszego prezentu. Decyzja wzbudziła zrozumiałą irytacje samego Bidena, który podczas rozmowy z Abbasem powiedział, że żadna ze stron konfliktu nie powinna komplikować sytuacji, dając do zrozumienia, że Izrael popełnił błąd.
Wprawdzie premier Netanjahu zapewniał Bidena, że nie wiedział o planach wydania pozwolenia na budowę w czasie jego wizyty, wyjaśniał, że to decyzja rutynowa i wstępna, a na ostateczną trzeba poczekać jeszcze kilka miesięcy. Wprawdzie rozbudowa nie była tajemnicą, bo chociaż Netanjahu zarządził w listopadzie ubiegłego roku wstrzymanie na okres 10 miesięcy budowy nowych osiedli na Zachodnim Brzegu, to jednak zastrzegł, że zarządzenie nie dotyczy terenów uważanych przez Izrael jako należące do Jerozolimy.
Te różne „ale” można by wymieniać długo, faktem jest jednak, że w świat poszedł zupełnie niepotrzebnie nieprawdziwy sygnał, że to Izrael sabotuje rozmowy, a Palestyńczycy choćby bardzo chcieli nie mogą się dogadać z trudnym sąsiadem.
"Każde nieszczęście w historii jest zapowiedziane; zawsze występują jakieś znaki na niebie, ostrzegające ludzi o niebezpieczeństwie. Rzadko ktokolwiek im wierzy." - Calek Perechodnik
/
Blog wyróżniony prestiżowym 37 miejscem na Liście Hańby Narodowej
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka